Podcasty - Dostępność

Paweł Parus, Joanna Parus, Michał Fitas - Turystyka dla każdego

Prowadzi: Justyna Mańkowska i Anna Jeżowska-Siwek

Goście: Paweł Parus, Michał Fitas, Joanna Parus

Turystyka powinna być dostępna dla wszystkich. Podróże są przecież dla wszystkich, tak samo dla osób z niepełnosprawnością ruchową, chociaż na drodze w trakcie podróży przeszkody pojawiają się dosyć często. Jak sobie z nimi radzić, żeby podróżować do woli?

W rozmowie z Pawłem Parusem , Joanną Parus i Michałem Fitasem usłyszysz:

  • o tym jak osoby z niepełnosprawnością ruchową planują podróż
  • o tym dostępności hoteli, lotnisk i organizacji takich wyjazdów
  • o tym, jakie trudności pojawiają się podczas podróży z osobą na wózku
  • o udogodnieniach niezbędnych dla osób z niepełnosprawnością ruchową
  • o tym, czy osoba na wózku może podróżować bez asystenta

Po informacje o dostępnych wydarzeniach zajrzyj na portal ⁠Kultura dla Wszystkich.

Na filmy z audiodeskrypcją, napisami i tłumaczeniem migowym zapraszamy na portal ⁠Adapter.

Transkrypcja odcinka

Justyna Mańkowska

Cześć! Tu Fundacja Katarynka. Działamy od 2010 roku, aby zmieniać świat na bardziej dostępny. Zapraszamy Cię na spotkania z praktykami dostępności, jej odbiorcami i ludźmi kultury. To jest podcast o dostępności.

Anna Jeżowska-Siwek

Dzień dobry! To jest podcast o dostępności. Dzisiaj gościmy w studiu Pawła Parusa, Michała Fitasa i Joannę Parus. I będziemy dzisiaj rozmawiać o turystyce. Zaprosiłam Was tutaj, dlatego że wasze podróże są słynne w całym środowisku.

Jesteście bardzo aktywnymi turystami. Dużo jeździcie po Polsce i po zagranicy. I Michał ostatnio zrealizował swój cel. Tym celem było odwiedzenie 30 krajów na 30. urodziny. Michał udało się?

Michał Fitas

To nie tak niedawno, bowiem to było 5 lat temu już, ale oczywiście, że się udało, tak ostatnio liczyłem, że tak naprawdę do 23. roku życia miałem tylko 6 krajów na swoim koncie, więc po studiach to wszystko przyspieszyło, ale cel 30 krajów do trzydziestki został zrealizowany. Trzy miesiące przed 30. urodzinami.

Anna Jeżowska-Siwek

A skąd taki pomysł w ogóle?

Michał Fitas

W ogóle to kochałem podróże, lubiłem podróże, ale dopiero po studiach miałem możliwości. Takie logistyczne i finansowe na to, żeby przyspieszyć w tej materii. A poza tym ja lubię wyzwania, lubię liczby, więc tak sobie założyłem, żeby do czegoś dążyć, lubię takie challenge, więc teraz jest kolejny, ale pewnie o nim troszkę później.

Anna Jeżowska-Siwek

Okej, dobra. Paweł dużo jeździ. Na pewno dużo jeździłeś za reprezentacją Polski na mecze i dużo jeździłeś też za WKS-em po całej Polsce, WKS-em Śląsk Wrocław, przepraszam, po całej Polsce, ale jeździsz też turystycznie. Odwiedzasz inne kraje?

Paweł Parus

Oczywiście, zresztą wraz z Michałem odwiedzaliśmy bardzo wiele różnych, ciekawych krajów, także nawet bym powiedział trochę egzotycznych, chociażby byliśmy w Dubaju. Według mnie było bardzo ciekawe, także dostępnościowo, ale także właśnie na szlaku reprezentacji wspólnie odbyliśmy szereg podróży, także za Śląskiem Wrocław. Ponieważ ta turystyka stadionowa była nam i jest nam bardzo bliska. Wraz z przyjaciółmi z KKN-u (Klub Kibiców Niepełnosprawnych) przejechaliśmy praktycznie całą Europę, oczywiście Polskę, bo najczęściej jednak jesteśmy w naszym kraju jako kibice Śląska Wrocław. Ale także nie tylko piłki nożnej kibice, bo także koszykówki, a także żużla, także innych dyscyplin. Uwielbiamy, aby ten cel podróży to był stadion. Ale to jest tylko, jak zawsze mówimy, trochę alibi, bo chodzi właśnie o to, żeby się spotkać, żeby wspólnie wsiąść do busa. A w gronie przyjaciół, żeby przemierzyć te kolejne kilometry, żeby było przyjemnie, a na końcu wisienka na torcie, czyli ten cel stadionowy.

Anna Jeżowska-Siwek

Ale chłopaki, jak to się robi, jak się jest na wózku, to nie jest jakoś trudniej, jak wy to robicie? Jak wy jeździcie? Jak planujecie te swoje podróże? Co bierzecie pod uwagę, czy jest jakoś inaczej, trudniej, łatwiej?

Michał Fitas

Najprościej mówiąc, jest normalnie.

Anna Jeżowska-Siwek

Dalej, opowiadaj.

Michał Fitas

Po prostu, no wiadomo, trzeba troszkę bardziej zaplanować jednak tą podróż. Trzeba zazwyczaj sprawdzić te miejsca do których się udajemy. Czy to są hotele, czy miejsca wypoczynku, czy same stadiony. Tutaj często przynajmniej na miejsce z pomocą przychodzi technologia, czyli Google Maps, chociażby, gdzie czasami sam literalnie sprawdza czy dany hotel ma podjazd, czy ma wejście, czy winda jest odpowiednio szeroka. Mieliśmy takie przypadki, że winda rzeczywiście była w mieszkaniu, chociażby w Rzymie, ale okazało się, że ta szerokość windy to było 40 cm, więc wózek siłą rzeczy do niej nie wszedł. Pan nam otworzył. Winda była, ale nie było szans wejść na wózku. Tak że wszystko, ta kwestia planowania logistyki, wszystko jest do zrobienia, tylko kwestia tego, żeby coś więcej się dowiedzieć, czy bardziej się przygotować do takiej podróży. I tak naprawdę, w większości miejsc na świecie… no pewnie nie na Mount Everest, ale do większości miejsc można swobodnie dotrzeć. Niezależnie od tego, czy ktoś jest o kuli, na wózku, czy ma inne problemy.

Paweł Parus

Ja myślę, że też to doświadczenie, które już nabyliśmy potem, powoduje, że my zaczynamy pewne rzeczy dostrzegać. I w tej chwili, na przykład wraz z żoną bardzo często zadajemy takie pytanie w hotelu. Czy ten hotel będzie odpowiednio przystosowany, na przykład czy te windy będą odpowiednio szerokie? Ale czy łóżko wraz z moim podnośnikiem, który musimy spakować do busa, powinno być na takim poziomie, że ja po prostu wjadę z tym podnośnikiem. Czasami są takie różne, śmieszne pytania. Albo jak dzwonimy do hotelu i pytam się, czy łóżko jest na odpowiednich podnóżkach. Pani czasami zadaje dziwne pytania, czy po prostu przypadkiem ktoś tam się nie ukrywa pod tym łóżkiem? A to nie o to chodzi. Chodzi właśnie o ten podnośnik. I ta logistyka jest właśnie dlatego bardzo istotna, żeby wiedzieć, jak wygląda hotel. No i, oczywiście, także kwestia transportu. To też jest istotne. Dlatego mamy busa, po to też go kupiliśmy, żeby nam pomagał. Właśnie w tych podróżach.

Anna Jeżowska-Siwek

Asia, ale powiedz, bo ty od pewnego czasu zaczęłaś jeździć z chłopakami jako asystentka w ramach ich podróży sportowych, KKN-owskich. Teraz już jeździsz z Pawłem, też dużo prywatnie i wiem, że to na tobie w dużej mierze ciąży ten obowiązek logistyki, organizowania tych wyjazdów czy zapewniania dostępności odpowiednio. Jak to robisz? To była rzecz trudna do nauczenia, czy generalnie to tylko kwestia po prostu poznania jakiś myków?

Joanna Parus

To tak nie do końca jest, że to na mnie ciąży. Ponieważ wszystkie hotele zamawia Paweł, to on tutaj prowadzi rozmowy z przedstawicielami hoteli. Ja, jak przyjeżdżamy do hotelu i okazuje się właśnie, że łóżko nie ma tych nóżek, takich wysokich, no to mamy takie fajne klocki drewniane i wtedy to już na mnie to spada, że muszę podłożyć te klocki pod łóżko i bez problemu możemy tym podnośnikiem wjechać. Tak naprawdę, jak ja wchodzę do pokoju hotelowego, to rzucam tylko wzrokiem i już widzę, co muszę przemeblować. Zawsze cały pokój przemeblowuję. Nawet jeśli na jedną noc przyjeżdżamy, to wyrzucam te szafki, które nie są mi potrzebne, bo wiem ile potrzebujemy koło łóżka miejsca, żeby Paweł mógł wózkiem stanąć. Żebym mogła podjechać podnośnikiem, później tym podnośnikiem podjechać pod łóżko, no bo tak go przesadzam właśnie na łóżko czy z łóżka na wózek, żebyśmy byli samodzielni i nie potrzebujemy wtedy pomocy nikogo. Jak tylko trochę poprzestawiam, to wszystko się da zrobić. A jak nie mogę się dostać do jakiejś nóżki, bo jest mi ciężko, to proszę kogoś o pomoc.

Anna Jeżowska-Siwek

Zawsze, a nigdy nie było problemów w hotelach? Nie protestowali? Jak próbowałaś tam po swojemu zmieniać?

Joanna Parus

Nie, bo nikt tego nie widzi, jak to robię. Jak wchodzę, to zmieniam, jak kończymy już nocleg, to zmieniam, tak jak zastałam. Także nikt tego nie widzi, ale na przykład jak lecieliśmy samolotem i nie mogłam tych moich klocków drewnianych wziąć i wchodzimy, tak, są nóżki, ale 3 cm mają, a ja potrzebuję około 10, bo takie mam koła w podnośniku, no to schodzę po prostu na dół do recepcji, proszę o ryzy papieru, no to się dziwnie na mnie patrzyli, albo kiedyś w jednym hotelu były książki na ścianie, no to od razu patrzę, są książki, to podkładam książki. To, co jest.

Anna Jeżowska-Siwek

Rozumiem, a ty Michał też potrzebujesz jakiś takich specjalnych udogodnień nieprzewidzianych ustawą?

Michał Fitas

Nie, szczęśliwie, troszkę mniej tych udogodnień potrzebuję. Tak naprawdę ostatnio słyszałem, że w ciągu tygodnia spałem teraz w samochodzie, w przyczepie kempingowej, tylko cztery razy w domu, a więc miałem taki wakacyjny hardcore ostatnio uprawiałem. Do tego, szczęśliwie, ja tam, gdzie się wypołożę, tam śpię. Tak że aż takich myków nie muszę robić z klockami czy z innymi przedmiotami. Także wiadomo, że jest najwygodniej, kiedy tych schodów nie ma, kiedy ta przestrzeń jest zupełnie płaska, bo po prostu jest winda. To wtedy jest dużo, wygodniej, ale nawet jeżeli czasami potrzebuję gdzieś się dostać wyżej, to ja sobie dam radę z pomocą asystenta czy z kimkolwiek jestem na miejscu. Tak że trzeba kombinować, ale wszystko się da zrobić. Ale oczywiście najlepiej jest wtedy, kiedy hotel jest dostępny, wygodny, bo wtedy wszystko trwa szybciej, wymaga trochę mniej zaangażowania i siły innych osób.

Anna Jeżowska-Siwek

A ta przyczepa kempingowa była jakoś specjalnie dostosowywana?

Michał Fitas

Nie, nie, to jest po prostu stara przyczepa, która jest na terenie działki moich przyjaciół pod Legnicą i tam po prostu siedząc nad jeziorkiem śpimy czasami. Zwykła przyczepa z lat 90. więc tam po prostu muszę się dostać, jest wąsko, są samochody, no ale na szczęście mogę sobie z tym poradzić.

Anna Jeżowska-Siwek

Super, no dobra, ja rozumiem, że dla was informacja na stronie hotelu, że hotel jest w pełni dostępny, to taka informacja, która o niczym nie mówi, prawda? Czy mówi?

Joanna Parus

Nie mówi do końca, bo właśnie jak jechaliśmy do Macedonii, to tam na Bookingu znaleźliśmy, że jest dostępny. Wszystko. Jest winda. Przyjeżdżamy zmęczeni. Nie było tak prosto w ogóle, żeby się dostać pod ten hotel, bo oczywiście nie ma transportu dla osób niepełnosprawnych w Macedonii. Więc musieliśmy skombinować, no bo Paweł ma problem, żeby się przesiąść. Jechało z nami wiele osób na wózkach. No i w każdym razie wchodzimy, patrzymy, a tam są schody do tej windy, a na Bookingu było napisane, że wszystko dostępne. Tak że ta informacja nam nic nie mówi. Jeszcze raz tam dzwonimy i zawsze potwierdzamy i pytamy o to, co jest dla nas najważniejsze.

Anna Jeżowska-Siwek

Czy taki apel do hotelarzy, żeby generalnie nie operowali jakimiś takimi frazesami, tylko dokładnie opisali, jak to wygląda po prostu mniej więcej…

Joanna Parus

No bo wiadomo, że ktoś, kto nie podróżuje z osobą na wózku albo ktoś, kto podróżuje z osobą, która nie wymaga aż tylu tych udogodnień, nie będzie wiedział, się nie domyśli, że nam jest coś potrzebne. Ale, żeby jak najwięcej tych rzeczy było, żeby te osoby były na to wrażliwe i pytały się też co potrzeba. Oczywiście, jest ustawa. Byliśmy na przykład w Niemczech i nie było naszego pokoju dostępnego, bo już były dwie osoby na wózkach. No i pani powiedziała, że nie ma dla nas naszego pokoju. Może nam zorganizować transport do innego hotelu. Ale my już z tymi wszystkimi rzeczami, po wielu godzinach podróży już nie chcieliśmy i spytałam się czy mogłaby nam pokazać pokój niedostosowany. I tak naprawdę dostosowanie dla nich to była rączka przy toalecie i przy umywalce, co dla mnie, dla nas jest w ogóle nieistotne. Tak na jedną noc, jak jedziemy, to nie jest istotne, żeby prysznic był super dostosowany. No bo jeden dzień możemy się nie wykąpać pod prysznicem, a oni już chcieli nas przewozić w inne miejsce w Monachium. Tak że stwierdziliśmy, że nam ten pokój w zupełności odpowiada, bo jest duży. A dla nas jest ważne, żeby poruszać się wózkiem. Tak że to, że coś jest po prostu napisane, że jest dostosowane, to nie zawsze tak oznacza, że dla nas to jest istotne.

Paweł Parus

Ja myślę, że także warto uszczegóławiać pewne rzeczy. My na przykład, kiedy jedziemy w podróżach naszych, to zawsze wysyłam także w Bookingu informacje, że będę się poruszał na wózku i bardzo bym prosił, żeby było to już na tyle dostępne. I uszczegóławiam tematy, czy wystarczy mi tylko pokój, czy wystarczy mi trochę więcej, mniej. I zwykle jest odpowiedź prosta. Dostaję informację jasno, że jest. Natomiast druga jeszcze taka ciekawostka, a propos Macedonii. Bo byliśmy właśnie w tej naszej ekipie, właśnie do Skopje jechaliśmy i się okazało, że z lotniska trzeba było właśnie z naszą ekipą przejechać do hotelu, no i nie mieliśmy transportu, bo Macedonia jest bardzo niedostępna. I kolega, który jest przewodnikiem turystycznym, także nie miał takiej możliwości, nie było samochodu żadnego. Więc pojechaliśmy busem, takim dużym, który był chłodnią i my weszliśmy do tej chłodni, po prostu do tego busa, wspólnie razem z Martyną Muchą, ze mną i z ekipą. Była pełna, była ciemnica cała, bo nie widzieliśmy siebie, nie było żadnych okien. Pojechaliśmy do tego hotelu, wysiedliśmy z tego busa i po prostu byliśmy już szczęśliwi. Potem wróciliśmy z powrotem na to lotnisko. A jeszcze drugą ciekawostką jest to, a propos transportu w Macedonii, że w Macedonii się poruszaliśmy już normalnie transportem zbiorowym. I były autobusy takie same jak londyńskie, czyli takie piętrowe i zawsze się często o tym teraz mówi we Wrocławiu, że ile osób może wejść na wózku do danego środka transportu. No to my żeśmy jechali autobusem w 6 lub 7 osób na wózkach. Chyba tak to wyglądało. Jakoś wszystkie te wózki wjechały do autobusu, kierowca nie miał z tym żadnego problemu. Więc ulokowaliśmy się wszędzie, tak że nie było praktycznie żadnej możliwości wejścia przez drzwi, no bo wszystkie zajęte zostały przez nas.

Anna Jeżowska-Siwek

On się bał zareagować.

Paweł Parus

Być może, no ale tak, widać, że czasami, czasami te śmieszne historie się zdarzają, także w naszych różnych przygodach.

Michał Fitas

Co do wcześniejszego pytania. Jeszcze apel do hotelarzy. Przynajmniej dla mnie zdjęcia są kluczowe.Jak widzę zdjęcie windy, to ja potrafię ocenić, to czy winda jest malutka czy jest duża. Zdjęcie wejścia do hotelu też jest bardzo istotne czy jest ten podjazd, czy są schody. Więc tak wizualnie łatwo ocenić tą dostępność. No i zdjęcie pokoju, to mniej więcej patrząc czy w tym wózku swobodnie się dojedzie chociażby do łóżka czy do toalety.

Anna Jeżowska-Siwek

Okej, a powiedzcie mi, korzystaliście kiedykolwiek z biur podróży czy zawsze sami wszystko organizujecie?

Paweł Parus

Tak, my korzystaliśmy z biura podróży, które jest przystosowane dla osób z niepełnosprawnościami.

Anna Jeżowska-Siwek

Właśnie, są takie?

Paweł Parus

Tak, są. W Warszawie jest takie biuro podróży, zresztą powiem, że Michał pewnym momencie miał takie biuro podróży i miał to robić. Ale chyba zaniechał, to sam pewnie odpowie na pewne pytania. Natomiast byliśmy u Małgorzaty Tokarskiej, bodajże tak się nazywa ta pani. Ta pani ma biuro podróży dla osób z niepełnosprawnościami. Jechaliśmy do Petersburga wraz z koleżanką Anią, która była też na wózku i było to bardzo cenne doświadczenie. Było to drożej, niż tak jak robiliśmy to zawsze, bo sami sobie kupowaliśmy noclegi i przewozy, natomiast wszystko było dopięte na ostatni guzik, czyli transport związany z przewozem, busy różnorakie. Wszystko było idealnie zapięte. Była kwestia związana także z transportem lotniczym. Wszystko było też zabukowane i jedyną rzeczą, którą musieliśmy zrobić, to właśnie podnośnik. I okazało się, że podnośnik był także zabukowany. Ale okazało się, że kiedy Rosjanie dowiedzieli się, z takiego serwisu, z takiego nazwijmy to sklepu, wypożyczalni takich podnośników,że to turyści i to z Polski, to zwykle oferta była tam, powiedzmy za około 100 zł, a nagle się okazało, że 1000 zł kosztował ten podnośnik. Zapłaciliśmy, tak, ale przyjechał ten podnośnik do nas, do hotelu i dzięki temu Asia mogła swobodnie być, mogła spokojnie pomóc mi w obsłudze tego podnośnika.

Joanna Parus

To była nasza pierwsza podróż, gdzie w ogóle pojechaliśmy bez asystentów, bez jakiegoś przyjaciela, mężczyzny, który Pawła może położyć do łóżka. Bo jak leciliśmy samolotem, to zawsze staraliśmy się z kimś, kto pomoże nam w samolocie, no i pomoże nam w hotelu. No bo właśnie dla nas ten podnośnik jest istotny, no bo dzięki temu Paweł może się położyć po prostu do łóżka. I trochę się obawiałam tej wycieczki, ale naprawdę fajnie, że mogliśmy podnośnik wypożyczyć, za połowę naszej wycieczki, mogliśmy pozwiedzać Petersburg i w samolocie też fajnie nam pomogli. Tak że biuro podróży się spisało na medal naprawdę.

Paweł Parus

Asysta w Warszawie, na lotnisku też bardzo dobra, we Wrocławiu też jest całkiem niezła, chyba w Krakowie też, to Michał powie.

Joanna Parus

W Rosji, była najgorsza.

Paweł Parus

Tak, Michał chyba też dużo lata samolotami, to on, myślę, że zna tych ludzi na lotniskach w Polsce, wie jak sytuacja z asystą wygląda.

Michał Fitas

Co do asysty, to tak ad vocem tak naprawdę w Polsce jest to na bardzo wysokim poziomie, niezależnie od lotniska, czy to jest lotnisko w Olsztynie, Szymanach, gdzie ostatnio miałem okazję być. Bardzo małe lotnisko, które obsługuje tylko trzy loty dziennie, ale wszystkie duże miasta mają to naprawdę na dobrym poziomie. Widać, że ta kadra była szkolona. Na świecie bywa to różnie, ale zazwyczaj jest okej, w miarę te osoby są przeszkolone. Czasami jest bariera językowa, gdy się ląduje w dziwnym kraju, a obsługa nie rozumie po angielsku. Ale co do biur podróży, jest w ogóle też takie międzynarodowe biuro podróży Wheel the World się nazywa, tam oferują naprawdę dobre pakiety. Chociażby na podróż do Kostaryki i do Meksyku, do Stanów zjednoczonych, chyba też do Peru. Mają naprawdę tam ciekawe pakiety. Jest to dość kosztowne na nasze kieszenie, ale wiem, że można na przykład wejść na Machu Picchu w Peru właśnie ze specjalną asystą z pomocą, nazwijmy to, tragarzy albo asystentów, którzy pomogą tą osobę dostarczyć. A co do firm polskich, ja korzystałem z normalnych biur podróży kilkukrotnie, chociaż zazwyczaj sam robię te podróże na własną rękę. Ale widać, że biura podróży zrobiły progres, że lepiej informują o hotelach, lepiej informują o dostępności. Na przykład biuro podróży TUI ma zaznaczone, ile jest w pokoi w danym hotelu i konkretnie ile mają chociażby wejście do recepcji, restauracji czy do łazienki, czy do pokoju, w centymetrach. Więc ta informacja jest naprawdę rzetelna i widać, że jest progres na przestrzeni wielu lat. Że te biura troszkę tak z informacjami się polepszyły.

Paweł Parus

To jeszcze myślę, że warto dodać, a propos podróży, jak leciliśmy do Dubaju. Kiedy chcieliśmy już wylecieć z tego Dubaju, to okazało się, że był, wypadło mi z głowy jak to się nazywa…

Michał Fitas

No nie działał ambulift, był wtak zwanym przeglądzie technicznym.

Paweł Parus

Coś takiego. Tak, więc propozycja była pierwsza. Czy przypadkiem nie przebukować tego na za jakiś czas, ale musieliśmy już wracać. No i się okazało, że kilku bodajże Pakistańczyków zaoferowało, że oni pomogą. Oczywiście oni chcieli to zrobić w taki sposób, że cztery osoby złapią po prostu za kółko. I przez te schody do samolotu mieli nas wnosić. Więc ja od razu na dzień dobry powiedziałem, że bardzo przepraszam, ale absolutnie się nie zgadzam z takim noszeniem jak król. To Michał może, bo on się może mniej boi. Więc poprosiłem asystenta Sebastiana, żeby on jednak jechał ze mną z tymi schodami i absolutnie się nie zgodziłem na pomoc Pakistańczyków, którzy, miałem wrażenie, chyba nie byli przekonani także, że sami potrafią to zrobić.

Anna Jeżowska-Siwek

No, ale właśnie jak wy latacie samolotami? No, bo ja rozumiem, że jak jest rękaw, to jest wszystko pięknie, wjeżdża się po prostu wózkiem do rękawa, a jak nie ma rękawa? To pierwsze pytanie, a drugie pytanie jak sobie radzicie sobie na pokładzie? Później leci się na wózkach? Czy nie? Czy tak można?

Michał Fitas

Pardoksalnie rękaw to nie jest tak do końca dobra rzecz, dlatego, że często miejsce dla wózków w samolotach, to niestety zależy od linii lotniczych, nie ma innej procedury, ale one są zazwyczaj na końcu samolotu. I to oznacza, że jeżeli ktoś wchodzi przez rękaw, przesiada się przy drzwiach samolotu na taki wózek ratowniczy, który zmieści się pomiędzy siedzeniami i tak naprawdę na tym wózku, jeżeli ma miejsce z tyłu, musi za pomocą tej asysty, która jest na lotnisku, przemieścić się, czyli przejechać cały samolot, zazwyczaj na koniec 30, 40 rzędów, w zależności od typu samolotu. Jeżeli tego rękawu nie ma, to zazwyczaj na lotniskach są teraz ambulifty. Czyli takie samochodziki z windą, które podnosi się na wysokość tylnych lub przednich drzwi. A jeżeli się podjeżdża od tyłu, takie samoloty nie mają miejsca w ostatnich rzędach, to tego przejścia lub przejechania wózkiem jest zdecydowanie krótsza droga. Także niezależnie od tego, czy w ambulifcie, czy w rękawie przesiada się na taki dość wąski wózek ratowniczy. Szczególnie dla osób większych gabarytowo jest to na pewno mniej komfortowe. No i po to, żeby między siedzeniami samolotu przejechać tym wózkiem i potem przesiąść się na normalny fotel. I śmieszny paradoks, o którym pewnie nie wszyscy wiedzą, że osoba na wózku, czyli osoba wymagająca wsparcia czyli tak zwany Charlie w samolotowym żargonie, musi siedzieć pod oknem. Dlaczego? Po to, żeby nie utrudnić ewakuacji.

Anna Jeżowska-Siwek

Czyli rozumiem, że wy generalnie nie jesteście ratowani?

Michał Fitas

Jesteśmy spisani na straty. Tak krótko mówiąc.

Anna Jeżowska-Siwek

O, jak miło.

Paweł Parus

Ale warto teraz kolejne elementy dodać do naszych żartów. Bo  kiedy ja się znajduję już zaraz przy przejściu i pani mówi, że trzeba się przesiąść do tego miejsca, gdzie jest okno, to wtedy zapraszam ludzi, którzy mają mnie tam przesadzić. Ponieważ ja jestem wysoki, to się kompletnie nie mieszczę się w to miejsce, więc żeby do okna przejechać, nie ma w ogóle możliwości, bo się po prostu nie da tego zrobić. Więc wszyscy się drapią po głowach i w pewnym momencie zostaje taka opcja: trzeba się jakoś tu inaczej znaleźć i osoby, które będą koło okna, muszą się zgodzić na to, że oni tu w tym miejscu zasiądą, a ja będę jednak utrudniał tą ewakuację, i to tak jest po prostu. I wtedy wydaje się zgodę. Zgoda musi być od chyba pilota.

Michał Fitas

No i od tej osoby, czyli zazwyczaj Asi, że jednak siada tam na własne ryzyko.

Anna Jeżowska-Siwek

Zawsze jak ginąć, to przynajmniej razem.

Paweł Parus

Tak jest. Generalnie to ona przechodzi przez te wszystkie moje nogi, musi przejść tak, a jak jest druga osoba jeszcze, czy także kolejna, a ja siedzę sobie koło tego przejścia nielegalnie, ale dzięki temu obsługa, bary, napoje, jestem do dyspozycji, jakby że tak powiem w tej kwestii.

Anna Jeżowska-Siwek

Ale przesiadasz się na fotel z wózka?

Paweł Parus

Tak, oczywiście, nie mam wyboru, natomiast nie mogę przejść pod to okno, bo się praktycznie nie da. Chyba że jesteśmy na przykład w linii lotniczej typu LOT, gdzie jest więcej miejsca i wtedy się jednak to odbywa tak, że trzeba pod ten fotel podjechać, podejść, ale z drugiej strony. No, nie jest to takie proste.

Michał Fitas

Bo wózek inwalidzki w ogóle nie wjeżdża na pokład, tylko zostaje pod pokładem i zostaje jakby włączony do bagaży normalnych.

Anna Jeżowska-Siwek

A wy się mieścicie? No Paweł, to na pewno nie, ale ty się mieścisz w Rynairze albo w innych tanich liniach, gdzie jest tak strasznie ciasno?

Michał Fitas

Gdzie tam, ja z tym problemu nie mam. Zresztą, to nie jest kwestia tak naprawdę tylko tych linii lotniczych, bo linie lotnicze na świecie, inne też są tanie i też mają podobne rozmiary jak Rynair, Wizzair. Więc to nie jest tak, że od razu linie typu Lufthansa mają nie wiadomo, jak wielkie te siedzenia to taki trochę stereotyp, że tam nie wiadomo, ile jest miejsca, bo to jest kwestia 3 czy 4 cm. To nie jest wcale wiele więcej. Zależy od typu samolotu i od konfiguracji, które sobie lotnicza wybrała.

Paweł Parus

To ja się lekko nie zgadzam, bo dla mnie trzy, cztery centymetry powodują, że moje kolano albo tam wejdzie, albo nie. To są jednak dla mnie duże różnice w kategorii jeżeli chodzi o kwestie wysokich osób.

Anna Jeżowska-Siwek

Okej, no dobra, to o samolotach już trochę wiemy. A jak wygląda kwestia pociągów? Pociągi są dostępne na świecie, w Polsce, jeździliście za granicą, pociągami?

Paweł Parus

Koleje Dolnośląskie najprostszy przykład. Świetne, świetne pociągi, teraz już dobre perony, więc wszystko się to zgadza i zaczęliśmy ostatnio podróżować regularnie pociągami, właśnie Kolei Dolnośląskich. Także poprzez kwestie, te kwestie delegacyjne czy chociażby z Asią. Nawet sami specjalnie jedziemy tymi pociągami po to, żeby nie używać samochodu. Wraz z Julią spędzamy czas właśnie w tych kolejach. Natomiast mieliśmy takie też przygody, że zdarzało się, że nagle pociąg stanął w Sobótce, bo pociąg został skasowany przez jakiś nadjeżdżający pojazd. Ktoś zmarł, więc nagle w tej Sobótce musieliśmy wysiąść i się zastanawiam, jak ja mam wrócić z powrotem do Wrocławia. Bo oczywiście już autobusy nie były przystosowane, no i przyszła koleżanka nam w sukurs i przyjechała do tej Sobótki, no ale gdyby to było dużo dalej, to pewnie byłby problem. Natomiast ogólnie pociągi Kolei Dolnośląskichj są bardzo dobre. A o kolejach innych pewnie Michał powie więcej, bo ma też przyjaciela Piotra, który jest fanem w ogóle kolei.

Michał Fitas

Ja się tak troszeczkę nie zgodzę, chociaż wiele z tego, co mówisz, jest oczywiście prawdą. Ale oczywiście tabor jest świetnie dostosowany, bo wszystkie pociągi Kolei Dolnośląskich są okej, są dostępne. Jednak nie wszystkie perony są dostępne. Chociażby przykład z Boguszowa-Gorce, gdzie wjechał pociąg na peron drugi, który jest starego typu. Nie jest w tym standardzie obecnym. No i ta platforma po prostu się nie mieściła po rozłożeniu. Także tutaj kwestia jest tego, że trzeba te przejazdy zgłaszać, jednak z co najmniej dwudziestoczterogodzinnym wyprzedzeniem. I wtedy ta obsługa jest zazwyczaj bardziej przygotowana na obecność osoby na wózku. Więc to jest bardzo istotne, żeby tą informację gdzieś zgłosić, że się jedzie. Chociaż to troszkę wyklucza tematy, że ktoś się gdzieś spóźni albo spontanicznie gdzieś jedzie. Więc to jakby też kwestia dyskusyjna, ale jeżeli się bierze, się jedzie, to warto to zgłosić. Ja chociażby wczoraj miałem okazję wracać z Poznania pociągiem Intercity, bardzo fajnie dostosowansowanym, z oddzielnym przydziałem na dwa wózki, dwa miejsca dla opiekunów. Więc to Intercity też naprawdę w Polsce już super działa. Co do kolei na świecie, jest okej, ale to wcale nie jest tak, że tam super, u nas jest beznadziejnie czy gorzej. Bywają pociągi starsze, które są trudno dostępne albo w ogóle niedostępne. Czy to we Włoszech, czy w Hiszpanii, a są pociągi nowoczesne, gdzie spokojnie z poziomu 0 można do niego wjechać i bez problemu, bez żadnego progu się do niego dostać. Także w Polsce jest dobrze, na świecie jest też dobrze, ale oczywiście to proces i można coś tam zawsze polepszyć i żeby było idealnie, to jeszcze troszkę brakuje.

Paweł Parus

Ale też ciekawostka. Kiedyś z Michałem wspólnie jechaliśmy na mecz Euro z Wrocławia do Poznania. Mieliśmy wspaniałe miejsce pod toaletą, bo nie było żadnej innej możliwości, oczywiście po schodkach i siedzieliśmy wspólnie z Michałem i sobie oglądaliśmy jak ludzie do toaletay wchodzili, jak ludzie przechodzą, więc moglibyśmy w sumie w zasadzie zbierać opłaty za tą toaletę i nawet byśmy całkiem sporo zarobili.

Michał Fitas

To jest śmieszne, ale akurat też wygodnie, że teraz jest miejsce dla wózków też są zazwyczaj obok toalety, oczywiście toalety dostępnej. Więc ja często też się staję prawie że kiblowym, bo tłumaczę, że w tej toalecie to trzeba guzik nacisnąć, a drugą toletę trzeba otwierać, więc już znam te toalety i czasami mówię „proszę nacisnąć guzik czerwony”, żeby się otworzyło. I powinniśmy opłaty jakieś faktycznie pobierać za takie usługi informacyjne.

Anna Jeżowska-Siwek

Ale ja też nieraz jechałam, wiecie, na korytarzu koło toalety, no po prostu tak, czasem się zdarza, no wszyscy mamy takie doświadczenia. Okej, rozumiem, że z transportem publicznym generalnie jest podobnie, czyli też bywa super albo nie-super. W zależności od rodzaju komunikacji. We Wrocławiu mniej więcej wiemy jak jest. A na świecie?

Michał Fitas

Mam przygodę z wczoraj. Poznań. Zauważyłem, że jakoś bateria w wózku elektrycznym mi spadła i dobra. To wrócimy na dworzec tramwajem, po czym widzę niski tramwaj mam pod ręką, podchodzę do drzwi, gdzie jest platforma, zaczekałem. Pan wychodzi i mówi: „ale tu nie ma platformy”.

Naprawdę, niskopodłogowy tramwaj nie ma o platformy, ja po prostu nigdy w życiu nie doznałem takiego szoku związanego z dostępnością. No pan mi tam pomógł te, nie wiem, 12 cm pokonać do góry wraz z innym towarzyszem podróży. Ale było to naprawdę szokujące, że takie coś jeszcze się dzieje, że są tramwaje nowe, ale nie mają platformy. Bzdura totalna. Ale na świecie też bywa różnie. Metra, tramwaje, w zależności od miast, to wcale nie jest tak, że w Europie, na Zachodzie jest cudownie. Bo metro paryskie czy londyńskie, naprawdę, w wielu miejscach jest totalnie niedostosowane i nigdy nie będzie, bo jest za głęboko i nie da rady tego zrobić.

Paweł Parus

No to kolejna anegdota, znowu z Michałem w podróży. Jechaliśmy, pojechaliśmy na Stade de France i chcieliśmy pojechać sobie w tym pięknym, dostępnym miejscu, czyli Paryżu, wydałoby się. Wjechaliśmy do metra, było dostępne, była winda, wjechaliśmy do tego metra. Się okazało, że przez całe metro nie było ani jednego już przystanku, z którego można było wyjść, więc poczekaliśmy do końca. Potem się okazało, że trzeba było jeszcze poczekać, bo nie można przejechać z miejsca na miejsce, z peronu w drugą stronę, więc poczekaliśmy do tzw. takiej zajezdni, nazwijmy to, wróciliśmy z powrotem, wysiedliśmy pod hotelem. Po całej tej drodze i już następnym razem dokładnie oglądaliśmy, która z tych stacji jest przystosowana dla osoby na wózku. Także mieliśmy też takie przygody.

Michał Fitas

Ale Paryż podziemny mamy zwiedzony od lewej do prawej.

Anna Jeżowska-Siwek

A to jest zaznaczane gdzieś na mapach metra, że ten przystanek jest dostępny, a ten nie?

Paweł Parus

Tak, plan jest dostępny bardzo często. W Lizbonie miałem też takie doświadczenie, jeżeli chodzi o metro, które faktycznie pięknie pokazywało, które są dostępne stacje, a które nie. Niektóre stacje były dostępne przez schody ruchome. Nawet się okazało kiedyś, że jechaliśmy po schodach ruchomych i się okazało, że jeden z asystentów się poślizgnął.

Anna Jeżowska-Siwek

Znaczy, przepraszam, jak jechałeś na schodach ruchomych? Na wózku?

Paweł Parus

No właśnie, jechałem tak, że jechałem tak jak zwykle po schodach, czyli trzymaliśmy się na balansie, ale już teraz wiem, że inaczej się to robi. Czyli jak są schody, które jadą do góry, to ja muszę wjechać przodem i pięknie się zakleszcza. Natomiast nie jest to bezpieczne. Co zresztą już kiedyś zobaczyliśmy właśnie przez tego asystenta, który potem wyglądał jak po ataku rekina, a okazało się, że na tej stacji wszyscy ochroniarze po prostu uciekli jak najdalej i kolega musiał się po prostu sam wraz ze mną jakoś tam posiłkować ucieczką z tych całych schodów.

Anna Jeżowska-Siwek

No dobra. Asia wspominała, że mieliście pierwszą taką podróż bez asystencji. No to powiedzcie, jak to właśnie jest? Jak wy planujecie podróż, to musicie – no, teraz już wiesz, Asia, że nie musicie – ale zawsze było tak, że mieliście ze sobą asystentów. Jakich asystentów, wielu ich było? I ty, Michał, jak jeździsz na te swoje wyprawy turystyczne, bierzesz asystentów profesjonalnych? Czy są twoi znajomi, którzy ci pomagają?

Joanna Parus

Kiedyś jak zaczynaliśmy podróże, to zawsze jechaliśmy z naszym przyjacielem, rehabilitantem, asystentem, mężczyzną. Samolotem, samolotem, głównie. Ale też jak byliśmy w Chorwacji czy na Węgrzech, też jechaliśmy z nim. Też miał rolę kierowcy. Wtedy pełnił wiele ról, więc nasze początki to tak rzeczywiście jechaliśmy z kimś, kto nam pomoże. Jest to mężczyzna silny i wiemy, że może nas też przesiąść, Pawła przesiąść do samochodu. Tak jak jechaliśmy do Izraela, to tam nie mieliśmy też transportu takiego, żebyśmy mogli jeździć. Nie było tam takich autobusów dostosowanych, więc wynajęliśmy sobie samochód. Ale samochód, no wiadomo, nie był z rampą, nie był dostosowany, więc Sebastian musiał Pawła za każdym razem przesadzać do samochodu.

Paweł Parus

I tysiąc szekli jeszcze jest do opłacenia za nielegalny parking.

Joanna Parus

O faktycznie, jeszcze dostaliśmy mandat, bo wystawiliśmy naszą kartę parkingową, tak polską i niestety tam nie wystarczyło i mamy mandat nie zapłacony do dzisiaj.

Paweł Parus

Zapomnieliśmy, że nie jesteśmy w Unii.

Joanna Parus

Ale wszystko było napisane w ich języku, więc tylko 1000 zrozumieliśmy, tak naprawdę nie wiemy gdzie go opłacić.

Anna Jeżowska-Siwek

1000 batów.

Joanna Parus

No więc potrzebowaliśmy tej pomocy, ale z biegiem lat, jak właśnie ja zaczęłam jeździć też dalej samochodem i wiedzieliśmy, że możemy sobie włożyć tam podnośnik, no to tak naprawdę coraz mniej już tych osób było nam potrzebnych. Przynajmniej jak ja kieruje samochodem, jedziemy sami, no mówię, samolotem, byliśmy raz tylko na takiej wycieczce, ale tak, to już gdzieś, gdzie ja mogę dojechać, to dojeżdżamy sami, nie potrzebujemy już tej pomocy.

Paweł Parus

Joasia wtedy pełni rolę już takiego combo na maxa, zresztą robi to każdego dnia w życiu. Czyli na przykład jak jechaliśmy do Estonii naszym samochodem, no to Asia prowadziła jako kierowca, koleżanka na wózku, Ania, siedziała obok i zagadywała sobie, żeby Asia nie zasnęła, a ja byłem z kolei z tyłu w bagażniku tak zwanym. Otaczały mnie bagaże, dookoła wszędzie, Asia musiała to pakować. Musiała to wszystko rozładowywać, bo wszystkie osoby były kulawe, więc Joanna zawsze wtedy pełni role comba takiego typowego.

Anna Jeżowska-Siwek

Dlatego powiedziałam na początku, że Asia wszystko ogarnia.

Paweł Parus
No to prawda.

Joanna Parus
Staram się, no.

Michał Fitas

Co do moich podróży, ja na dłuższą metę nie pojadę sam. W sensie oczywiście, przejadę gdzieś tam przez pół Polski, wsiądę sobie sam do pociągu, wiedząc, że ktoś tam jest na miejscu. Zazwyczaj są to moi znajomi, przyjaciele. Chociażby przykład z wczoraj takimi teraz najbardziej bliski, wyjechałem z Poznania. Ktoś już na mnie czekał i sobie działaliśmy na miejscu, już gdzieś tam z pomocą koleżanki. Więc zazwyczaj na te podróże wzdłuż wakacyjne, urlopowe, samolotowe czy meczowe jedzie czy to większa, czy mniejsza ekipa moich znajomych, czy przyjaciół. Czasami są to stricte asystenci typowo do podróży, ale zazwyczaj są to po prostu moi znajomi, koledzy, którzy również z nami mniejszą lub większą grupą podróżują. Cieszą się, nie wiem meczem, wakacjami czy jakimikolwiek innym wyjazdem, związanym po prostu z tym, co się obecnie dzieje. Tak że sam nie jeżdżę i zawsze jest jakaś tam brygada co najmniej 1 osoby, która mnie musi wesprzeć, chociażby wieczorem czy rano, żeby ubrać i ogarnąć.

Anna Jeżowska-Siwek

No dobra, co robicie na takich wakacjach, jeśli nie jedziecie na mecz?

Paweł Parus

Bardzo różnie.

Joanna Parus

Coraz więcej plaż jest dostosowanych. Jeśli chodzi o Włochy, no to tam, gdzie my stacjonowaliśmy zawsze, to praktycznie do samego morza prowadził taki gumowy albo plastikowy podest. Więc jeszcze fajnie, że od tego podestu były takie odnogi. Więc jak Paweł sobie tym podestem jechał i my chcieliśmy być jak najbliżej wody, to on mógł sobie na tej odnodze być. Więc jak ktoś inny chciał przejechać, to nie musiał gdzieś tam omijać go, więc to jest fajne, że te odnogi też mają swoje parasolki, stoliki, krzesełka, można się przesiąść i sobie tam leżeć czy właśnie tak jak Paweł być na wózku.

Michał Fitas

Pytanie było o destynacje podróży, więc u mnie to są zarówno miasta, jak i jeziora, jak i też morze. Jakby śmieję się, że jak widzę bajoro, to do niego wchodzę, więc uwielbiam morskie klimaty czy związane z jeziorami, ale jakby to spektrum jest dość spore i nawet góry się pojawiły, w moich kierunkach, więc jest pełne spektrum. Dzieje się.

Anna Jeżowska-Siwek

Dobra, to czas teraz na pytanie o marzenia.

Michał Fitas

To może ja zacznę co do celów i marzeń – nie mam takiego konkretnego marzenia podróżniczego. Mam taki cel, kolejny liczbowy: 50 krajów do czterdziestki. Tych krajów już jest 44 na chwilę obecną, a jeszcze zostało 5 lat. Za chwilę kolejny kraj w listopadzie, bowiem Tanzania jest 45., w lutym Wietnam czyli 46. Więc już pójdzie z górki. Zostanie tylko 4,5 roku i 4 kraje. Więc ten challenge będzie bardzo prosty. Myślę, że do realizacji, ale takich konkretnych lokalizacji nie mam. Chciałbym wrócić na statek wycieczkowy po to, żeby popływać. Prawdopodobnie gdzieś koło Kanału Panamskiego, do Kolumbii, w tamtej rejony Ameryki Środkowej. Chciałbym wrócić ponownie do Azji Południowo-Wschodniej, to zrobię w lutym, później może gdzieś zahaczę o Laos i Kambodżę, gdzie jeszcze nie byłem. Więc tych celów jest naprawdę sporo. Mógłbym tutaj mnożyć, mnożyć, mnożyć, ale to pewnie nie ma na to tyle czasu. Są jakieś tam pomysły w głowie, ale ja planuje tylko mniej więcej rok do przodu i potem zobaczymy, co się wydarzy, jaka będzie sytuacja na świecie i co będzie można. A może coś ciekawego się jeszcze w głowie urodzi? Albo ktoś mnie zainspiruje?

Paweł Parus

Michał powiedział, że nie ma marzeń, a skoro wymienił już kilka tych marzeń, więc jednak chyba te marzenia ma.

Ja z kolei… dużo podróżowaliśmy wspólnie, także z Asią, ale raczej powiedzmy, do pewnej ilości kilometrów, liczby kilometrów. Dlatego, że z kolei 10 czy 12 czy 15-godzinny lot byłby dla mnie dramatem, więc boję się, że raczej do Ameryki nie polecę, ale może, może? Zobaczymy. Natomiast z drugiej strony, ponieważ mamy już małą Julię, no to próbujemy jednak jeździć na takie odległości, w których ona jest w stanie przetrwać. Co ciekawe, ta mała Julia w tym roku, jeszcze po moim udarze, który był w ubiegłym roku, z kolei przejechaliśmy, ostatnio liczyliśmy, odwiedziliśmy 11 czy 12 różnorakich miast w Polsce. Więc jak na roczne dziecko, to już całkiem sporo, więc Julia już jest naprawdę bardzo aktywna. Byliśmy także w Czechach, więc my planujemy te podróże ze względu na dziecko, żeby one się nie odbywały jakoś bardzo daleko. Ale Asia ma przynajmniej takie koleżanki i ona mi pokazuje także z małymi dziećmi, gdzie bardzo daleko się lata na tak długo, do Ameryki. Natomiast my próbujemy mierzyć siły na zamiary, ja także muszę się odbudować po kwestii udarowej. I na razie nie lecimy gdzieś tam na 1000 czy 2000 km, ale bardzo chciałbym Afrykę Północną zobaczyć, bo jeszcze nigdy nie byłem w Afryce i na przykład Maroko, czy tego typu właśnie kraje północne, chciałbym bardzo zobaczyć, nie wiem jak Asia teraz się zgadza.

Joanna Parus

Ja się oczywiście zgadzam, ale po tegorocznych wakacjach nad morzem stwierdziliśmy, że tak najbliżej, gdzie ja mogę dojechać tym samochodem z Pawłem i z Julią, to jest Balaton, więc za rok chcemy jechać nad Balaton, bo wierzymy, że tam będzie ciepło i tam będziemy mogli odpocząć. Ja bym bardzo chciała do Stanów Zjednoczonych pojechać, ale to jeszcze myślę, jeszcze trochę. Na razie pokazujemy Polskę i te najbliższe tereny Julii.

Anna Jeżowska-Siwek

A jakie macie jeszcze marzenia? Takie związane z aktywnością? Nurkowanie? Nie wiem, skoki na spadochronach, paralotnie? Macie jakieś?

Joanna Parus

To Michał jest z extreme team.

Michał Fitas

Właśnie, chyba bardzo często wracam do wczorajszego dnia. W Poznaniu szliśmy koło osoby, która dokładnie w tym momencie skakała na bungee. Ja kurde, w życiu nie chciałbym skakać na bungee, ale jakoś skakałem ze spadochronu. Dostałem od moich przyjaciół z KKN-u prezent na 30. urodziny. Właśnie prezent w postaci skoku ze spadochronu, więc to mam zaliczone. Było bardzo fajnie, ale raz wystarczy. Leciałem na szybowcu, na paralotni, więc trochę tych sportów ekstremalnych się znajdzie. Nurkowanie mnie przeraża w kwestii oddechowej, boję się, że sobie tam nie dam rady. Tak że na razie te takie ekstremalne rzeczy raczej zostawię ze sobą. Troszkę już zrobiłem w tej materii, więc takich rzeczy nie. A może coś się nagle urodzi? Koło czterdziestki? To taki też wiek przełomowy. To może za 4 lata, albo 5 lat coś mi się w głowie przestawi, coś wymyślę, ale wczoraj też usłyszałem że skok na bungee bardzo źle wpływa na powięzie i stawy, i mięśnie. Więc wolałbym tego nie robić.

Paweł Parus

My wraz z Asią raczej turystyka rekreacyjna i przede wszystkim rodzinna w tej chwili. Więc wszystko to właśnie zmierza w tamtym kierunku. Żebyśmy mieli przede wszystkim z córką wygodną podróż, dobry hotel, dobry pensjonat, ewentualnie jakąś tam kwaterę. Więc o to nam przede wszystkim chodzi, żeby było bezpiecznie i żeby przede wszystkim Asia dała radę dojechać do tych kilometrów, do celu.

Anna Jeżowska-Siwek

Ok. To na koniec macie jakieś złote rady dla osób, które są na wózkach, nie jeżdżą, bo się boją gdzieś w dalekie podróże? Ja domyślam się, że chcecie powiedzieć, żę warto i że super, że trzeba zacząć, ale jakąś taką złotą radę na początek? Od czego zacząć?

Paweł Parus

Pytać. Przede wszystkim pytać i pytać właśnie w kwestiach hoteli. Pytać innych, którzy się już troszkę bardziej na tym znają, nawet nas tak można spokojnie zapytać, w jaki sposób realizować te cele podróży. Ja jestem osobą bardzo niesamodzielną, dość trudną, bo dużą, a jednak z moją żoną wspólnie naprawdę przejechaliśmy… to nie jest tak jak Michał, tak bardzo wiele krajów, ale powiedzmy dziś koło tej trzydziestki zbliżamy się co do ilości tych krajów. I okazuje się, że z takim połamańcem, który ma duże problemy z samodzielnością wraz z żoną potrafiliśmy naprawdę przejechać wiele, wiele kilometrów, więc to raczej Asia powinna chyba zachęcać, że się da. Ja, jeżeli chodzi o osoby z niepełnosprawnością uważam, że każda osoba jest w stanie znaleźć coś dla siebie. Być może także ze względów nawet na kilometraż. Dolny Śląsk jest przepiękny. Turystyka rodzinna wspaniale się odbywa, mamy przewodniki dla osób ze szczególnymi potrzebami, mamy fajne trasy spacerowe, więc uważam, że dla każdego można coś znaleźć.

Joanna Parus

Ja myślę, że takie jednodniowe wycieczki na początek są fajne, bo one dużo też pokazują i myślę, że jeśli w kimś zaszczepi tą miłość do podróży, no to będą chcieli coraz więcej ludzie podróżować. My tak mieliśmy, że pojechaliśmy raz, drugi, trzeci i tak w jednym miesiącu nic nie było. Czułam taką pustkę, więc wydaje mi się, żeby nie rzucać się na głęboką wodę, jeśli ktoś rzeczywiście w ogóle nie podróżuje, nie za bardzo wie, czy on może gdzie i co, to tak jak Paweł mówił – pytać, ale zacząć od jednodniowych wycieczek.

Michał Fitas

Jak najbardziej. Zgadzam się z Asią, ale też, Ania, w twoim pytaniu była odpowiedź, bo jeżeli ktoś się boi, to trzeba się po prostu nie bać. Okej, to jest chyba najprostsze, pytać. Też chodzić utartymi szlakami, które już inni przetarli. Są grupy Facebookowe związane z osobami z niepełnosprawnością czy z osobami na wózku. Tam często widzę, że ludzie pytają o rady, czy pytają też czasami czy są hotele, które możemy polecić. Czy szlaki, które możemy polecić? Że są okej. Więc teraz no informacje jest naprawdę spore, więc warto z tego korzystać i po prostu się nie bać.

Anna Jeżowska-Siwek

Okej, bardzo wam dziękuję za tą rozmowę. Ja mam nadzieję, że kogoś, chociaż jedną osobę zachęciliście do podróżowania. To jest podcast o dostępności. Następne odcinki już wkrótce.

Justyna Mańkowska

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat dostępności, zacząć działać albo sprawdzić inne tematy, które poruszamy w podcaście, znajdziesz nas na spotify lub w innym miejscu, w którym słuchasz podcastów na YouTubie czy stronie www.kulturadlawszystkich.pl. Nasze podcasty mają transkrypcję. Gdybyś chciał polecić je osobie słabosłyszącej link znajdziesz w opisie podcastów.

Polecamy ci także strony www.fundacjekatarynka.pl i www.adapter.pl, czyli pierwszy portal filmowy z audiodeskrypcją, napisami i tłumaczeniem na Polski Język Migowy.

Zadanie publiczne współfinansowane ze środków PFRON otrzymanych od Gminy Wrocław i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wrocławiu, ⁠www.mops.wroclaw.pl⁠