Podcasty - Kultura

Dominika Kozłowska i Dominika Feiglewicz. Teatr w polskim języku migowym.

Prowadzi: Magda Brumirska-Zielińska

Gościnie: Dominika Kozłowska i Dominika Feiglewicz

Spektakl „Romeo i Julia” w języku migowym to reinterpretacja klasycznej opowieści o miłości Williama Szekspira. Przedstawienie jest w Polsce unikalne z powodu redukcjci obsady do dwóch Julii i dwóch Romeów – jednej osoby słyszącej i jednej Głuchej.

Przedstawienie kładzie nacisk na współczesne doświadczenie miłości, zastanawiając się, jak dziś się zakochujemy, jakie ofiary ponosimy i w jaki sposób umieramy z powodu miłości.

Niezwykłą cechą produkcji jest zastosowanie dwóch języków: polskiego języka fonicznego i polskiego języka migowego. Spektakl jest wystawiany z napisami w języku polskim i audiodeskrypcją. To staranne podejście do wielojęzyczności i dostępności sprawia, że przedstawienie jest dostępne dla różnorodnej widowni.

W dzisiejszym odcinku z Magdą Brumirską-Zielińską rozmawiają Dominika Kozłowska – Julia – i Dominika Feiglewicz – pomysłodawczyni i reżyserka spektaklu. Usłyszycie od nich między innymi:

  • Jak wygląda edukacja aktorska Głuchych,
  • Dlaczego tłumaczenie „Romea i Julii” Wiktorii Rosickiej z 1892 roku musiało zostać ponownie „przetłumaczone”,
  • Z czym dla dwóch aktorek wiąże się granie na scenie jednej postaci w tym samym czasie.

Przydatne linki

Transkrypcja nagrania

Justyna Mańkowska

Cześć. Tu Fundacja Katarynka. Działamy od 2010 roku, by zmieniać świat na bardziej dostępny. Zapraszamy cię na spotkania z praktykami dostępności, jej odbiorcami i ludźmi kultury. To jest Podcast o dostępności.

Magda Brumirska-Zielińska

Dzień dobry wszystkim. Witam serdecznie w kolejnym odcinku podcastu o dostępności, podcastu Fundacji Katarynka. W tym sezonie rozmawiamy z osobami z niep i z osobami pełnosprawnymi o ich pasjach i o ich świecie, i o tym jak ten świat dostosowują do siebie, jak ten świat dostosowuje się do nich.

Rozmawiamy o fascynujących rzeczach, które robią osoby z różnymi potrzebami. I dzisiaj mam dwie naprawdę niesamowicie ciekawe gościnie. Są z nami dwie Dominiki. Dominika Kozłowska i Dominika Feiglewicz.

Dominiki, obie dziewczyny, są aktorkami i łączy je język migowy. Dominika Kozłowska jest osobą Głuchą, migającą. Dominika Feiglewicz jest osobą słyszącą, ale również migającą i pracującą z osobami niesłyszącymi zajmującymi się sztuką, od bardzo, bardzo wielu lat. Dzień dobry dziewczyny, bardzo się cieszę, że udało nam się spotkać.

Dominika Feiglewicz

Dzień dobry.

Magda Brumirska-Zielińska

Jest też z nami tłumaczka migowa, Kamila.

I nasz dzisiejszy odcinek jest pierwszym w historii naszego podcastu, który jest dostępny również w wersji wideo. ponieważ łączymy się z dziewczynami przez internet, wszystkie mamy wyłączone kamery. Dominika Kozłowska będzie dla nas migała, a nasza tłumaczka będzie jej głosem w trakcie naszego nagrania. Więc wszystko, co będzie do was mówić Dominika Kozłowska, będziecie słyszeć głosem Kamili.

Więc jeżeli macie ochotę zobaczyć jak wyglądamy, obejrzeć ten podcast w wersji wideo, a jesteście na platformie, na której nas słuchacie, to możecie przenieść się na YouTube Fundacji Katarynka. Link też powinien być w opisie tego odcinka.

Dobra, dziewczyny, to ja może w kilku słowach o was opowiem, tak żeby nasi słuchacze i widzowie wiedzieli, z kim my mamy dzisiaj do czynienia. Dominika Kozłowska. Dominika Kozłowska, ja teraz pokazuję znak migowy Dominiki. Ja nie wiem, czy nasi słuchacze wiedzą, natomiast w świecie polskiego języka migowego i w ogóle języków migowych, dwie osoby, które mają na imię Dominika w języku migowym mogą mieć zupełnie różne przydomki.

I tak tutaj też mamy. Dominika Kozłowska ma przydomek, w którym palcami prawej dłoni robimy takie V i palcem środkowym od brody pokazujemy do przodu. A Dominika Feiglewicz całą dłoń z rozczapierzonymi palcami jakbyśmy sobie przykładali ją do potylicy,

z prawej strony mniej więcej. Albo jakbyśmy się głaskali. Jeśli kogoś interesuje, to moim znakiem są dwa palce wskazujące, które przed moją twarzą robią takie sprężynki. Sprężynki czy korkociągi w dół. Więc Dominika Kozłowska, aktorka pracująca z teatrami już w zasadzie w całej Polsce.

Ja Dominikę najbardziej znam z jej współpracy z Teatrem Lalek we Wrocławiu. Ale poza tym w Teatrze Pinokio w Łodzi bierze udział w spektaklu Wojnokraka w reżyserii Grzegorza Grecasa. Dominika występowała w filmie Samotność. Brała udział w serii podcastów literackich o kobiecym ciele. Zdobywa liczne nagrody. Chyba taką najważniejszą w tym roku, a może dwiema najważniejszymi był Złoty Yorick, przyznany na 27. Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku za spektakl „Romeo i Julia”, o którym dzisiaj będziemy rozmawiać. Oraz bardzo świeże wyróżnienie Człowiek bez barier 2023.

Natomiast Dominika Feiglewicz, aktorka, reżyserka, założycielka Fundacji Migawka, która pracuje z osobami Głuchymi i pomaga im, wspiera je w tworzeniu sztuki. Dominika jest aktorką oraz koordynatorką dostępności w Teatrze Słowackiego w Krakowie.

Aktualnie na przykład w spektaklu „Debil, którego plakat za Dominiką jest widoczny. Również między innymi Dominika gra jako Henryka Krzywonos w musicalu „1989”. Ja jestem psychofanką tego musicalu. Wszystkie osoby, które chciałyby zobaczyć

Dobry polski musical ze świetnym scenariuszem, choreografią, tekstami, muzyką, wszystkim, zapraszam serdecznie. Stypendystka miasta Krakowa. Reżyserka. Uczestniczyła w laboratorium „Taniec i niepełnosprawność. Przekraczanie granic” w Bytomiu. Ja bym mogła bardzo długo opowiadać o waszych dokonaniach i sukcesach dziewczyny, ale chyba chciałabym zacząć od początku. Powiedzcie mi, skąd u was się w ogóle wzięło aktorstwo? Czy wy byliście takimi dziewczynkami, które dla całej rodziny robiły przedstawienia na święta albo na Dzień Babci? Jak u was się to zaczęło? Skąd wiedziałyście, że chcecie się zaangażować właśnie w teatr? Może najpierw Dominika Kozłowska.

Dominika Kozłowska

Jak to się zaczęło u mnie? Czy jak byłam bardzo młoda? Mała? Nie. Troszkę w późniejszym wieku. Miałam 21 lat, kiedy zaczęło się to. Dzięki czemu? Było ogłoszenie na casting w Krakowie. I to pierwszy raz poznałam właśnie tam Dominikę, założycielkę tego projektu dla osób Głuchych lub niedosłyszących. Na początku nie tak bardzo chętnie chciałam się zgłosić na to. Oglądałam sobie to ogłoszenie, jak wisiało przy schodach przy ścianie. Czułam, że fajnie, ale nie myślałam o tym, żeby akurat się na to zgłosić.

I akurat był Dzień Głuchych w PZG. I przyszedł prezes PZG. Ja wtedy  chodziłam do szkoły w Krakowie. I ten prezes składał życzenia wszystkim z okazji Dnia Głuchych i zapraszał wszystkich, żeby się zapisać na ten casting. Zapraszał, że warto spróbować.

Dużo osób, mówiło do mnie, wychowawcy, nauczyciele, mówili do mnie, że warto się zapisać na ten casting. No, ja byłam troszeczkę taka zdziwiona, dlaczego akurat ja? Mówili, że mam bardzo dobrą mimikę, humor mam bardzo dobry i pasuję, że warto by było, żebym ja się na ten casting zapisała.

Druga osoba, Krystian, nie był gotowy na to.

Nie chciał się zapisać, ale  w ten dzień właśnie… Naprawdę nikt z nas nie był na to gotowy. Nie czułam tego na 100%. Wszyscy do mnie mówili, że zostały tylko 2 godziny na to, żeby się zapisać. Miałam takie wątpliwości troszkę co do tego. Ale w końcu pomyślałam sobie: dobra. Poszłam, ubrałam się, szybko pobiegłam tam. Trzydzieści minut, około 30 minut biegłam, szłam szybko.

Nie wiedziałam gdzie to jest dokładnie, w którym miejscu. Te godziny, minuty się przeciągały, a w końcu trafiłam tam. Udało się. I tam poznałam właśnie Dominikę.

Też poznałam różne tematy, różnych spektakli, przedstawień, tytuły, na przykład „Wojna w niebie”.

I wtedy właśnie zaczęłam być aktorką? Nie, troszeczkę później. Jeszcze nie byłam tak do końca gotowa na to. Po występie, po premierze  poczułam wtedy dopiero, że chcę.

Tak jak wcześniej ćwiczyłam, to nie czułam, że jestem gotowa, ale dopiero właśnie po tej premierze poczułam.

Wszyscy bili brawa, czułam się wspaniale wtedy.

W mojej głowie się zrodziło takie coś,  dziwne takie uczucie to było bardzo. Wszyscy czują brawa i poczułam, że powinnam dorównać do osób słyszących.

Tak samo, jak jest sztuka w świecie słyszących, tak samo powinna być ta sztuka równa, powinna być w świecie osób Głuchych. Poczułam, że chcę się o to postarać i dalej działałam.

I wtedy właśnie zostałam aktorką. I nie byłam wtedy bardzo młoda. Miałam dwadzieścia jeden lat.

Magda Brumirska-Zielińska

Dziękuję. Widzicie, to też się zdarza. Aktorstwo jako rzecz, do której trzeba trochę dorosnąć, przekonać się. Pasja i sposób na życie, który odkrywamy w późniejszym momencie. Nie wierzcie tym ludziom, którzy wam będą mówili: „róbcie od dzieciństwa to, co jest dla was ważne i co wam daje szczęście i później z tego wyjdzie wasz sposób na życie”. To się nie zawsze tak zdarza.

Dobrze, no to Dominiko, jak to było u Ciebie?

Dominika Feiglewicz

U mnie było trochę podobnie jak u Dominiki, ponieważ ja chciałam być zawsze weterynarką. I od dziecka marzyłam o tym, żeby założyć swoją klinikę weterynaryjną i w ogóle kochałam zwierzęta. Mój pokój był cały w psach, to znaczy plakaty, kartki, figurki. Był taki katalog „Pies – mój przyjaciel”, zbierałam wszystkie. Miałam już załatwione praktyki u weterynarzy, będąc w gimnazjum. No ale, oczywiście, okazało się, że nie jestem w stanie wykonywać tego zawodu, bo mam taką alergię na wszystkie sierści zwierząt, że, niestety, moje marzenie musiałam odłożyć na bok.

No i z racji tego, że też lubiłam matmę, no to poszłam do klasy matematycznej. Potem stwierdziłam, że zostanę geodetką, ale też jednocześnie stwierdziłam, że w sumie może warto spróbować zdawać do szkoły teatralnej i będąc w liceum, zdawałam matematykę, żeby dostać na geodezję, ale też przygotowywałam się do szkoły teatralnej, do egzaminów.

I tak właśnie zdawałam egzaminy, i nie dostałam się za pierwszym razem, tylko za czwartym do szkoły. Zawsze byłam o krok  w tych finałach, gdzieś na tych listach rezerwowych i tak czułam, że właśnie nie chcę się poddać. Chcę spróbować, chcę pokazać, że osoba, która nie ma w rodzinie żadnych aktorów, artystów, że ma też szansę dostać się do szkoły teatralnej.

No i w końcu się udało, ale też skończyłam geodezję i kartografię, jestem inżynierem geodezji. No i tak jakoś wyszło. Myślę, że to nie jest tak, że my od dziecka wiemy, co chcemy robić. Wszyscy w przedszkolu biorą udział w jasełkach i wtedy każdy rodzic mówi: „Tak, moje dziecko jest świetne, umie mówić wierszyk, jest najlepsze”. Ale to tak nie jest. No, mamy gdzieś tam w sercu, w charakterze to, że  to bycie na scenie daje nam jakąś siłę, odwagę, ale to nie jest tak, że my od dziecka wiemy, że chcemy być aktorami. To się wszystko zmienia z czasem. I też wydaje mi się, że by być tu, gdzie jesteśmy teraz z Dominiką, musiałyśmy wykonać ogromnie dużo pracy, żeby po prostu się tu znaleźć. Każda z nas miała inną drogę, ale doszłyśmy w sumie do tego samego. Tylko każdy z nas na swój sposób i na tyle, ile nam to pozwalało. Otoczenie, świat, my same, na ile sobie na to mogłyśmy pozwolić, no jesteśmy teraz w tym momencie, gdzie jesteśmy. Więc ja jestem z tego bardzo dumna i cieszę się, że właśnie Dominika też jest na tej drodze artystycznej i też możemy rozwijać swoje pasje i się śmiejemy, że jesteśmy dwie Domki. Duża Domka i Mała Domka. Ja jestem Duża.

Magda Brumirska-Zielińska

Bo mamy w Polsce w tej chwili… jesteśmy w procesie, w którym osoby… ja teraz trochę opowiem o sytuacji Dominiki Kozłowskiej. I Dominiko, możesz za chwileczkę uzupełnić to, co ja będę mówiła. Ale mamy w Polsce taką sytuację, że zostanie zawodowym artystą w takich miejscach, że tak powiem, „uznanych”, jeśli chodzi o sztukę wyższą, teatry, zostanie artystą z dyplomem ASP w Polsce, to na razie jest bardzo trudne dla osób z różnymi potrzebami. Raczej Akademie Sztuk Pięknych, Akademie Teatralne przyjmują osoby widzące, słyszące, nie mające problemów z poruszaniem się. Wiem o kilku dosłownie osobach Głuchych, które skończyły Akademię Sztuk Pięknych. Wiem o jednej osobie niewidzącej, która w tym roku akademickim rozpoczęła studia z rzeźby. Natomiast Akademie Teatralne jeszcze są w tym procesie otwierania się na osoby z różnymi potrzebami. Proszę bardzo.

Dominika Feiglewicz

Tak, ale… O, przepraszam. Tak, tak, jakby to co mówisz… Tak właśnie jest. W sensie, Akademie Sztuk Pięknych dużo… Tylko nie, może inaczej. W Akademiach Sztuk Pięknych pojawiają się osoby z niepełnosprawnościami ale też bardzo często jest tak, że te osoby nie przyznają się do tego, że mają jakąś niepełnosprawność, bo boją się wykluczenia. Tam dużo łatwiej zdaje się egzaminy artystyczne, ponieważ na przykład dopiero na którymś etapie okazuje się, że osoba ma jakąś niepełnosprawność, bo wcześniej, jeżeli chodzi o malarstwo, no to przychodzi na egzamin, po prostu maluje, robi to, co potrafi, nie musi się odzywać, nie musi, nie wiem… Wiecie o co chodzi. W sensie, bywa tak, że właśnie ktoś ukrywa swoją niepełnosprawność, a chyba musimy dążyć w naszym społeczeństwie do tego, żebyśmy mogli mówić o tym, że jesteśmy tacy, ale też chcemy rozwijać nasze pasje i potrafimy studiować na Akademiach Teatralnych czy Akademiach Sztuk Pięknych. I ja też znam właśnie osoby, które są z niepełnosprawnością słuchu, które skończyły Akademię Sztuk Pięknych, na przykład nasza koleżanka Asia Turek.

Jest świetną artystką, ale też opowiadała mi okropne rzeczy, które przechodziła podczas studiowania. I uważam, że powinno się już to wszystko skończyć. Ten etap takiego traktowania osób z niepełnosprawnością jako osoby gorsze i niepotrafiące udzielać się w sztuce i być artystami. To tak tylko uzupełniając. Ale Dominika może właśnie powiedzieć ze swojej perspektywy, jak wyglądała jej edukacja artystyczna, bo po tym jak się poznałyśmy, jak zaczęła myśleć o tym zawodzie, jako o zawodzie, który chciałaby realizować, no to właśnie niech Dominika powie, jak to się zaczęło.

Dominika Kozłowska

Próbowałam pójść na studia. Wiedziałam, że jest to zamknięte dla osób Głuchych. Też nie ma tam dostępności. Zastanawiałam się nad tym, jak zdobyć ten zawód aktorki. Chciałam spróbować. Poszłam do szkoły prywatnej, aktorskiej, na kierunek aktorstwo we Wrocławiu.

To była szkoła artystyczna we Wrocławiu, ale tylko prywatna, bo nie było  dostępności do szkoły państwowej. Ale był jeden problem. Na początku jak zawnioskowałam, nie otrzymywałam odpowiedzi, trochę Dominika mi pomagała.

Dlaczego nie chcieli mnie przyjąć jako osobę niesłyszącą? Walczyłam o to, żeby się tam dostać. I w końcu się zgodzili. Myślę, że warto było spróbować, nie poddawać się.

I udało się, przyjęli mnie do tej szkoły. Bardzo się z tego ucieszyłam. Ale nie było tam tłumacza języka migowego w ogóle. Bo cały czas mówili, że nie ma pieniędzy, jest to problem. Próbowałam sama, bez tłumacza języka migowego. Próbowałam sobie jakoś poradzić. Ważna była ta komunikacja, dopasowanie do mnie jako do osoby Głuchej.

Było bardzo dużo osób, 30 osób było słyszących, ja byłam jedna jako osoba Głucha, ale próbowałam sobie z tym poradzić. To była szkoła zaoczna, w sobotę i w niedzielę chodziłam tam.

I też nie tak bardzo systematycznie.

Też był problem jak koronawirus przyszedł, to też był problem z tym, żeby tam uczęszczać do tej szkoły, bo były tylko zdalne. I ta komunikacja była bardzo utrudniona. Dzięki nauczycielom, naprawdę w tej szkole prywatnej poprosiłam, że nie powinnam być razem ze wszystkimi w jednej grupie.

Że lepiej indywidualnie żebym miała to nauczanie, bo ciężko mi było skupić się w tej grupie, jak były te zdalne na laptopie, a łatwiej mi było zrozumieć to wszystko, jeśli to było tylko dla mnie indywidualnie.

I w lipcu przygotowywałam się do dyplomu. W czerwcu chodziłam, próbowałam chodzić w maseczce. Przygotowywałam się do tego dyplomu w lipcu.

Dominika Feiglewicz

I to był spektakl… „Biuro Matrymonialne”.

Dominika Kozłowska

„Biuro Matrymonialne”. Były tam piosenki, tekst był. Druga osoba mówiła, a ja migałam. Podobnie czułam się na równi z tym. 30 minut ten spektakl trwał. Wiemy, że był skrócony z powodu koronawirusa, ale bardzo dobrze wyszło. Trzeba było bardzo się tam skupić, ale w końcu finalnie udało się. Bardzo ładnie wyszło to przedstawienie.

Szóstkę dostałam. I otrzymałam dyplom. Więc mam zawód.

Warto starać się, taka podpowiedź dla osób Głuchych, że warto się starać, nie poddawać się, nawet jeśli nie ma tego tłumacza, wiemy, że będzie, to jest trudna droga, ale trzeba walczyć dalej, nie poddawać się, spróbować samemu i można to szczęście odnaleźć i osiągnąć sukces, doświadczenie. Ważne, żeby pokonać tą barierę w komunikacji, to jest główny problem. Trzeba spróbować, żeby ta komunikacja była na jakimś poziomie i ten świat osób Głuchych razem połączyć z tym światem osób słyszących.

Magda Brumirska-Zielińska

To jest super, że miałaś w sobie tę siłę, żeby się nie poddać i żeby próbować, próbować i próbować, przekonywać innych i momentami zmuszać ich do współpracy. Bo czasami po prostu inaczej się nie da. Teraz coraz więcej uczelni państwowych…

Dominika Kozłowska

Żeby się nie poddawać, takie trzeba mieć motto w swoim życiu. Zawsze mieć to z tyłu głowy, żeby się nie poddawać, nie gadać, że nie dam rady, tylko mieć w sobie motto, to jest najważniejsze.

Magda Brumirska-Zielińska

Nawet w, Dominika, twoim biogramie, w twoim życiorysie na stronie Teatru Słowackiego w Krakowie jest na sam koniec takie zdanie: „Nigdy się nie poddaje”.

Dobrze jest mieć takie hasło, którego się człowiek w życiu trzyma. To jest bardzo fajne. Pomaga w ustaleniu sobie kierunku na przyszłość. To, o czym opowiadasz, to jest tak naprawdę doświadczenie większości osób z niepełnosprawnościami, które chciałyby właśnie dostać się na uczelnię artystyczną, chciałyby pracować w teatrze.

Osoby niewidzące, które chciałyby studiować na ASP próbują, próbują po 5-6 razy, do skutku. Z akademiami teatralnymi na razie chyba jeszcze z państwowymi się nikomu nie udało, jeśli chodzi o osoby z niepełnosprawnościami. Ale ja wierzę, że to jest wszystko przed nami, ale tę ścieżkę trzeba wydeptywać.

I to nie mogą być tylko i wyłącznie takie zmiany i zachęty budżetowe z różnych programów, na przykład unijnych, dla uczelni, ale to jeszcze muszą być ludzie, którzy chcą i się nie poddają. Ja teraz, żeby ta nasza opowieść o „Romeo i Julii”, do której w końcu dojdziemy, ale żeby tam dojść, chciałabym jeszcze spytać Dominikę Feiglewicz, Dominikę, jak to się stało, że ty znalazłaś ten świat osób Głuchych i języka migowego? Czy ty jesteś osobą, która z Głuchymi miała do czynienia od zawsze? Czy ty poznałaś ich w którymś momencie?

Dominika Feiglewicz

Ja nie mam nikogo w rodzinie ze środowiska osób niesłyszących. I też wcześniej nie miałam styczności z osobami Głuchymi, niedosłyszącymi. Na studiach w szkole teatralnej na drugim albo trzecim roku profesor Grąbka powiedział, żebym przygotowała piosenkę na egzamin w języku migowym. Ja miałam takie: ale przecież…

Nie umiem migać, nie wiem w ogóle jak to zrobić. Ale stwierdziłam, ale super wyzwanie, doświadczenie, spróbuję. I tak też skontaktowałam się właśnie z Polskim Związkiem Głuchych, z tłumaczką, która tam pracowała, czy mogłaby mi pomóc nauczyć się tego tekstu, jak to w ogóle robić itd. I to był pierwszy mój kontakt w ogóle z językiem migowym.

Przy czym wtedy jeszcze nie wiedziałam, co to jest system języka migowego, co to jest polski język migowy. I wtedy uczyłam się w ogóle tej piosenki w systemie, ale nie miałam w ogóle świadomości. Ale tak czy siak, bardzo ten język mnie zafascynował, bardzo chciałam tego się uczyć więcej, dowiedzieć się więcej na temat tej kultury i tego środowiska.

Ale, niestety, w szkole teatralnej egzamin zdałam, wszystko pięknie, wszyscy byli zachwyceni, ja też. Bardzo szybko się nauczyłam języka migowego, w przeciwieństwie do języka angielskiego, którego ciągle nie mogę się dobrze nauczyć, język migowy przechodził mi tak. Więc to była dawniej w ogóle jeszcze większa motywacja, że jestem w stanie uczyć się języka obcego, bo tak muszę go nazywać, w takim szybkim czasie tempie. Dlatego bardzo chciałam to rozwijać i chciałam się zapisać na jakiś kurs języka migowego, ale niestety, będąc w szkole teatralnej, tam system pracy jest od 7 do 24. Nie ma przestrzeni na rzeczy dodatkowe, na życie prywatne, więc nie byłam w stanie wtedy się podjąć nauki. I dopiero będąc na ostatnim roku,  czwartym, na zajęciach z Krzysztofem Globiszem, poczułam wtedy, że coś do mnie wraca. To znaczy, Krzysztof Globisz już był w stanie afazji. Mieliśmy z nim zajęcia Praca nad głosem, i pracowaliśmy właśnie nad tekstem „Wojny w niebie”, i wtedy bardzo dużo rzeczy w mojej głowie się ułożyło. Poczułam, że chyba wiem, po co chcę studiować, po co studiowałam w tej szkole, co chcę robić, jaką drogę mniej więcej wybrać. To znaczy nie być standardową aktorką, która tylko teraz będzie szukała castingów i szukała możliwości pracy w teatrze, ale chciałabym robić coś swojego. I wtedy poczułam, że właśnie chcę zrobić coś więcej z tekstem „Wojny w niebie”, i że chcę pracować w osobami Głuchymi i chcę spróbować tego, rzucić się na głęboką wodę, nie mając kompletnie wcześniej jakiegoś większego doświadczenia i stąd też cały ten proces nauki języka migowego, dzięki właśnie osobom, które były w „Wojnie w niebie”, w spektaklu, Głuche, między innymi Dominika. Zaczęłam się uczyć języka z nimi. Dawali mi zadania, 20 słówek, na każdej próbie nowe, sprawdzali, czy dobrze migam, czy wszystko jest poprawnie i uczyłam się też komunikacji. No i zapisałam się oczywiście też na kurs języka migowego już wtedy i zaczęłam przygodę z osobami Głuchymi i w świecie sztuki przede wszystkim. I tak jest do dzisiaj. Już od 2018 roku, właśnie wtedy poznałyśmy się z Dominiką. Weszłam w to środowisko i tak jest do dzisiaj. I są wzloty, upadki, lepiej jest, gorzej, ale ciągle dzięki temu, że są wokół mnie osoby z pasją, z sercem, które mi zaufały, którym ja mogłam zaufać. Wydaje mi się, że dzięki nim jesteśmy, dalej możemy tworzyć. I to może być i super przygoda, i też super nauka jednocześnie.

Magda Brumirska-Zielińska

Wy poznałyście się przy „Wojnie w niebie”, teraz współpracujecie przy „Romeo i Julii”. Czy były jeszcze jakieś inne współprace pomiędzy?

Dominika Kozłowska

Była pierwsza ta „Wojna w niebie”. Potem „Romeo i Julia”. Dwa razy. Dwa przedstawienia były.

Dominika Feiglewicz

Tak, jeśli chodzi o spektakle, tak jak Dominika mówi, to są te dwie produkcje. Natomiast w międzyczasie pracowałyśmy w ramach Fundacji Migawka naszej przy różnych warsztatach, przy jakichś spotkaniach. Nagrywałyśmy te właśnie wspomniane filmy, „Samotność”, podcasty o ciele, więc cały czas byłyśmy w kontakcie. Tylko, właśnie, Dominika wyjechała do Wrocławia, więc te możliwości ograniczała nam trochę droga, natomiast byłyśmy w ciągłym, stałym kontakcie.

Dominika Kozłowska

Rozstałyśmy się tak troszeczkę, ale się spotykamy. Czasami też w Krakowie, bo też jeździłam do Krakowa, jak była taka potrzeba.

Magda Brumirska-Zielińska

No dobrze, to może w takim razie „Romeo i Julia”.

Skąd pomysł na zrobienie akurat tej sztuki i akurat w takiej formie? To jest dość niestandardowa inscenizacja, bo na scenie mamy dwie Julie, na scenie mamy dwóch Romeoów. Jedna osoba jest migająca, jedna osoba mówi fonicznie.

Reżyserkami jesteście, Dominiko, ty i Zdenka Pszczołowska. Jak w ogóle wpadłyście na pomysł takiej inscenizacji?

Dominika Feiglewicz

Słuchajcie, ja tylko zanim zacznę mówić, muszę lecieć po ładowarkę do komputera, bo pada bateria, ale możecie mówić w międzyczasie.

Magda Brumirska-Zielińska

Dobrze, to wracamy po króciutkiej przerwie technicznej.

Dominiko, skąd pomysł na taką inscenizację „Romeo i Julii”?

Dominika Feiglewicz

To tak, jeśli chodzi o „Romeo i Julię”, to ja już dużo wcześniej myślałam o tym spektaklu i też myślałam o tym, że bardzo chciałabym w Polsce zrobić spektakl dwujęzyczny. To znaczy, jednocześnie w języku migowym polskim i języku polskim fonicznym, żeby on był jednocześnie dostępny, zawsze, dla osób słyszących i niesłyszących

Dlatego też spektakl jest z napisami w języku polskim, ale też jednocześnie zrobiliśmy go z napisami angielskimi. I dzięki temu on jest zawsze dostępny dla wszystkich. Nie jest to tylko jednorazowe wydarzenie, albo wydarzenie, na które musimy zapraszać tłumaczy języka migowego. Język migowy staje się równoprawnym językiem scenicznym jak język polski, foniczny.

Więc pomysł był gdzieś w głowie dużo wcześniej. Ja napisałam projekt, w którym nie tylko zaplanowałam spektakl „Romeo i Julia”, ale też inne dostępnościowe wydarzenia w Teatrze Słowackiego. I jak otrzymaliśmy dofinansowanie, mogłam działać. I zaprosiłam wszystkich artystów, którzy widnieją w obsadzie, na stronie internetowej, ale też wszystkich twórców. I wśród twórców są też osoby niesłyszące. Nie tylko aktorzy, czyli Dominika Kozłowska i Rafał Bołdys, ale też Krystian Foltyniewicz, który wykonywał kostiumy dla naszych artystów. Kuba Studziński, który był odpowiedzialny za przełożenie tekstu Rosickiej na polski język migowy. Więc  to wszystko gdzieś tam z tyłu głowy cały czas było, ale w końcu mogło zostać zrealizowane i tak też się wydarzyło, i bardzo się cieszę, że udało nam się zrobić spektakl dwujęzyczny, który stał się też spektaklem repertuarowym, ponieważ to nie było tylko jednorazowe wydarzenie, co się dzieje jeśli chodzi o spektakle z projektów, tylko że stał się spektaklem repertuarowym Teatru Słowackiego w Krakowie. I też mogliśmy brać udział w konkursie szekspirowskim, o którym wspomniałaś wcześniej, gdzie dostaliśmy główną nagrodę złotego Yoricka, co wydaje mi się, że jest dla nas naprawdę ogromnym wyróżnieniem. I myślę, że wielu artystów… Nigdy bym się nie spodziewała, że dojdziemy wspólnie do takich osiągnięć. I to są te takie fajne zaskoczenia w naszej pracy artystycznej po drodze, to czego sobie nie możemy zaplanować nigdy.

Magda Brumirska-Zielińska

Dominiko, czy rola Julii była czymś, co chciałaś zrobić od razu, od samego początku? Czy w momencie, kiedy Dominika Feiglewicz zwróciła się do ciebie z tą propozycją, były w tobie jakieś wątpliwości? Bo czasami jest tak, że aktor przed zdecydowaniem się na rolę zastanawia się: „Czy ja nadaję się do grania 14-letniej dziewczynki?” Czy może raczej miałaś takie podejście: „To jest jedna z najsłynniejszych ról dramatycznych w historii świata”. Jak podeszłaś do tego projektu?

Dominika Kozłowska

Na początku byłam troszkę zaskoczona, bo nie znałam, nie oglądałam tego filmu, bo nie było napisów, dlatego nie znałam, książki też nie czytałam.

Przeczytałam w końcu tą książkę, tylko trudna była troszeczkę dla mnie. Troszkę byłam zaskoczona tymi słowami. Ja lubię czytać tylko po angielsku, po polsku nie bardzo. Ale przeczytałam, bo było to ważne dla mnie, żeby to przeczytać. Zrozumiałam historię, wiedziałam, że Julia ma 14 lat.

Nic nie miałam przeciwko temu. Mogłam to zagrać. Nie chciałam się poddać. Ciekawe to było dla mnie.

Jak zmienić się w tą dziewczynę? Kiedy dostałam tą propozycję od Dominiki, poczułam się zaskoczona, też zaciekawiona troszkę. Wiedziałam, że jest to bardzo popularna sztuka, „Romeo i Julia”. Wiedziałam, że była młoda, smarkata i zakochana.

I jestem dumna z tego.

I też nie pomyślałam o tym, że może być to w dwóch językach pokazane.

Najważniejsze było to, żeby pokazać osobowość, siebie, różne osoby romantyczne, żeby nie było różnicy między Głuchymi a słyszącymi, żeby stało się to w końcu możliwe, żeby to pokazać.

Żeby też pokazać różne emocje, jeśli chodzi o to, jak Julia miała, w tym języku migowym, albo słyszącym w języku polskim.

Tak, tylko Marta…

Dominika Feiglewicz

Marta Mazurek. Tak, Marta Mazurek.

Dominika Kozłowska

Ona jest słysząca, ja jestem Głucha, ale grałyśmy jedną Julię. Dwóch aktorów, ale jedna osoba.

Poczułam się tak samo jakby to  była jedna, jakby w środku było  pół na pół. By była Marta i druga bym była ja. Naprawdę bardzo ciekawe to było. Bardzo podobnie czułam się do Marty. I ona też uznała to za bardzo fajny pomysł. Nawet czułyśmy to samo.

Dominika Feiglewicz

Tak, tam była sytuacja, że Marta miała wysypkę na ręce i Dominika dokładnie w tym samym czasie miała też wysypkę w tym samym miejscu,  ich mózg i ciała się tak połączyły, że nawet ból miały ten sam. I to było właśnie coś, co było ponad wszystkim. W sensie, udało im się przekroczyć ten taki poziom bycia scenicznego, że jest aktorka A i aktorka B, tylko one były po prostu jako jedno ciało. I o to nam też chodziło, żeby Julia… To, że mamy dwie postacie, dwie osoby na scenie, to nie oznacza, że gramy dwie Julia i dwóch Romeów. Nie, chodziło nam o to, żeby pokazać jedną postać Julii, która może mieć różne emocje, różne reakcje na daną sytuację, różne patrzenie na sytuację i dzięki tym właśnie barwnym postaciom Marty i Dominiki mogliśmy to uzyskać. A to, co Dominika też mówiła, to nie było ważne czy Julia jest Głucha, czy słysząca, że mówimy o komunikacji. Nie, nie. Chodziło o pokazanie miłości, relacji między chłopakiem a dziewczyną i nieważne, czy to jest Głuchy chłopak, czy słyszący, ta emocja, ta więź u wszystkich istnieje i każdy może ją inaczej odczuwać, inaczej odbierać. Więc to było dla nas bardzo ważne, żeby skupić się tylko na tej parze kochanków i ich relacji, a nie na całym świecie dookoła, który zazwyczaj jest… który zazwyczaj opowiadając o Romeo i Julii jest wyciągany gdzieś na pierwszy plan. Gdzieś ta para kochanków nam się gubi zazwyczaj, opowiadając o tej miłości.

Magda Brumirska-Zielińska

To jest w ogóle zupełnie… Hmm? Dominika?

Dominika Kozłowska

Dokładnie to, co powiedziała Dominika i dlatego jestem z tego bardzo dumna, że mogłam zagrać Julię.

Magda Brumirska-Zielińska

To jest zupełnie nowa jakość w porównaniu z tym, jak do tej pory teatr był proponowany osobom Głuchym z wykorzystaniem języka migowego, bo na razie takimi najbardziej zaawansowanymi opcjami było tzw. tłumaczenie cieniowe.

Każdy aktor na scenie ma swojego tłumacza, który tłumaczy tę jedną rolę. No ale to jednak jest tłumacz. To jest tłumacz, który ma być trochę przezroczysty, który nie ma być aktorem, tylko przekładać słowa aktora. A tutaj mamy jedną postać w dwóch aktorkach lub dwóch aktorach, którzy przedstawiają czasem te same, czasem zupełnie różne rzeczy. Natomiast mamy tą…

Mamy język foniczny i język migowy jako jedną spójną całość. I to jest naprawdę bardzo nowatorskie rozwiązanie. Powiedzcie, jak w ogóle pracuje się w takim zespole dwujęzycznym? Bo w momencie, kiedy mamy na scenie aktorów, którzy mówią w fonicznym polskim i powiedzmy, że fonicznym angielskim, to osoby słyszące są sobie w stanie z grubsza wyobrazić jak to będzie działało. Porozumiewamy się mniej więcej po angielsku, może jest jakiś tłumacz, który będzie z nami współpracował, ale ogólnie jesteśmy w stanie się całkiem łatwo dogadać. Jak wygląda praca aktorów i praca reżyserów i pozostałych twórców w momencie, kiedy mamy zespół, który mówi dwoma bardzo różnymi językami?

Wiecie, język migowy nie jest czymś bardzo popularnym wśród Polaków, niestety.

Dominika Feiglewicz

Tak, dobra, to Dominika.

Dominika Kozłowska

Uważam, że PJM jest bardzo trudnym językiem. Trzeba przeanalizować bardzo dużo słów, jeszcze uczyć się, na początku w lutym ćwiczyliśmy do czerwca.

Potem oficjalnie już powstał ten tekst w PJM-ie.

Czasami nie było wszystko zrozumiałe, nie wszystko było pewne. To trzeba było dopasować też do osób Głuchych. Aktorka, która była Julią, musiała przeanalizować też to. Musiała wiedzieć dlaczego, o co chodzi w tym wszystkim. Też wizualizacje różne pokazywać.

Bo nie wszystko było do końca takie zrozumiałe, trzeba było dopytywać, pytać się. Bardzo dobra ta współpraca razem była, bardzo dobra, ale bardzo dużo analizowania było w tym wszystkim. Nie było to łatwe, nie było to proste. Naprawdę było bardzo trudne. Też ten tekst w języku polskim był trudny, trzeba było dopasować to do tego PJM-u, nie było to takie łatwe.

Więc bardzo długo, dużo analiz, dużo pracy w to trzeba było włożyć, dużo cierpliwości, pozmieniać trochę teksty trzeba było, słowa czasami niektóre pozmieniać. Na przykład niektóre słowa w PJM nie istniały jak panicz. Przepraszam.

Dominika Feiglewicz

Chodziło… tak, tak, chodziło tutaj…

Tak, chodziło tutaj, to co Dominika mówi o pani, że w języku u Szekspira używany był właśnie tekst „moja pani”, „mój pan”. I my, żeby ułatwić odbiór osobom niesłyszącym, żeby nie było, że nagle „moja pani”, „mój pan”, dlaczego Romeo i Julia mówią do siebie w taki sposób.

Zmienialiśmy pewne słowa, czyli „moja Julio”, albo omijaliśmy w ogóle te słowa na korzyść tego, żeby był lepszy po prostu odbiór później podczas spektaklu dla widzów. Więc to o to tutaj Dominice chodziło.

Dominika Kozłowska

Też właśnie nie używa się tych słów w PJM-ie, więc były one zbędne. Proste, po prostu „Julio”, „Romeo”, niektóre słowa były całkowicie usuwane i naprawdę to była trudna praca.

Dominika Feiglewicz

Dokładnie.

Tak, Dominika tutaj mówi o samej pracy nad tekstem, która była długa i żmudna. Natomiast sama taka atmosfera podczas prób, to jak komunikowali się ze sobą aktorzy słyszący i niesłyszący, na pewno pomocna była obecność zawsze tłumaczy języka migowego na próbach. Ale też na samym początku mieliśmy takie spotkania, gdzie ja wdrożyłam osoby słyszące do tego, jak wygląda świat Głuchych, nauczyłam ich podstawowych znaków z alfabetu, znaków migowych. I oni już z taką otwartością i świadomością, ale lekkim strachem przyszli na pierwszą próbę. A jeszcze wcześniej też mieliśmy warsztaty z przedstawicielami z Konserwatorium Szkockiego, artystycznego, gdzie jest Wydział Aktorski dla Głuchych w państwowej instytucji. I oni nas właśnie też uczyli, jak powinien wyglądać spektakl dwujęzyczny, co może być dla nas pomocne. I nas jako cały taki zespół wdrożyli w proces twórczy. No a potem wydaje mi się, że to, że ludzie, którzy tworzyli ten spektakl, byli otwarci, empatyczni i chcący się nauczyć i wychodzący naprzeciw. Tak, dzięki temu ta komunikacja czasami odbywała się bez tłumaczy. W sensie już Marta z Karolem, aktorzy słyszący, bez problemu dogadywali się z aktorami niesłyszącymi. I wydaje mi się, że to jest właśnie taki klucz do tego, do pracy

z osobami z niepełnosprawnościami, że po prostu musimy się otworzyć i traktować siebie na równi i wtedy w naszej głowie otwierają się jakieś takie klapki, że wszystko możemy, i to stereotypowe myślenie trzeba po prostu odrzucić, i to się naszym aktorom i twórcom udało i wszyscy, tak jak obserwowałam, wszyscy świetnie się ze sobą dogadywali.

Magda Brumirska-Zielińska

Ten spektakl był częścią waszego projektu w ramach Kultury Bez Barier, prawda? Mogłabyś nam króciutko opowiedzieć, co jeszcze działo się w Teatrze Słowackiego w ramach tego projektu i co dzieje się być może nadal?

Dominika Feiglewicz

Jasne, no to wydarzeń było bardzo dużo i działań. Udało nam się zatrudnić na ten okres, powiedzmy trochę bardziej na staż osoby z niepełnosprawnością słuchu i wzroku, które były odpowiedzialne za pomoc w organizowaniu dostępnych wydarzeń, za kontakt ze środowiskiem, nagrywanie filmu w języku migowym, i wiele różnych innych działań, było to ogromne wsparcie i też chciałam wdrożyć osoby z niepełnosprawnością do takiego prawdziwego funkcjonowania w instytucji kultury, które nie jest do końca oczywiste dla wszystkich. I to było bardzo fajne doświadczenie. Mieliśmy szkolenia dla pracowników, dla aktorów, uczyli się pisać audiodeskrypcje, teraz kontynuujemy to i już aktorzy sami piszą audiodeskrypcje do nowych spektakli.

Więc to wszystko cały czas się rozwija i dzieje. Mieliśmy warsztaty właśnie teatralne z osobami z Konserwatorium Szkockiego, artystycznego. Mieliśmy warsztaty filmowe dla osób Głuchych, niedosłyszących. Mieliśmy warsztaty stolikowe dla osób z niepełnosprawnością wzroku. Były to warsztaty taneczne, choreograficzne, scenograficzne.

I podstawowe działanie, czyli tłumaczenie spektakli repertuarowych na język migowy, z audiodeskrypcją, napisami, to wszystko się działo, więc było tego bardzo dużo. A teraz w tym roku kontynuujemy wszystkie działania standardowo. Zapraszam na warsztaty taneczne dla osób z niepełnosprawnością wzroku, na dostępne spektakle, na „Romeo i Julię”, również z audiodeskrypcją, ponieważ przygotowaliśmy też.

Spektakl „Romeo i Julia” już się odbył, ten spektakl z audiodeskrypcją ponownie będzie w marcu, tak że serdecznie zapraszamy. I co? Czekamy też na wyniki wniosków, które składaliśmy, zobaczymy czy będziemy mogli dalej działać z tymi kolejnymi pomysłami, które tam zapisaliśmy. No, tak że cały czas się coś dzieje.

Magda Brumirska-Zielińska

Ok, dziękuję ci bardzo. Dziewczyny, powolutku kończy nam się czas, jaki możemy przeznaczyć na dzisiejsze nagranie, więc chciałam was spytać. „Romeo i Julia” wraca na wiosnę. Jakie poza tym macie plany, pomysły, nad czym w tej chwili pracujecie? Gdzie was będziemy mogły niedługo zobaczyć? W takiej perspektywie kilku najbliższych miesięcy.  Dominiko może ty najpierw.

Dominika Kozłowska

Wiemy, że będzie co trzy miesiące „Romeo i Julia”.

Też problem jest troszkę z regularnością, cały czas będziemy pracować, jeszcze nie wiem…

Dominika Feiglewicz

To, co Dominika powiedziała, będziemy w Gdańsku też z naszym spektaklem, więc kto nie dojedzie do Krakowa może dojechać do Gdańska na „Romeo i Julię”. Romeo i Julię.

Plany wszystkie się dopiero teraz kreują, wydaje mi się, że dużo z nas czeka na wyniki grantów, a to co mamy zaplanowane też jeszcze nie chcemy zdradzać. Jeśli chodzi o działanie Fundacji Migawka, to też właśnie uzależnione jest to od wyników z wniosków grantowych, więc cały czas jesteśmy w tym takim punkcie oczekiwania.

I zobaczymy, co się wydarzy. Ale serdecznie zapraszamy na te rzeczy, które na pewno się będą działy, czyli na spektakl „Romeo i Julia”, na inne wydarzenia dostępne. Ja zapraszam do Słowaka. Co miesiąc jest pełno wydarzeń, można wejść na stronę teatru, w zakładkę dostępność i tam jest całość, wszystkie informacje na temat tego co się będzie działo i kto może z tego skorzystać, więc serdecznie zapraszam.

Magda Brumirska-Zielińska

Ostatnie pytanie na sam koniec. Te rzeczy, które już są w procesie, wiem, że nie chcecie o nich koniecznie opowiadać, trochę żeby nie zapeszyć pewnie, ale jakie macie marzenia? Rzeczy, które jeszcze nie są ruszone, nie są rozpoczęte, może jeszcze nawet są na tyle skomplikowane, czy na tyle trudne, że – jeszcze nie.

Ale jakie są wasze marzenia? Aktorskie, teatralne, dostępnościowe być może również? Coś, co chciałybyście, żeby kiedyś się wydarzyło.

Dominika Kozłowska

Mam takie marzenie, żeby walczyć ze wszystkim w przyszłości, żeby w tym teatrze…

Dominiko, pomożesz mi?

Dominika Feiglewicz

No właśnie, też nie do końca…

Dominika Kozłowska

Żeby etaty były… Żeby etaty były też dla osób w teatrze. Żeby były całkowite etaty, a nie zlecenia tylko. To takie bym miała moje marzenie, żeby w przyszłości to się zdarzyło, ale nie wiadomo. I też filmy, żeby były takie otwarte i…

Dominika Feiglewicz

To jeśli o mnie chodzi, to moim marzeniem jest, chciałabym zagrać w filmie superbohaterkę bardzo, więc na to czekam, gdzieś może w przyszłości się to uda. A jeśli chodzi o dostępność, to napisałam taki projekt, który powoli wdrażam w życie. I na temat Szefer-Szekspir, PJM. I on jest skierowany dla młodych twórców, artystów, osób, które są w szkole teatralnej, osób, które chciałyby się dostać do szkoły teatralnej, bazujący na takim autorskim pomyśle pracy aktorskiej na partyturach schaefferowskich i języku migowym, więc chciałabym, żeby to zaistniało też może w instytucjach kultury albo w szkołach teatralnych i to jest takie moje marzenie, żeby móc to wdrożyć w szkołach teatralnych. Więc to jest takie dostępnościowe marzenie, żeby móc to rozwijać, dawać ludziom narzędzie do pracy właśnie z osobami Głuchymi, niedosłyszącymi i słyszącymi w przestrzeni teatru.

Magda Brumirska-Zielińska

Dzieczyny, ogromnie dziękuję wam za to, że byłyście tutaj dzisiaj ze mną i z nami, naszymi słuchaczami i widzami. To był Podcast o Dostępności, podcast Fundacji Katarynka. Ten podcast będzie miał transkrypcję, jak wszystkie nasze podcasty. Ponieważ dzisiaj spotkaliśmy się również w opcji wideo, to nagranie będzie dostępne na YouTube, będą do niego napisy.

Moimi gościniami dzisiaj były Dominika Kozłowska i Dominika Feiglewicz, a tłumaczyła nas Kamila Krasoń. Ja nazywam się Magda Brumirska-Zielińska i bardzo serdecznie zapraszam was do słuchania kolejnych odcinków Podcastu o Dostępności. Zapraszam was bardzo serdecznie do Teatru Słowackiego w Krakowie. Znajdziecie repertuar i bilety na stronie www.teatrwkrakowie.pl.

Link też będzie w opisie naszego podcastu. Bardzo serdecznie dziękuję Wam jeszcze raz. Do usłyszenia i do zobaczenia.

Dominika Feiglewicz

Do zobaczenia! Cześć!

Justyna Mańkowska

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat dostępności, zacząć działać albo sprawdzić inne tematy, które poruszamy w podcaście, znajdziesz nas na Spotify lub w innym miejscu, w którym słuchasz podcastów, na YouTube’ie czy stronie www.kulturadlawszystkich.pl. Nasze podcasty mają transkrypcję. Gdybyś chciał polecić je osobie słabosłyszącej, link znajdziesz w opisie podcastów.

Polecamy ci także strony www.fundacjekatarynka.pl i www.adapter.pl, czyli pierwszy portal filmowy z audiodeskrypcją, napisami i tłumaczeniem na Polski Język Migowy.

Zadanie jest współfinansowane ze środków PFRON otrzymanych od Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego z siedzibą we Wrocławiu.