Blog - Pracownia

Pracownia To Wy. Wywiad z Moniką Czerczak. Wspomnienia z Pracowni Dostępnej Kultury.

Na zdjęciu młoda kobieta siedzi na kanapie. Uśmiecha się do aparatu, ma na sobie bluzkę na ramiączkach i ogrodniczki.

Monika Czerczak w rozmowie z Joanną Grabczyńską dzieli się swoimi wrażeniami z warsztatów w Pracowni Dostępnej Kultury. Spotkanie poświęcone modzie, ubraniom i poszukiwaniu własnego stylu było dla niej nie tylko inspirującym doświadczeniem, ale też okazją do rozmów i budowania relacji. Jak podkreśla, miejsca takie jak katarynkowa Pracownia, są niezwykle ważne dla lokalnej społeczności.

Opowiedz mi proszę o swojej wizycie w Pracowni Dostępnej Kultury.

Byłam tam raz w zeszłym roku na warsztatach dotyczące mody. Dla mnie to było o tyle ciekawe doświadczenie, że jeśli czasami nie rozumiem niektórych pojęć, to mogłam dotknąć przykładów. Było to bardzo fajnie przedstawione, choćby dlatego, że czasami teorie to trochę za mało i dobrze, że była możliwość obejrzenia wtedy różnych rodzajów takich najbardziej popularnie stosowanych określeń, jeśli chodzi o
sposoby ubierania się. Poza tym mogliśmy lepiej poznać różnego rodzaju materiały, które teoretycznie się zna, ale żeby powiedzieć i wyczuć na przykład na dotyk co to za rodzaj materiału, to ciężko czasami to samemu przypisać.

Zdjęcie pomieszczenia. Wokół stolika z kubkami siedzą cztery kobiety. Przed nimi schyla się prowadząca, trzymając w rękach czarną bluzkę. W tle dużo roślin i długie zasłony.

A więc na tym spotkaniu były dostępne różne próbki materiałów, które można było sobie dotknąć? Co jeszcze pamiętasz konkretnego z tego spotkania?

Tak, to były próbki materiałów. Pokazywano też różne sposoby łączenia ubioru, czyli na przykład co z czym można dopasowywać pod kątem krojów, fasonów i tak dalej.

No i tutaj się śmieje, że na sobie te ubrania pokazywała Daniela, a ona jest dość wysoka, a ja jestem z kolei bardzo niska. To to na pewno inaczej zupełnie by wyglądało (śmiech).

Zdjęcie zrobione w pomieszczeniu. Na stoliku położone są jeansy, biała bluzka i brązowa skórzana kurtka.

To dwie modelki powinny prezentować.

Najlepiej takie kontrastowe. No, ale dzięki temu można było porozmawiać o tym dopasowywaniu do wzrostu, no bo zarówno bardzo niskiej, jak i bardzo wysokiej osobie ciężko jest coś do siebie dopasować, bo niestety w sklepach mamy takie przeciętne rozmiary przede wszystkim. To wtedy i fasony są pewnie bardzo indywidualnie dobierane. Bo chodzi o to, żeby dobrze w tym wyglądać i się dobrze w tym czuć i to myślę, że często sprzeczne czasami odczucie.

Co było najciekawszym aspektem tego spotkania?

Definiowaliśmy na podstawie swoim wypowiedzi, co do kogo byśmy dopasowali, w sensie ubioru itd. Później się okazywało, że większość osób w sumie dobrze dopasowała do siebie i do innych osób. Fajnie jest usłyszeć, że to, co ubieramy na co dzień, co lubimy, do nas pasuje. To też bardzo ciekawe, że można to wyczuć tylko na podstawie paru wypowiedzi.

Na zdjęciu piątka kobiet w pomieszczeniu. Cztery z nich stoją obok siebie i dotykają białej bluzki. Przed nim stoi stół, na którym leżą ubrania. W tle dużo roślin i stoliki z kubkami.

A w jakim sensie da się to wyczuć?

Dobieraliśmy to często pod kątem temperamentu danej osoby. Na przykład tego, czy lubi być dostrzegana, czy woli być tłem – raczej niekoniecznie taką osobą dominującą w towarzystwie, w grupie. No u nas chyba większość osób woli style klasyczne, takie standardowe, bezpieczne stroje. Jednak jak nie możemy czegoś zweryfikować samodzielnie, to lepsze są kolory takie bezpieczne, niewyróżniające
się. To samo tyczy się fasonów.

Ogólnie przy rozmowie też można troszkę pozgadywać, postrzelać, wydedukować, bo na przykład, jeśli ktoś jest bardzo kontaktowy, żywiołowy, odważny, to z reguły pewnie i wizualnie lubi przyciągać wzrok, więc raczej się wtedy kojarzyło tak, że taka osoba potrafiłaby coś takiego nietypowego na siebie nałożyć, albo jakieś kolory takie bardziej krzykliwe.

Ale z drugiej strony, jak ktoś kiedyś widział i miał już jako osoba widząca swój styl, to z reguły nie widząc też już się go stara trzymać. Jak się ktoś o kimś troszkę już dowiedział, no to można było już troszeczkę właśnie dopasować. No ale właśnie trzeba już tę przeszłość tej osoby znać. Oprócz tego, czasami styl to też kwestia wygody, zwłaszcza jeśli ktoś ma ruchową niepełnosprawność.

Jak trafiłaś do Pracowni Dostępnej Kultury?

Dzięki newsletterom katarynkowym, bo chciałam zawsze wiedzieć co się dzieje.

Było wiele spotkań, na które może nie przychodziłam, ale nie dlatego, że mi się nie podobały, ale jest to kwestia odległości, czasami pomocy w dotarciu, no bardzo różne sytuacje. Zawsze chciałam się wybrać, więc się ucieszyłam, że trafiłam właśnie na taki temat o modzie. To jest taki temat, o którym się często nawet w towarzystwie rozmawia wśród osób niewidomych czy słabowidzących. Czasami się między sobą radzimy, a czasem ktoś ma kogoś widzącego zaufanego, kto coś podpowie.

A czy jest coś, co z tych warsztatów wzięłaś do siebie? Czy dzięki nim nauczyłaś się czegoś o swoim stylu?

Myślę, że najbardziej zdefiniowania, takiego określenia bardziej swojego indywidualnego stylu.

A jak się tam czułaś?

Bardzo fajnie, zwłaszcza, że to była taka kameralna grupa. Było nas chyba 5 osób. Większych zgromadzeń po prostu nie lubię, więc dla mnie to była idealna liczba. Było w związku z tym bardzo komfortowo i przyjemnie, każdy mógł w dowolnej chwili zabrać głos.

A dlaczego twoim zdaniem takie miejsca jak Pracownia są istotne?

Przede wszystkim jest to super miejsce, gdzie można na spokojnie podyskutować w gronie osób, które zmagają się z podobnymi przeżyciami.

W Pracowni panuje bardzo przytulna i fajna atmosfera, nie tylko pod względem miejsca, ale też tak pod kątem oczywiście ludzi, którzy ją tworzą. Pracownia jest takim pozytywnym magnezem, który przyciąga ludzi. Myślę, że ludzie chętnie się w takim miejscu spotykają zarówno dla rozrywki, jak i właśnie by bezpiecznie podyskutować o wszystkim. Ta otwartość pracowników jest bardzo ważna, no bo człowiek wie, że nie musi pytać czy może przyjść, tylko wie, że jak przyjdzie, to nigdy nikt mu nie powie, żeby stamtąd wyszedł.

Każdy się tam czuje potrzebny, bo tworzą taką fajną atmosferę. Nawet gdyby ktoś chciał przycupnąć z boku, bo nie jest jakąś super kontaktową osobą, to myślę, że na pewno nie czułby się tam zawadą, czy przeszkodą.

A jakie znaczenie ma takie miejsce jak Pracownia szczególnie dla osób z niepełnosprawnościami?

Pracownia jest bardzo dostępna, nikt nie czuje się tam wyobcowany. Jestem niewidoma, więc jak byłam tam po raz pierwszy, to dziewczyny mnie pooprowadzały po całym pomieszczeniu, po kuchni, do toalety. To było dla mnie ważne, bo przyznaje, że ja lubię wiedzieć w jakim pomieszczeniu jestem. Było tam bardzo przestrzennie i przytulnie i to miało dla nas zawsze bardzo duże znaczenie, bo człowiek czuje się po prostu jakoś tak bezpieczniej.

Czy masz takie odczucia, że Pracownia ma moc integrowania?

Na pewno, nawet jeśli to nie gromadzi nie wiadomo jak licznych grup. W Pracowni działo się wiele wydarzeń o różnej tematyce, więc idąc na coś co nas interesuje można poznać ludzi, którzy mają podobne zainteresowania, co jest świetne, bo w normalnie nie jest to takie łatwe.

Czy jest coś takiego co Fundacja Katarynka robi, zwłaszcza w kontekście Pracowni, co mogłoby być wzorem dla innych organizacji tego typu?

Ja na przykład jestem wielką fanką planszówek i wiem, że takie spotkania były w Pracowni. Chyba niektóre fundacje już też powoli próbują podobnych spotkań. Bardzo mi brakowało, że takich sesji planszówkowych dla osób z niepełnosprawnościami nie było. Katarynka była chyba pierwszym miejscem, gdzie to było możliwe. Tylko żałuję, że nie mogłam na tych spotkaniach być. Natomiast ja bym kiedyś chciała, żeby faktycznie były takie miejsca, gdzie wszystkie osoby z niepełnosprawnościami mogły się spotkać i po prostu razem pograć.

Zdjęcia pomieszczenia. O ścianę stoi oparty duży baner w jasnych kolorach i z napisem Pracownia Dostępnej Kultury, Fundacja Katarynka. Obok niego, na parapecie ustawione są kwiaty w doniczkach.

A czy zabierasz z Pracowni coś dla siebie na przyszłość? Na przykład w głowie, w sercu, w relacjach?

Myślę, że na pewno. To było takie miejsce, które każdemu polecałam. Naprawdę nie mówię tego, bo chcę na próżno słodzić czy cokolwiek, ale po prostu widzę efekty. Zawsze warto było tam pójść, nawet żeby się temu przyjrzeć, jako obserwator. Są tam bardzo otwarci ludzie – zarówno ci, którzy przychodzą z tych rzeczy korzystać i ci, którzy je tworzą. No myślę, że było to warte polecenia miejsce, czuje się to zawsze, kiedy się stamtąd wychodzi.

Czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć Pracowni, a właściwie Zespołowi Katarynki, który tworzy Pracownię, na pożegnanie?
Na pewno mogę powiedzieć, że bardzo gorąco życzę, żeby znaleźli kolejną taką fajną przestrzeń do tego, żeby móc dalej przyciągać. Są miejscem, nie tylko wartym polecenia odbiorcom, ale właśnie nawet innym fundacjom, żeby się naprawdę mogli od Katarynki uczyć, bo uważam, że jest się czego uczyć. Naprawdę serio. Może nie we wszystkim biorę udział, ale obserwuję i to mi się bardzo podoba. Zawsze o tym
miejscu będę mówić, je polecać i mówić bardzo ciepło.

Zdjęcie jasnej ściany budynku z kolumnami. Nad wejściem wisi kolorowy baner "Slot Art". Wokół zgromadzeni są ludzie.

Czy chciałabyś coś jeszcze dodać?
Muszę powiedzieć, że bardzo dobrze wspominam taki wyjazd na festiwal Slot. Podoba mi się, że Katarynka na różnych takich wydarzeniach jest takim punktem wspierającym. Człowiek może czasami wziąć udział w czymś, czego się trochę obawia, ale ma taką świadomość tego, że oni są gdzieś w tle i w razie czego ktoś się pojawi i pomoże. Slot to wydarzenie, które jest wielodniowe, ale była możliwość pojechać tam na jeden dzień, żeby poczuć atmosferę tego wydarzenia. Dzięki Katarynce mogłam wziąć w tym udział i to było dla mnie niesamowite przeżycie.
Miałam takie poczucie bezpieczeństwa i myślę, że Katarynka bardzo dużo takich sygnałów wysyła i to jest bezcenne.

Wywiad przeprowadziła Joanna Grabczyńska, wykonała również zdjęcie portretowe.

 

Kolorowe zdjęcie wolontariuszki Asi Grabczyńskiej.

Joanna Grabczyńska – absolwentka etnologii i antropologii kulturowej, a aktualnie studentka studiów magisterskich na kierunku komunikacja wizerunkowa na Uniwersytecie Wrocławskim. Przez cały okres trwania nauki przeprowadziła wiele wywiadów do badań o różnej tematyce, co sprawia jej dużą satysfakcję. Szczególnie zainteresowana grafiką oraz fotografią.Jako wolontariuszka w Katarynce pomaga w zbieraniu wywiadów, fotograficznym dokumentowaniu wydarzeń oraz prowadzeniu social mediów fundacji. Uwielbia roślinki i ptaki miejskie. W wolnych chwilach tworzy różne cuda na szydełku przy akompaniamencie śpiewów papugi Tośka.