Blog - Pracownia

Pracownia To Wy. Wywiad z Armandem. Wspomnienia z wydarzeń Fundacji Katarynka.

Mężczyzna w jasnej koszulce i w ciemnych okularach uśmiecha się do aparatu, siedząc przy nakrytym stole.

Armand, artysta i odbiorca kultury, poznał Katarynkę dzięki portalowi Adapter. W wywiadzie z naszą wolontariuszką, wspomina przeprowadzkę do Wrocławia i wrażenia z pierwszych pokazów Kina Bez Barier. Podkreśla jak istotna jest audiodeskrypcja w wydarzeniach kultury.

W jaki sposób dowiedziałeś się o Fundacji jej wydarzeniach?

Kiedy jeszcze mieszkałem w Gorzowie Wielkopolskim to korzystałem z takiej strony adapter.pl i tam oglądałem filmy z audiodeskrypcją. To było na długo zanim się przeprowadziłem do Wrocławia i mogłem poznać Katarynkę.

Już po przeprowadzce, wydaje mi się, że jakoś w 2017 roku, dowiedziałem się od przyjaciółki, że jest jakiś film z audiodeskrypcją w kinie. To chyba był film “Obywatel” reżyserowany przez Jerzego Stuhra i zresztą on był wtedy na projekcji tego filmu.

Mężczyzna w ciemnych okularach i z białą laską stoi obok kilku kobiet w żółtych koszulkach. Zapisują coś na kartce. W tle rozmazana grupa osób na korytarzu w kinie.

A jak to się w ogóle stało, że zostałeś na dłużej z Katarynką?

Jest to zupełnie inne odczucie jak się ogląda film z audiodeskrypcją w komputerze, a inaczej się odbiera, tak jak to robią wszyscy, w sali kinowej. Dużo przyjemniej się ogląda w kinie.

Poza tym, Katarynka często zaprasza twórców na spotkania po seansie. Na przykład był film “Drużyna A(A)” i zaprosili reżysera tego filmu Daniela Jaroszka oraz jedną z aktorek. Można było nawet z nimi sobie porozmawiać po seansie. Takie spotkania to bardzo wzbogacające doświadczenie.

Ja pamiętam, że to mnie tak bardzo uderzyło pierwszy raz jak byłem na tym filmie Stuhra, że najpierw widzę go na ekranie, a potem mogę z nim porozmawiać. To było dla mnie niesamowite przeżycie, że dotykamy tak głębiej nie tylko sam film, ale jeszcze jak gdyby otoczkę. Niewiele jest takich możliwości w życiu.

Zdjęcie sali kinowej. Na ekranie wyświetla się plakat promujący film Drużyna A(A). Na scenie kilka osób przemawia do mikrofonów. Przed nią siedzi tłum osób.

A jakie były inne wydarzenia, na których byłeś?

Przede wszystkim spacery z panią Ewą Plutą. Nawet nie wiem w ilu już miejscach byłem ciekawych we Wrocławiu, w ilu muzeach… A ostatnio byłem w poniedziałek na spacerze po Cmentarzu Żydowskim.

Zdjęcie grupy osób na trawie w parku. Kobieta z odbiornikiem do audiodeksrypcji trzyma rękę na rzeźbie. Wokół drzewa.

No i jak się podobało?

Oj pięknie było, tylko pogoda nie dopisała, zimno było, padało, ale jak zwykle pani Ewa zachwycała swoją wiedzą i przykuwała uwagę słuchaczy. Ona ma dar do audiodeskrypcji, opisywania różnych rzeczy i robi to naprawdę w profesjonalny sposób. Myślę, że wszyscy się mogą od niej uczyć. Nawet czasami nie wiem, kiedy mijają te dwie godziny spaceru. Poza tym jest dużo ciekawostek, bo ona potrafi takie smaczki wynajdować. No podejrzewam, że trzeba by przekopać nie wiem, ile książek, żeby się o tym dowiedzieć. Dzięki temu te oprowadzania nabierają takiego niezwykłego kolorytu.

Przed rozpoczęciem wywiadu wspomniałeś, że śpiewałeś na niektórych katarynkowych wydarzeniach, czy możesz coś więcej powiedzieć na ten temat?

Ja lubię śpiewać, to jest taka moja pasja życiowa. Jeszcze do niedawna, dawałem koncerty w całej Polsce, w sanatoriach. Jeździłem do Buzka, do Krynicy Górskiej, Duszniki-Zdrój, w dworku Chopina wielokrotnie występowałem.

Przy okazji wydarzeń katarynkowych występowałem na jakimś festynie. Tam była taka scena i zaproponowałem, że zaśpiewam. Z tego co pamiętam zaśpiewałem “Niech żyje bal” Maryli Rodowicz. Nie pamiętam, ile to lat temu było, ani co to był za festyn, bo tych występów jednak w swoim życiu miałem sporo.

Innym razem wystąpiłem na Wigilii katarynkowej w kawiarni Równik, w której pracują osoby niepełnosprawne. Śpiewałem wtedy kolędy.

Na niewielkiej scenie stoi mężczyzna w czarnych ubraniach i ciemnych okularach. Wokół zgromadzeni są dorośli i dzieci. W ręce trzyma mikrofon. W powietrzu unoszą się bańki mydlane. Świeci słońce, jest pogodnie.

I jak oceniasz atmosferę panującą podczas organizowanych wydarzeń?

Zawsze jest fajna. Myślę, że każdy czeka na te wydarzenia. Ja przynajmniej zawsze czekam z utęsknieniem, chociaż nie zawsze mam z kim na nie pójść.

Podczas tych wydarzeń czy spotkań czuję taką radość, takie wypełnienie swojego życia. Całe szczęście, że mieszkam tutaj we Wrocławiu, a nie w Gorzowie, bo w Gorzowie to bym siedział w domu i nic by się nie działo. No może bym sobie mógł obejrzeć film z audiodeskrypcją ze strony adapter.pl i to by było wszystko. A tutaj jednak to życie moje nie jest takie puste.

A czy byłeś kiedyś z Katarynką na spektaklu w Capitolu?

Tak, kilka razy udało mi się pójść. Byłem między innymi na “Mock. Czarna burleska”, “A statek płynie”, “Liżę twoje serce” i “Priscilla”.

Zdjęcie odbiorników do audiodeskrypcji w futerale. Obok ustawiona kartka z napisem: odbiorniki do audiodeksrypcji.

Jak wspominasz te spektakle, który ci się najbardziej zapisał w pamięci?

No chyba właśnie Mock, bo też wcześniej czytałem powieści Marka Krajewskiego, więc ten spektakl był mi bliski. Bardzo też mnie poruszyły niektóre z piosenek z tej sztuki.

Też bardzo dobrze wspominam Priscillę, bo przed spektaklem mieliśmy spotkanie tam w tym w teatrze i mogliśmy sobie pomacać, poznać całą scenę i to, co na tej scenie się znajduje, te wszystkie rekwizyty.

No i wiadomo, że te przedstawienia są z audiodeskrypcją, ale ona jest inna niż na filmie, bo tutaj musi być prowadzona na żywo. Nie da się tego nagrać, bo spektakl ma różne tempo za każdym razem.

Taki spektakl w teatrze muzycznym to dla mnie zawsze ogromne wydarzenie. Ja jestem muzykiem i ta bliskość do muzyki jest dla mnie bardzo ważna.

Na zdjęciu dwie osoby w żółtych koszulkach z logiem Fundacja Katarynka. W tle rozmazany tłum osób.

A co najbardziej cenisz w działaniach Katarynki?

Ja najbardziej cenię to, że w ogóle jest, że istnieje taka inicjatywa. Cieszę, że tak wiele rzeczy się teraz dzieje i w ogóle o tej dostępności się mówi coraz więcej. Dzięki temu mogę normalnie korzystać z tych dobrodziejstw kultury, z której korzystają normalnie widzący.

A w jaki sposób uczestnictwo w tych wydarzeniach wpłynęło na twoje życie lub postrzeganie świata?

Na pewno spowodowało to, że jestem bardziej radosnym człowiekiem, bo moim zdaniem kontakt z kulturą zawsze wpływa pozytywnie na człowieka. To są wielkie emocje, które nadają sens życiu. Tak jak mówię, gdybym mieszkał w Gorzowie, to nie miałbym tych emocji i moje życie by było takie, jakby to mój siostrzeniec powiedział, “jak pogoda w Brukseli”, czyli życie bez smutków i bez radości. A takie wydarzenia są taką radością dla mnie, takim jasnym punktem w moim życiu.

Zdjęcie drewnianego mostu, na którym stoi tłum osób. Mają na szyjach zawieszone odbiorniki do audiodeksprycji. W tle jesienna pogoda. W rogach zdjęcia liście, które tworzą ramkę.

A jak opisałbyś Fundację Katarynka osobie, która nigdy o niej nie słyszała?

To taka fundacja, która nam, niewidomym, otwiera oczy. Pozwala nam korzystać z tych dobrodziejstw kultury, filmów, spektakli, oprowadzania po zabytkach… Katarynka umożliwia nam doświadczenie rzeczy, których widzące osoby mogą doświadczyć samodzielnie.

Czy jest coś jeszcze, co chciałbyś dodać tak na koniec?

No szkoda, że musieli się wynieść z tego swojego miejsca i teraz będą musieli szukać swojego nowego lokum.

Mam nadzieję, że Katarynka znajdzie swoje miejsce i że będziemy mogli jeszcze przez długie lata cieszyć się z tego, że jest i że mamy możliwości dzięki temu korzystać z kultury.

Wywiad przeprowadziła Joanna Grabczyńska, wykonała również zdjęcia portretowe.

 

Kolorowe zdjęcie wolontariuszki Asi Grabczyńskiej.

Joanna Grabczyńska – absolwentka etnologii i antropologii kulturowej, a aktualnie studentka studiów magisterskich na kierunku komunikacja wizerunkowa na Uniwersytecie Wrocławskim. Przez cały okres trwania nauki przeprowadziła wiele wywiadów do badań o różnej tematyce, co sprawia jej dużą satysfakcję. Szczególnie zainteresowana grafiką oraz fotografią.Jako wolontariuszka w Katarynce pomaga w zbieraniu wywiadów, fotograficznym dokumentowaniu wydarzeń oraz prowadzeniu social mediów fundacji. Uwielbia roślinki i ptaki miejskie. W wolnych chwilach tworzy różne cuda na szydełku przy akompaniamencie śpiewów papugi Tośka.