Blog - Pracownia

Pracownia To Wy. Wywiad z naszą odbiorczynią Sabiną Płonką. Wspomnienia z Pracowni Dostępnej Kultury.

Na zdjęciu starsza kobieta uśmiecha się do aparatu, stojąc w pomieszczeniu. Ubrana jest w jasną koszulkę. W tle duży na jasnej ścianie wisi kolorowy obraz.

Sabina Płonka dzieli się swoimi przeżyciami i wspomnieniami związanymi z Pracownią Dostępnej Kultury. W rozmowie z Joanną Grabczyńską opowiada o chwilach, które dodały jej odwagi, pomogły otworzyć się na innych i sprawiły, że kultura stała się dla niej przestrzenią prawdziwej radości i spotkania.

Czy pamięta Pani swoje pierwsze odwiedziny w Pracowni Dostępnej Kultury?

To było po powrocie ze spaceru po ulicy Gajowej. To był spacer z historyczką sztuki Ewą Plutą, zorganizowany przez Fundację Katarynka. Te spacery są dla mnie istotne, bo są z audiodeskrypcją. Pamiętam, że na zakończenie tego spaceru poszliśmy do Pracowni na ulicę Energetyczną 10A i posiedzieliśmy sobie tam razem.

Co sprawiło, że została Pani w Pracowni na dłużej?

Zaczęłam przychodzić do Pracowni, bo odbywały się spotkania, których tematy mnie interesowały. Ostatnio odbyło się spotkanie na temat pobytu w kosmosie na stacji kosmicznej naszego astronauty rodaka. To było takie spotkanie prowadzone przez panią Magdę, która bardzo pięknie przygotowała pomoce – taką makietę z tej stacji kosmicznej. Miała dużo do powiedzenia na temat całej tej wyprawy. Każdy był
zainteresowany i po wykładzie pojawiło się mnóstwo pytań, które pozwalały nam jeszcze rozszerzyć trochę to spotkanie. Było bardzo ciekawie.

Starsza kobieta w bluzce we wzory dotyka białego modelu 3D. Obok pochyla się uśmiechnięta kobieta w długich włosach.

W jakich uczestniczyła Pani jeszcze spotkaniach w Pracowni?

Byłam kiedyś na pięknym koncercie – był to koncert skrzypcowy, Andrieja Tikhonova, który od iluś tam lat mieszka we Wrocławiu. Bardzo mi się ten koncert podobał. Był przy nim taki kameralny klimat, bo tak jak Pani wie, ta sala nie jest jakaś wielka, ale naprawdę było tam bardzo sympatycznie. Poza tym, dwukrotnie pojawiłam się na takich konsultacjach związanych z obsługą różnych sprzętów, na przykład komputera i smartfona. Raz prowadził je pan Mariusz, a raz Daniela. Potrzebowałam pomocy z telefonem i ją uzyskałam.

Starsza kobieta w sukience siedzi na kanapie obok mężczyzny, który trzyma telefon. Oboje są uśmiechnięci. W tle okno i dużo roślin.

I jak się Pani czuła będąc w Pracowni?

Bardzo dobrze, bardzo. Naprawdę te osoby, które tam pracują i wolontariusze są bardzo sympatyczni. Stwarzają taką bardzo miłą, przyjazną, komfortową atmosferę. Dobrze się tam czułam i myślę, że nie tylko ja, ale każdy się tam dobrze się czuje. Naprawdę, nawet bym nie pomyślała, że można się tam źle czuć.

A czy wydarzyło się coś, co szczególnie Panią dotknęło, poruszyło? Coś co zapamięta Pani najbardziej?

Na pewno ten koncert tego skrzypka, bo zrobił na mnie ogromne wrażenie. On był taki bardzo kameralny, bo odbywał się w tym niewielkim pomieszczeniu Pracowni, więc właściwie wszyscy siedzieliśmy w pobliżu niego. Ten skrzypek jest zupełnie niewidomy i to niebywałe jak on świetnie sobie radził samodzielnie. To było właśnie takie, no powiedzmy, takie wzruszenie, ale z rodzaju estetycznych przeżyć. Poza tym, kiedyś takie było spotkanie też po jakimś chyba innym spacerze. Kto chciał to został jeszcze, żeby porozmawiać, żeby coś się więcej dowiedzieć o odbiorze tych ich działalności. To było bardzo pozytywne, bo każdy mógł się wypowiedzieć, a pracownicy wysłuchali wszystkich uwag.

Czy jest w Pracowni coś takiego, co mogłoby być wzorem dla innych organizacji?

Jak na spotkaniach są wolontariusze, to oni odbierają z tramwaju na przykład. Ale też raz widziałam, że jeden wolontariusz, młody mężczyzna, przyprowadził jedną z takich niewidomych osób, którą znam i wiem, że mieszka stosunkowo blisko tej
Pracowni. Czyli musiał pójść do niej do domu i pomóc jej przyjść. Także to było takie też pozytywne. No ale tutaj do mnie to jest trochę za daleko.

To jest dla mnie szczególnie istotne, ponieważ ja sama nie nauczyłam się chodzenia samodzielnie. Głównie to jest taka, wydaje mi się psychiczna przeszkoda. Po prostu się boję. Boję się idąc sama, że mogę jednak mimo wszystko nie znaleźć tego miejsca. Także nie zawsze byłam na wszystkich tam imprezach, o których wiedziałam, bo po prostu nie zawsze miałam asystenta. Tutaj wolontariusze starają się temu zaradzić.

Czym była dla Pani Pracownia Dostępnej Kultury?

Dla mnie to było takie przyjazne miejsce, do którego, jeśli już idę, to idę z przyjemnością z ochotą, z takim przeświadczeniem, że tam nic złego, a na pewno tylko jakieś coś dobrego mnie może spotkać. To było szczególne miejsce pod tym względem, bo muszę to powiedzieć, ale to jest taka prawda, że człowiekowi zupełnie niewidomemu nie jest łatwo nawiązać kontakt, bo ludzie widzący nie potrafią nawet z niewidomymi rozmawiać, bo nie mają kontaktu wzrokowego, a brak kontaktu wzrokowego utrudnia im rozmowę. Tutaj takich problemów nigdy nie napotkałam.

Naprawdę były to zawsze bardzo spokojne, takie sympatyczne spotkania, że nigdy nie wychodziłam stamtąd poddenerwowana, czy jakoś zniechęcona do czegokolwiek. Nie. Szkoda by im było, gdyby Katarynka przestała istnieć. Przede wszystkim ludzie tworzą tą pozytywną atmosferę.

Co chciałaby pani powiedzieć Pracowni na pożegnanie?

No to chciałabym właśnie powiedzieć, żeby to pożegnanie było tymczasowe, przede wszystkim, żeby było tymczasowe. Żeby nie tracili wiary, że jednak może uda się odzyskać, czy tą pracownię, czy może zdobyć inne miejsce. No bo jest potrzebna.

Bardzo dziękuję za Pracownię i za wszystko przy okazji, za całokształt fundacji. Naprawdę bardzo, bardzo wszystkich lubię.

Wywiad przeprowadziła Joanna Grabczyńska. Wykonała również zdjęcia portretowe.

 

Kolorowe zdjęcie wolontariuszki Asi Grabczyńskiej.

Joanna Grabczyńska – absolwentka etnologii i antropologii kulturowej, a aktualnie studentka studiów magisterskich na kierunku komunikacja wizerunkowa na Uniwersytecie Wrocławskim. Przez cały okres trwania nauki przeprowadziła wiele wywiadów do badań o różnej tematyce, co sprawia jej dużą satysfakcję. Szczególnie zainteresowana grafiką oraz fotografią.Jako wolontariuszka w Katarynce pomaga w zbieraniu wywiadów, fotograficznym dokumentowaniu wydarzeń oraz prowadzeniu social mediów fundacji. Uwielbia roślinki i ptaki miejskie. W wolnych chwilach tworzy różne cuda na szydełku przy akompaniamencie śpiewów papugi Tośka.