Pracownia To Wy. Wywiad z naszą odbiorczynią Janiną Drohomirecką. Wspomnienia z Pracowni Dostępnej Kultury.
Janina Drohomirecka, niewidoma uczestniczka i jedna z najwierniejszych bywalczyń Pracowni Dostępnej Kultury, opowiada o swoich doświadczeniach i wspomnieniach związanych z tym wyjątkowym miejscem. W rozmowie z naszą wolontariuszką Joanną Grabczyńską dzieli się tym, jak warsztaty, spotkania i wspólne chwile wpłynęły na jej życie, dodały odwagi, otworzyły na innych ludzi i pozwoliły czerpać radość z kultury w pełni dostępnej dla osób z różnymi niepełnosprawnościami. Na wydarzeniach pojawiała się ze swoim mężem.
Pamiętacie swoje pierwsze odwiedziny w Pracowni Dostępnej Kultury?
Pierwsze spotkanie na jakim byliśmy odbyło się rok temu Prowadziła je Alicja Regiewicz. To były warsztaty z dobrostanu, relaksacji, medytacji. I to było wspaniałe spotkanie, na którym dużo skorzystaliśmy. Do dzisiaj wieczorem przed snem stosuję takie sobie swoje drobne techniki, które ułatwiają mi zasypianie, rozluźnienie, pomagają się uspokoić. Także bardzo miło to wspominamy. Pani Alicja na początku robiła wprowadzenie takie wyciszające, pełne relaksu i można było z tego właśnie dużo dla sobie skorzystać, rozluźnić się.
A co szczególnie podobało się Pani w tych warsztatach?
Korzystaliśmy z tego, że była to integracja z innymi ludźmi, których w ogóle nie znaliśmy. Była też możliwość wypowiedzenia się w trakcie – jak się odczuwa i odbiera to, co pani Alicja mówiła, co czuliśmy w trakcie medytacji i relaksacji. To było bardzo miłe doświadczenie oraz okazja do pogłębienia i rozwoju swoich możliwości. Do otwarcia się na innych, nabrania odwagi i wypowiedzenia się wśród innych osób. Ja osobiście do dziś stosuję te techniki i bardzo miło wspominam czas spędzony w Pracowni Dostępnej Kultury.
Jakie było kolejne spotkanie w Pracowni?
Drugie spotkanie było z panią Danielą Pułą. To były warsztaty ze stylizacji, w których główną formą przekazu był kolor. Było kilka pań, chyba jeden pan i mój mąż. Można było się wypowiedzieć, czy jest się otwartym na kolory, czyli na ich używanie. Rozmawialiśmy też o tym, czy kolory pomagają nam uwolnić swoją energię i czy nie boimy się ich stosować.
To ważne, bo czasami człowiek (zwłaszcza osoba niewidoma) chciałby ubrać się kolorowo, ale obawia się, jak zostanie odebrany przez innych. Może się bać, że będzie rzucał się w oczy jeszcze bardziej, mimo swojej niepełnosprawności. A dodatkowo przez wyrazisty, kolorowy strój.
Czy ktoś na tych warsztatach mówił o swoich obawach związanych z ubiorem?
Była też pani, która mówiła, że raczej zachowawczo ubiera się do tramwaju, żeby nie rzucać się w oczy. Chciała się w ten sposób schować przed ludźmi, żeby nikt na nią nie zwracał uwagi. Opisywała siebie jako taką „myszkę w cieniu”, nie rzucającą się w oczy.
Ja mam zupełnie przeciwnie. Uważam, że nie mam się czego wstydzić i nie mam żadnych kompleksów. Mogę ubrać się troszeczkę weselej i radośniej.
To też były bardzo dobre, fajne zajęcia. Dużo pań wypowiadało się, czy lubią makijaż, malowanie paznokci czy farbowanie włosów. Rozmawiałyśmy, czy są na tyle odważne, by użyć koloru i być bardziej wyrazistymi na co dzień.
Były to zajęcia, które otwierały nas na całą przestrzeń, na zewnątrz. Pokazywały, że nie trzeba bać się tego, jacy jesteśmy, i że możemy ubrać się trochę odważniej. Nie trzeba bać się używać koloru.
To, że założymy kolorową czy jaskrawą sukienkę, że ktoś nas zobaczy i zauważy jeszcze związaną z nami niepełnosprawność, nie znaczy, że nie mamy do tego prawa. Nie musimy się ukrywać. Ja się tego nie boję.
Może opowie Pani o ostatnich zajęciach, na których była Pani w Pracowni?
Ostatnie zajęcia, na których byliśmy, to były przewspaniałe. Prowadziła je pani Magda Brumirska-Zielińska. To były zajęcia ze Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego.
Opowiedziała nam bardzo dużo o kosmosie, używając audiodeskrypcji. To jest po prostu opis dla niewidomych wszystkiego dokładnie, co dzieje się na obrazie czy na filmie. Ja tą tematyką interesowałam się już wcześniej, jeszcze przed warsztatami. Dlatego spotkanie z panią Magdą pozwoliło mi jeszcze bardziej rozwinąć i pogłębić swoją wiedzę.
Były też pomoce tyflograficzne. Nawet była rakieta w 3D. To były świetnie zorganizowane zajęcia, bo można było wszystko dotknąć, “pobrajlować”, podotykać. Pani Magda przygotowała się bardzo sumiennie. Przez 2 godziny opowiadała, a człowiek słuchał naprawdę z zaciekawieniem. Można było się wczuć. Była super przygotowana do tego spotkania.
Wszystkie zajęcia Pracowni Dostępnej Kultury były po prostu wspaniałe. Każde w swoim rodzaju dawało inne odczucia, emocje i wrażenia. Wszystkie były takie, że człowiek mógł się otworzyć i obcować z kulturą, której na co dzień nie ma. W domu tego nie mamy, prawda?
Tam była wyjątkowa możliwość poznania – i na warsztatach dobrostanu z panią Alicją, i z panią Danielą o kolorach i stylizacji, a także z panią Magdą – trochę nowych technologii, techniki, kosmosu. Można było to poznać i poczuć. Wszystkie te zajęcia były dla nas bardzo inspirujące i bardzo ciekawe.
Czym była dla Pani Pracownia Dostępnej Kultury i co, oprócz inspiracji i dostępu do kultury, jeszcze Pani w niej znalazła?
No to była jeszcze możliwość poznania innych osób w tej Pracowni Dostępnej Kultury. Oprócz tego, że ta otwartość miała dla mnie bardzo duże znaczenie, to też integracja i poznawanie innych ludzi. Na co dzień nie ma takich miejsc, w których możemy się spotkać wszyscy przy jednym stole, otworzyć się i nie krępować.
Pracownia Dostępnej Kultury jest miejscem integrującym, miłym i ciepłym. Dzięki wszystkim wolontariuszom i pracownikom człowiek czuje się naprawdę jak w najbliższej, radosnej rodzin
A czy było coś, co szczególnie Panią poruszyło, zaskoczyło albo dało siłę? Może coś, co bardzo mocno zapisało się w pamięci?
Też zapisał się w pamięci występ pana Andrzeja i spotkanie z nim, jego muzyką i twórczością. Dla mnie było to ciekawe, że przyjechał jako obcokrajowiec i wspaniale się tu odnajduje. Świetnie odnalazł się w Polsce, w naszym środowisku, w towarzystwie ludzi niewidomych i widzących. To bardzo ważne, by nie obracać się tylko w swoim środowisku, ale też wśród ludzi widzących.
To było motywacją, by otwierać się na wszystkich. Nie bać się i stawiać sobie wyzwania, tak jak on. Dla mnie było ważne zobaczyć, że on się nie krępuje i nie ma żadnych zahamowań. Tylko brać z niego przykład i się uczyć.
Czy jest coś, co zabiera pani z pracowni na przyszłość?
Relacje. A myślę, że te relacje się utrzymają, bo są na przykład spacery z panią Ewą Plutą, o której muszę wspomnieć, bo jest przewspaniała. Ale jeżeli takiego miejsca integrującego i scalającego nas wszystkich miałoby nie być, to dla osób z niepełnosprawnościami różnego rodzaju byłaby to duża strata. Przychodzą tu przecież także ludzie na wózkach, osoby głuche i słabosłyszące, nie tylko niewidome.
To jest miejsce zbierające wszystkich i integrujące, łączące nas. Uważam, że takie miejsce powinno być na co dzień, aby osoby z niepełnosprawnościami mogły się spotykać, być ze sobą i wymieniać doświadczeniami, wrażeniami i emocjami, bo każdy z nas odbiera i odczuwa je inaczej. Możliwość takich spotkań powinna być jak największa, ale to już nasze życzenia i pragnienia, żeby tak było.
I na koniec – czy jest coś, co chcieliby Państwo powiedzieć Pracowni, a właściwie zespołowi Katarynki. Tak na pożegnanie Pracowni Dostępnej Kultury?
Łza się kręci w oku, jeżeli miałoby nie być Pracowni Dostępnej Kultury – miejsca dającego nam możliwość spotykania się i korzystania z dostępnej kultury. Chcielibyśmy bardzo podziękować wszystkim pracownikom, wolontariuszkom i wolontariuszom. Podziwiam pracę ludzi, którzy przychodzą i bezinteresownie pomagają nam, dając możliwość kontaktu, integracji i spotkań.
Bardzo dziękujemy za wspaniałą możliwość współpracy, za to, że chcieli z nami być. Dziękujemy też za udostępnianie filmów, zawsze z audiodeskrypcją i tłumaczeniem na język migowy dla osób słabosłyszących.
Mamy nadzieję, że nadal będziemy mogli spotykać się w takich zespołach i grupach, przy wspólnym stole, przy herbatce, z możliwością wymiany opinii, rozmów i uśmiechów. Bardzo dziękujemy i wierzymy, że uda się zorganizować jakieś miejsce do takich spotkań.
Czy jest jeszcze coś, co chciałaby Pani dodać?
Chciałabym dodać, że wszystkich, których poznałam i z którymi miałam bliższy kontakt, podziwiam za otwartość i ciepło, które nam okazują. Chciałam też wyrazić swój podziw dla pani Ewy Pluty, bo na spacerach jest wspaniałą przewodniczką. Tak pięknie opowiada, że przez 2 godziny jestem zafascynowana jej wiedzą i elokwencją.
Bardzo dziękujemy Katarynce za wszelkie możliwości spotkania z kulturą i ludźmi, za to, że możemy doświadczać takich wspaniałych chwil. Jednocześnie przykro nam, że Pracownia się zamyka, bo niestety osoby z niepełnosprawnością zostają pozbawione ważnego miejsca.
Wywiad przeprowadziła Joanna Grabczyńska. Wykonała również fotografie portretowe.
Joanna Grabczyńska – absolwentka etnologii i antropologii kulturowej, a aktualnie studentka studiów magisterskich na kierunku komunikacja wizerunkowa na Uniwersytecie Wrocławskim. Przez cały okres trwania nauki przeprowadziła wiele wywiadów do badań o różnej tematyce, co sprawia jej dużą satysfakcję. Szczególnie zainteresowana grafiką oraz fotografią.Jako wolontariuszka w Katarynce pomaga w zbieraniu wywiadów, fotograficznym dokumentowaniu wydarzeń oraz prowadzeniu social mediów fundacji. Uwielbia roślinki i ptaki miejskie. W wolnych chwilach tworzy różne cuda na szydełku przy akompaniamencie śpiewów papugi Tośka.



