Joanna Parus i Anna Jeżowska-Siwek. Asystencja Osobista osób z niepełnosprawnościami.
Asystencja osobista to usługa wsparcia skierowana do osób z niepełnosprawnościami. Polega na pomocy w codziennych czynnościach, takich jak przemieszczanie się, zakupy, przygotowywanie posiłków czy uczestnictwo w wydarzeniach społecznych i kulturalnych. Asystenci osobiści pomagają prowadzić niezależne życie, dostosowując zakres wsparcia do ich indywidualnych potrzeb.
Magda Brumirska-Zielińska rozmawia o asystencji z Anną Jeżowską-Siwek i Joanną Parus. Ania koordynuje projekty asystenckie we wrocławskiej Fundacji Promyk Słońca. Asia jest zawodową asystentką, wspiera dorosłych i dzieci z różnymi potrzebami.
W tym odcinku:
- Czym jest asystencja osobista i dlaczego jeden etat dla asystenta może dać pracę aż trzem osobom?
- Czym różni się asystent od nauczyciela wspomagającego?
- Kto może zostać asystentem i dlaczego nie powinien nim być członek rodziny?
Przydatne linki:
Fundacja Promyk Słońca – projekt asystencji osobistej w 2024 roku https://www.promykslonca.pl/asystent-osobisty-dolny-slask-2024/
O projekcie ustawy o asystencji osobistej https://www.gov.pl/web/rodzina/szansa-na-niezaleznosc-ustawa-o-asystencji-osobistej-wpisana-do-wykazu-prac-rzadu
Transkrypcja odcinka:
Justyna Mańkowska
Cześć, tu Fundacja Katarynka. Działamy od 2010 roku, by zmieniać świat na bardziej dostępny. Zapraszamy Cię na spotkania z praktykami dostępności, jej odbiorcami i ludźmi kultury. To jest Podcast o Dostępności.
Magda Brumirska-Zielińska
Dzień dobry wszystkim, witam Was w kolejnym odcinku Podcastu o Dostępności. To jest podcast Fundacji Katarynka z Wrocławia.
Ja nazywam się Magda Brumirska-Zielińska i dzisiaj ze mną są…
Anna Jeżowska-Siwek
Anna Jeżowska-Siwek.
Joanna Parus
I Joanna Parus.
Magda Brumirska-Zielińska
Cześć dziewczyny.
Ania i Asia przyszły do mnie dzisiaj, do naszej Pracowni Dostępnej Kultury, na rozmowę o temacie, którym się jeszcze chyba w naszym podcascie nie zajmowaliśmy. Byliśmy tak trochę obok.
Ja z wami chciałabym porozmawiać o asystencji. Asystencji osobistej osób z niepełnosprawnościami.
Asia Parus jest asystentką, jesteś asystentką zawodową, prawda?
Joanna Parus
Tak, już ponad 10 lat.
Magda Brumirska-Zielińska
A Ania jest osobą, która pracę asystentów organizuje, planuje, ogarnia…
Anna Jeżowska-Siwek
I koordynuje.
Magda Brumirska-Zielińska
I koordynuje.
Anna Jeżowska-Siwek
Tak, od lat trzynastu, jak kiedyś policzyłam.
Magda Brumirska-Zielińska
Z ramienia Fundacji Promyk Słańca.
Anna Jeżowska-Siwek
Z ramienia Fundacji Promyk Słańca.
Joanna Parus
Ja chyba od 13 już też.
Anna Jeżowska-Siwek
Też mi się tak wydaje.
Joanna Parus
Bo tak zaczynałyśmy.
Magda Brumirska-Zielińska
Czy Wy się poznałyście przez asystencję?
Anna Jeżowska-Siwek
Tak. Asia przyszła do nas do projektu. To był pierwszy taki projekt na Dolnym Śląsku. Fundacja Promyk Słańca była wtedy partnerem Urzędu Marszałkowskiego, który taki projekt złożył i otrzymał na nie dofinansowanie z unijnych funduszy. No i Asia wtedy do nas przyszła. Znaczy przyszłaś trochę wcześniej jako wolontariusz, jak pamiętam.
Joanna Parus
Tak, ja najpierw byłam wolontariuszką Fundacji Promyk Słańca. Podczas terapii pedagogicznej, po prostu indywidualnej, pomagałam pedagogowi pracować z dzieckiem. No i dowiedziałam się, że jest nabór na asystentów. Bardzo nie chciałam pracować z dorosłymi. I tak się bardzo wahałam, czy złożyć aplikacje. No ale w końcu złożyłam. I nie żałuję. Jestem bardzo zadowolona.
Magda Brumirska-Zielińska
Zacznijmy może od tego, czym w zasadzie jest asystencja osobista, jeżeli chodzi właśnie o osoby z niepełnosprawnościami. Ania, gdybyś ty miała powiedzieć, co to jest asystencja?
Anna Jeżowska-Siwek
To jest po prostu wsparcie niezależności w życiu. To jest najlepsza chyba definicja dla mnie, bo ona jest bardzo szeroka, ale jednocześnie mówi o tym, o co chodzi w asystencji. Chodzi o to, że możemy oczywiście wychodzić od praw człowieka i od konwencji o prawach osób z niepełnosprawnościami. Ale generalnie zawsze chodzi o to, żeby każda osoba, niezależnie od tego, kim jest, jaka jest, mogła prowadzić niezależne życie. Niektóre osoby mają problemy związane z taką właśnie niezależnością w życiu, bo one potykają na bariery. To jest ta definicja niepełnosprawności konwencyjna, która ją bardzo lubię. Nie chodzi o to, że człowiek ma szczególne potrzeby, tylko chodzi o to, że nasze społeczeństwo i nasze środowisko stwarza bariery, które są czasem nie do pokonania samodzielnie przez niektóre osoby. Asystent jest po to, żeby pomóc pokonywać te bariery. I możemy je rozumieć bardzo różnie. To mogą być bariery architektoniczne, oczywiście, to mogą być bariery komunikacyjne, wszelkiego rodzaju, które powodują, że ktoś nie może sam czegoś zrobić.
Magda Brumirska-Zielińska
Asiu, a jak ty rozumiesz asystencję?
Joanna Parus
Ja trochę tak na asystencję patrzę właśnie od strony asystenta zawodowego, ale też mam po prostu męża z niepełnosprawnością, która porusza się na wózku inwalidzkim. I wiem, jak ten asystent jest nam potrzebny, bo dzięki temu mój mąż może być w pracy, asystent jest w pracy i ja idę do pracy. Więc trzy osoby mają pracę, a tak pewnie mój mąż nie mógłby pracować, no bo jemu nikt by nie pomagał. Ja bym nie pracowała, bo musiałabym pomagać jemu. No i asystentka może miałaby inną pracę. No to tak naprawdę chyba z trzech osób pracują trzy, a mogłaby pracować jedna. Jest to ogromna pomoc dla naszej rodziny. To mówię o sobie, ale tak jakby zawodowo jest to pomoc dla wszystkich ludzi. Tak jak mówiła Ania, ktoś, jeśli czegoś nie umie zrobić, nie może zrobić, nie jest w stanie, to ten asystent, jak tak zawsze mówiliśmy, jest taką inteligentną protezą, czyli pomaga mu w tym, wspiera go, kieruje, stoi obok, podpowiada albo jest takim aniołem stróżem jego. Ja tak czasami jak z kimś idę, nie mówię co ma powiedzieć ten mój podopieczny, tylko stoję obok i patrzę, czy on dobrze mówi, źle. Jak widzę, że już zaczyna na mnie patrzeć, to już wiem, że wtedy dopiero wchodzę do gry i pomagam mu, ale uczę też jakiejś samodzielności tych moich podopiecznych.
Magda Brumirska-Zielińska
Tak, no bo też musimy o tym pamiętać i my to w Katarynce bardzo często podkreślamy, że asystent to nie jest opiekun.
Anna Jeżowska-Siwek
Asystent to nie jest opiekun i co więcej większość, albo nawet wszystkie programy, które umożliwiają nam realizację usług asystencji, dają taki warunek, że asystentem nie może zostać członek rodziny osoby, która korzysta z asystencji. To jest właśnie po to, żeby uniezależnić osobę z niepełnosprawnością od rodziny, od takiej chęci opieki, od takiego czasami paternalistycznego podejścia do drugiej osoby. Co pewnie rzadziej się zdarza w przypadku małżeństwa, ale w przypadku w takiej relacji dziecko-rodzic, nawet jeśli to dziecko jest osobą dorosłą, no to trudno oczekiwać, że rodzic będzie umiał wyłączyć ten instynkt opiekuńczy, żeby umiał dać dziecku wolną rękę, żeby bez lęku potrafił wspierać go w realizacji nawet takich rzeczy, których rodzice nie chcą, żeby dzieci robiły typu wyjście na imprezę czy pójście na piwo z kolegami. Asystent jest po to, żeby ten dorosły człowiek mógł to zrobić, bo to on ma podejmować decyzje za siebie. W przypadku rodziców to jest trudne. Ja sama jestem rodzicem i wiem, że nie umiałabym tak. Nie umiałabym powiedzieć mojemu dziecku, które też już jest dorosłe: Dobra, słuchaj, mamusia cię zawiezie na piwko, skoro tak chcesz, z kolegami. Może bym umiała, ale na pewno miałabym jakiś taki opór w sobie, że to jednak nie jest fajne, rodzic nie powinien robić takich rzeczy. A asystent jak najbardziej, bo decyduje osoba z niepełnosprawnością.
Magda Brumirska-Zielińska
Skąd się w ogóle wziął ten koncept asystencji osobistej? Od jak dawna to w Polsce istnieje?
Anna Jeżowska-Siwek
On się wziął tak naprawdę z zagranicy. My w Polsce bardzo długo w ogóle nie mieliśmy pomysłu na osobę z niepełnosprawnościami. Nasz jedyny pomysł to było zamknięcie jej w ośrodkach, bo nie za bardzo wiedzieliśmy, co z nimi robić. Nie wiedzieliśmy, jak organizować przestrzeń. Właściwie nawet nie chodziło o to, że nikt nie wiedział, jak ją dostosowywać, ale po prostu nie było na to klimatu. Były inne rzeczy, które wtedy zajmowały ludzi, a nie wspieranie niezależności czyjegoś życia. Asystencja rozwija się w Europie od lat 70. albo nawet wcześniej. W Polsce zupełnie nie. W Polsce zaczęliśmy to robić dopiero gdzieś tam w latach 2000. Były takie dwie organizacje w Polsce, które się tym zajmowały i które przecierały szlaki.
My na Dolnym Śląsku byliśmy trzeci tak naprawdę w Polsce. To Andrzej Mańkowski, który był wtedy dyrektorem Wydziału Ds. Osób Z Niepełnosprawnościami w Urzędzie Marszałkowskim. Trochę pod wpływem Pawła, męża Asi, z którym się przyjaźnią od zawsze, stwierdził, że to jest bardzo fajne, dobre rozwiązanie, które po prostu należałoby wprowadzić. Że asystent to rzeczywiście jest coś, co jest mega potrzebnego. Korzystając z tego, że Urząd Marszałkowski miał wtedy taką możliwość, żeby wprowadzić taki projekt bezkonkursowy, to był projekt systemowy finansowany z Unii Europejskiej właśnie, wymyślił pierwszy projekt dolnośląski, projekt asystencki. Wydział Andrzeja był wtedy liderem tego projektu. Było czterech partnerów, cztery organizacje pozarządowe. To nie był wtedy taki stricte asystencki projekt, bo on był finansowany z takiej puli aktywizacji społecznej i zawodowej. Asystencja była tak naprawdę narzędziem do tego, żeby ktoś zaczął wieść bardziej niezależne życie, ale też życie zawodowe. Załatwialiśmy staże dla osób z niepełnosprawnościami, a asystent był po to, żeby umożliwić udział w szkoleniach, w stażach itd.
No i potem to się zaczęło rozwijać, zaczęło się to toczyć fajnie. Urząd Marszałkowski po zakończeniu tego projektu zaczął finansować tę asystencję w drodze konkursów, ze środków własnych. Potem doszły środki PFRON-u i tak się zaczęło fajnie toczyć. I rzeczywiście w tej chwili na tle kraju Dolny Śląsk, a zwłaszcza Wrocław, to jest to miejsce, gdzie ta asystencja jest naprawdę ważnym tematem i dbamy o nią wszyscy. To znaczy zarówno urzędy, urzędnicy zdają sobie sprawę, jak strasznie jest potrzebna, no i oczywiście ludzie. Mamy sporo osób, które chcą pracować jako asystenci, ale też świadomość osób, które potrzebują asystenta, że mogą mieć tego asystenta, no naprawdę rośnie w postępie geometrycznym, naprawdę.
Magda Brumirska-Zielińska
Wrocław w ogóle wydaje mi się być takim miejscem na mapie Polski, gdzie osoby z niepełnosprawnościami mają rzeczywiście szanse na całkiem fajne i całkiem przyjemne życie. Ta asystencja, wydarzenia kulturalne, sporo ludzi mówi, że w porównaniu właśnie z innymi miastami w Polsce u nas jest po prostu całkiem dobrze.
Joanna Parus
To prawda, u nas się bardzo dużo dzieje i mamy dużo łatwiejszy dostęp do asystencji. Nawet tak jak patrzę na moje Świebodzice, z których pochodzę, mała miejscowość pod Wałbrzychem. Tak jak mówiłam, moja mama szykuje się, żeby asystentką zostać, kiedy przejdzie na emeryturę i już tam też patrzyła, kto chciałby być takim podopiecznym. I tak naprawdę tych ludzi jest dużo. I ona znajduje ich wśród swoich znajomych, którzy są już starsi, też schorowani i oni nawet nie wiedzieli, że taki ktoś jest, jak asystent, w takich małych miejscowościach.
Więc Wrocław, no i tak jak właśnie mówisz, wydarzenia kulturalne. My na to wszystko możemy iść, bo to jest dostępne. Nie mówimy tutaj o architektonicznej dostępności, no bo ona wiadomo, jest, jeśli jest nowy budynek, no to nawet dużo o tym się nie mówi, ale jest audiodyskrypcja, pewnie o której jeszcze powiemy, więc możemy iść do kina, teatru, na każdą sztukę, pójść na mecz piłki nożnej, będąc osobą całkowicie niewidomą, możemy robić bardzo dużo.
A w małych miejscowościach jest dużo gorzej.
Anna Jeżowska-Siwek
Ale ja myślę, że to jest też dlatego, to wszyscy ciągle powtarzamy we Wrocławiu, ale to chyba jest prawda. Mamy bardzo dużo organizacji pozarządowych, które się zajmują tym tematem. Naprawdę jesteśmy jakimś wyjątkiem w skali Polski, dlatego że w ogóle mamy dużo organizacji pozarządowych, a tych, które zajmują się wsparciem osób z niepełnosprawnościami, naprawdę jest sporo. Mamy te organizacje bardzo profesjonalne, takie, które naprawdę wiedzą, co robią, potrafią to robić, ale też mamy fajne wsparcie w urzędach. Zarówno Urząd Miejski, MOPS, Urząd Marszałkowski, tam pracują ludzie, którzy wiedzą, o co chodzi po prostu.
Magda Brumirska-Zielińska
I w kulturze też my jako Katarynka widzimy bardzo duży odzew, bardzo silną potrzebę dostosowywania kultury i tworzenia dostępnych wydarzeń, więc u nas po prostu zrobił się całkiem dobry klimat. Takie mam wrażenie.
Ale wróćmy może do tematu konkretnie samej asystencji. Asiu, powiedz, na czym polega praca asystenta? Co może być twoim obowiązkiem i z jakimi osobami możesz pracować?
Joanna Parus
Tak naprawdę każda osoba potrzebuje czegoś innego, więc ja jako asystent pomagam danemu klientowi indywidualnie do tego, co on potrzebuje. Na przestrzeni tych 13 lat pracowałam z bardzo dużą grupą, z różnymi niepełnosprawnościami. Osoba na przykład na wózku inwalidzkim, która sama nie jest w stanie dotrzeć do pracy czy właśnie na jakieś wydarzenie kulturalne, no to ja mu w tym pomagam. Mam klientkę, którą włożę na rehabilitację dwa razy w tygodniu, ponieważ z jednego końca Wrocławia musi dojechać na drugi i wtedy włożę ją samochodem, co jest szybsze, prostsze. Ja mam też specjalistyczny samochód. Ona nie musi się przesiadać, więc jest dla niej to dużo bardziej wygodne. Mam klientów, którym robię zakupy, z którymi chodzę do lekarza. Jeśli kogoś mam niewidomego, no to też idę na zakupy. Na przykład kupić jakieś ubranie. Wtedy podpowiadam, mówię co, jak wygląda. Jeśli to jest dziewczyna, no to ona tym bardziej chce pójść z dziewczyną w podobnym na przykład wieku. Wtedy jej wszystko opisuje. No jeśli ktoś ma umiejętności, zna język migowy, no to tutaj jest ogromne pole do popisu, no bo myślę, że najwięcej osoby głuche mają problem z komunikacją. Tak oczywiście mogą napisać na kartce, ale jeśli ktoś zna język migowy, no to też może być takim tłumaczem w urzędach czy u lekarza. Wychodzimy z tym, co klient potrzebuje.
Anna Jeżowska-Siwek
Mamy też oczywiście dzieci w asystencji. I to też jest tak, że w przypadku dzieci potrzeby określają rodzice i może to być dokładnie to wszystko, o czym Asia mówi, oprócz może zakupów, ale wszelkiego rodzaju wyjścia, pomoc w transporcie czy zagospodarowanie czasu takiemu dziecku, żeby po prostu mogło się zająć czymś, co lubi, a na co niekoniecznie rodzice mają czasu.
Magda Brumirska-Zielińska
I to jest jeszcze osobna sprawa niż nauczyciel wspomagający w szkole.
Anna Jeżowska-Siwek
O zdecydowanie. To jest zupełnie coś innego. Nauczyciel wspomagający jest nauczycielem, natomiast asystent to jest ta osoba, która ma po prostu wesprzeć, nie tyle w nauce, co po prostu w spędzaniu wolnego czasu, w przemieszczaniu się i tak dalej.
Joanna Parus
W rozwijaniu, zainteresowań. Ja chodziłam kiedyś na basen też z dziewczyną z niepełnosprawnością intelektualną.
Anna Jeżowska-Siwek
Mamy chłopaka dorosłego już w spektrum, który pasjonuje się i jest naprawdę, został artystą już nawet takim uznanym. Ma wystawy swoje, który chodzi do pracowni ceramiki przy MDK-u i nasza asystentka z nim tam chodzi. Wspiera go w tym, żeby po pierwsze tam trafił i odnalazł się, ale też jeśli trzeba w tych zajęciach udzielić mu jakiegoś wsparcia, to też to robi.
Magda Brumirska-Zielińska
Czy każdy może zostać asystentem?
Joanna Parus
Na pewno trzeba mieć predyspozycje do tego. Trzeba lubić ludzi, lubić pomagać, czuć, że to co się robi jest potrzebne, jest ważne. Trzeba być empatycznym. Trzeba być naprawdę bardzo empatycznym, żeby też wczuć się w drugiego człowieka. Nie można być nadopiekuńczym za bardzo, bo jednak my mamy pomagać tym ludziom, w czym oni sobie nie radzą, a nie ich niańczyć i za nich decydować, bo to oni decydują, jeśli są dorośli. A jeśli nie są dorośli, no to decydują rodzice, więc my musimy słuchać to, co mówią rodzice. My tak naprawdę jesteśmy wykonawcami tej pracy i my musimy to sobie uzmysłowić, że my za nich nie decydujemy, my nic nie robimy na przekór nim. Jeśli oni tak chcą, to tak po prostu robimy. Więc myślę, że każdy może być asystentem, ale musi mieć, no jak do każdego zawodu, a tutaj wyjątkowo, bo jest to praca z ludźmi, często ze schorowanymi ludźmi, starszymi, z problemami, więc trzeba naprawdę dużego zrozumienia, empatii.
Anna Jeżowska-Siwek
Ale trzeba też asertywności dużej, bo to jest taka praca, gdzie jest się bardzo blisko drugiej osoby. Czasami mamy takie doświadczenia, dochodzi do takiego, wiecie, przekraczania trochę granic. Niektóre osoby z niepełnosprawnością chcą się bardzo zaprzyjaźniać, traktują asystenta jako swojego bardzo bliską osobę, czasem jedyną osobę i nie ma w tym nic złego, dopóki obie strony potrafią zachować takie zdrowe relacje zawodowe. Bo to są relacje zawodowe. Oczywiście one się mogą, jak każda relacja, przekształcić w przyjaźń. Tak samo jak ja w biurze moim w fundacji zaprzyjaźniłam się z moimi koleżankami z pracy. Ale tutaj niestety trzeba w tej konkretnej pracy pamiętać, że asystent jest moim asystentem. To znaczy, nie wolno zrzucać mu na głowę swoich prywatnych problemów, nie wolno obciążać go jakimiś rzeczami, na które ten asystent nie ma wpływu. Nie wolno przekraczać pewnych granic. To znaczy dzwonić np. do asystenta po nocy, wydzwaniać co chwilę, domagać się, żeby ten asystent był tylko dla mnie. Bo to jest człowiek, który jest w pracy i tak jak wspiera mnie, tak może wspierać jeszcze inne osoby. Który ma do tego prawo, a nawet musi, jeśli chce pracować i się utrzymać z tego zawodu. To są zawsze takie trudne sprawy, cienkie granice, które czasami łatwo przekroczyć i czasami dochodzi do konfliktów, bo jedna albo druga strona czasem ma ten problem z takim zachowaniem zdrowych relacji, zdrowych granic. To jest bardzo trudne, tak mi się wydaje przynajmniej.
Nie wiem Asia, co ty myślisz? Czy ty miałaś takie problemy ze swoimi klientami?
Joanna Parus
Czasami osoby z niepełnosprawnością intelektualną, tutaj z nimi jest czasami problem, bo ja akurat nie pracowałam jako asystentka tego mężczyzny, ale byłam jako wolontariuszka w ośrodku, w którym on mieszkał. Ja mu podałam swój numer telefonu. Wiadomo, mój podopieczny musi mieć mój numer telefonu. I miałam bardzo dużo tych telefonów od niego. I właśnie, tak jak mówisz, o późnych godzinach nocnych, sms-y różne, żeby porozmawiać i czasami gdzieś jestem i przestałam odbierać ten telefon, więc on też był trochę rozczarowany tym. Więc ta asertywność jest bardzo, bardzo ważna, no bo musimy podać numer telefonu, tak? Ale musimy też ich nauczyć tej granicy. Kiedy można dzwonić, kiedy nie, ale to tak jak właśnie mówiliśmy, że my też ich uczymy wielu rzeczy. Bo na przykład taka osoba gdzieś tam tego nie wyciągnęła ze szkoły, albo po prostu ma niepełnosprawność intelektualną, więc trzeba więcej powtarzać, więcej mówić, bo osoba dorosła z niepełnosprawnością intelektualną jednak może zachowywać się trochę jak dziecko. I tu jest kolejne to zrozumienie, że taką osobę trzeba rozumieć. On wygląda jak dorosły, ale jego umysł, intelekt nie jest dorosły. I na to trzeba mieć ogromne zrozumienie. Nie można krzyczeć na takie osoby.
Anna Jeżowska-Siwek
Trzeba wypośrodkować. To jest po prostu taka praca, gdzie rzeczywiście ten asystent musi być osobą, która to potrafi. Nie każdy może taki być, po prostu.
To nie jest praca, która wymaga… Nie ma jakichś takich trudnych progów wejścia. Wystarczy szkolenie przejść, albo wystarczy mieć doświadczenie nawet takie osobiste, bo wspierałem ciocię, która była niewidoma, albo wspierałem babcię, kiedy była już bardzo niepełnosprawna z racji wieku. Udowodnienie, że ma się takie półroczne doświadczenie w takim osobistym wsparciu jest wystarczające tak naprawdę, żeby zostać asystentem. Albo szkolenie, albo szkoła policealna, zawodowa, asystentca.
Natomiast ważne są jeszcze te nasze cechy, charaktery, które powodują, że albo jesteśmy dobrymi asystentami, albo bardzo szybko się wypalamy i rzucamy tę pracę, bo jest trudno.
Magda Brumirska-Zielińska
No właśnie, mówisz o szkoleniach, o własnym doświadczeniu, bo to nie wygląda tak, że potencjalna asystentka, potencjalny asystent wchodzi na portal z ogłoszeniami o pracę i widzi: Pani, poruszająca się na wózku, przyjmie asystentkę. Tak było w XIX wieku. Teraz to już tak nie wygląda. Jak to wygląda w tej chwili?
Anna Jeżowska-Siwek
No tak nie wygląda, bo mało która osoba z niepełnosprawnością jest na tyle bogata, żeby zatrudnić sobie sama asystenta. Na pewno się zdarzają takie przypadki, ale do nas one nie trafiają. W tej chwili w Polsce jest tak, że nie mamy asystencji systemowej. To jest rzecz, o której wszyscy wiemy, bo kwestia ustawy o asystencji jest w mediach tłuczona już od wielu miesięcy. Natomiast cała asystencja, która w tej chwili jest dostępna, jest realizowana najczęściej przez organizacje pozarządowe. Przynajmniej tak jest we Wrocławiu. I organizacje pozarządowe mogą to robić tylko dzięki temu, że mają wsparcie ze środków publicznych. Czyli finansują nas albo fundusze unijne, kiedy uda nam się napisać tak dobry projekt, że on dostaje dofinansowanie, albo dostajemy finansowanie z Funduszu Solidarnościowego, czyli tego funduszu, który jest przydzielany przez ministerstwo. No i to są takie dwa główne źródła finansowania, co powoduje, że asystencje robią przynajmniej we Wrocławiu organizacje pozarządowe. I to my szukamy asystentów. I to my ich zatrudniamy. Niestety z uwagi na to, jaki sposób my się rozliczamy z naszymi donatorami… To znaczy możemy płacić asystentowi tylko za godzinę efektywnej pracy. Nie możemy asystentów zatrudniać na umowę o pracę. Bo nie ma takiej możliwości, żeby ktoś, przynajmniej w tej chwili w Polsce nie ma takiej możliwości, żeby ktoś dostał pracę taką od 8 do 16 i żeby przez te 8 godzin rzeczywiście cały czas wspierał kogoś i żeby pracował. No tak to niestety nie wygląda. Asystenci nasi są zatrudniani na umowę zlecenie.
Magda Brumirska-Zielińska
Efektywnej pracy godzinę, czyli jakie?
Anna Jeżowska-Siwek
Czyli takie, gdzie rzeczywiście wspieram osoby z niepełnosprawnością. Do czasu pracy asystenta, no nie możemy wliczyć, to mamy czasem takie pytania, czy na przykład jeśli ja potrzebuję asystenta na 8 rano, na godzinę, a potem jeszcze na godzinę 16, bo na przykład potrzebny mi jest asystent po to, żeby mnie zawieźć do pracy, a potem z tej pracy odebrać, ten czas pomiędzy będzie liczony asystentowi jako czas jego pracy. No nie, asystent w tym czasie z naszego punktu widzenia jest wolny i możemy mu szukać na ten czas jakiegoś innego klienta.
Asystenci rozliczają się po prostu kartą pracy. W karcie pracy podają nam konkretne dni, konkretne godziny, kiedy pracowali z konkretną osobą.
Magda Brumirska-Zielińska
Czyli to jest taki mocno nienormowany czas pracy. Zdarzają się wieczory i weekendy?
Joanna Parus
Oczywiście i to często, bo na przykład jeśli ktoś potrzebuje asystenta, żeby iść z nim na wydarzenia kulturalne, to one najczęściej są… Znaczy, we Wrocławiu są cały czas, ale w soboty i w niedzielę jest ich najwięcej. No i oczywiście wtedy taki asystent jest potrzebny. Ja też byłam kiedyś asystentką dziewczyny, która do godziny 16 była codziennie na warsztatach terapii zajęciowej i później potrzebowała po 16 asystenta albo właśnie najczęściej weekendy, bo siostra nie mogła jej zapewnić zawsze weekendu albo tego czasu, żeby były razem, bo też pracowała. No i chciała, żeby jej siostra sama nie siedziała w domu. Więc ja tak naprawdę pracowałam z nią tylko w weekendy.
Anna Jeżowska-Siwek
No tak samo jeśli na przykład jedziesz Asia z kimś na mecz, nie?
Anna Jeżowska-Siwek
Tak. Te mecze są zawsze wieczorami, kończą się często późno w nocy. No i tak to wygląda po prostu.
Joanna Parus
Także to już jeśli my się zgadzamy na taki czas i podopieczny tego potrzebuje, że najpierw musi potrzebować podopieczny, on do nas dzwoni, pyta się, czy w tych godzinach jestem w stanie mu pomóc, czy ja mogę w tą niedzielę, czy w sobotę wieczorem. I jeśli ja się na to zgadzam, no to idę do pracy. Jeśli nie, to na przykład znam też takich asystentów, którzy mówili, że w sobotę i w niedzielę nie pracują. I każdy podopieczny wiedział, że do nich nie dzwoni, no bo oni wtedy nie pracują. Więc to już zależy od nas samych.
Magda Brumirska-Zielińska
Czyli to też nie jest tak, że jeden asystent i jedna osoba z niepełnosprawnością są do siebie przypisani na stałe, tylko to są takie bardziej zleceniowe sprawy?
Anna Jeżowska-Siwek
To różnie. To powinno być.
Joanna Parus
Tak powinno być. Tak powinno być, bo jeśli jeden asystent nie może, no to ten podopieczny powinien mieć możliwość zadzwonienia do kogoś innego, bo może ktoś inny nie pracuje wtedy i właśnie czeka na to zlecenia. I wtedy ten drugi asystent może je przyjąć. Osoba z niepełnosprawnością nie zostaje sama. Ma tę pomoc. Ktoś ma pracę, a ten pierwszy robił coś innego, więc odmawia. Więc nie powinno tak być, że jeden do jednego.
Anna Jeżowska-Siwek
Ale to jest strasznie trudne do zorganizowania tak naprawdę, bo wymagałoby to od nas, od organizacji, które asystencją się zajmują, zatrudnienia dużo większej liczby asystentów niż zatrudniamy w tej chwili. I też takiej zgody asystenta na to, że być może nie będzie pracował u nas, ale będzie na takim stendbaju, że w razie jakby ktoś potrzebował, no to on wtedy weźmie te godziny. To jest strasznie trudne. My w tej chwili mamy najczęściej tak, że jest to asystent jednak osobisty. Czyli jest do jednej osoby przypisany jeden konkretny asystent. On z tą osobą pracuje cały czas, ale oczywiście zdarza się, że ten asystent z różnych powodów, chociażby takich, że potrzebuje odpocząć, informuje nas o tym, że na przykład w najbliższym tygodniu, dwóch czy miesiącu nie będzie pracował. I wtedy staramy się znaleźć zastępstwo.
Czasami tak się da, czasami się nie da. W przypadku niektórych niepełnosprawności jest to mega trudne. Bo jeśli mówimy na przykład o osobach w spektrum autyzmu, które mają problemy z nawiązywaniem kontaktów, które potrzebują się czuć bezpiecznie, a czują się bezpiecznie wtedy, kiedy znają dobrze tę osobę, no to takie wymienianie mu asystenta jest po prostu bez sensu, bo ten asystent musi być dla tej osoby bardzo dobrze znaną osobą. I to nie może być ktoś przypadkowy, kogo nagle tam podeślemy, bo jest taka potrzeba.
Magda Brumirska-Zielińska
Właśnie Aniu, Ty powiedziałaś, że powinniście zatrudniać o wiele więcej osób, żeby można było osiągnąć właśnie taki efekt, że dzwonię i przychodzi do mnie asystent, który akurat jest wolny. Powiedziałaś też, że liczba osób, które chciałyby korzystać z asystencji, się zwiększa. Czy mamy we Wrocławiu w tej chwili wystarczająco dużo asystentów? Czy potrzeba ich więcej? I czy jest szansa na to, żeby było ich więcej?
Anna Jeżowska-Siwek
I tak i nie. To znaczy na pewno jest dużo lepiej, niż było 13 lat temu, jak zaczynaliśmy ten projekt pierwszy, który się nazywał zresztą „Sprawni w pracy”. Nasze początki w projekcie polegały na tym, że zapraszaliśmy osoby z niepełnosprawnościami i tłumaczyliśmy im, po co im jest asystent. Wyjaśnialiśmy się, co to jest za wsparcie, dlaczego możesz tego potrzebować. I był często opór, po co im pomaga mama, ja mam sąsiada, mam żonę, mam męża itd. Ale to się ogromnie zmieniło przez te 13 lat, naprawdę, ludzie przeszli od takiej nieufności, trochę, że „Jak, to jakiś obcy, co on tam wie, przecież nie będzie umiał”, do tego, że ludzie do nas dzwonią i domagają się tego asystenta. Wiedzą, że im się to należy, wiedzą, że konwencja obowiązuje w Polsce, że mamy po prostu im takie wsparcie zapewnić.
No i sytuacja w tej chwili we Wrocławiu jest taka, że osób, które oczekują na asystenta, jest mnóstwo, bo w momencie, jak nie możemy komuś przyznać asystenta, to go wpisujemy na listy oczekujących i on sobie czeka, aż się zwolnią jakieś godziny.
Mamy w projekcie, który w tej chwili realizujemy w partnerstwie z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej we Wrocławiu, 250 osób objętych wsparciem asystenckim. Z tego co wiem, to na liście oczekujących mamy jeszcze około setki. A to jest tylko jeden projekt, wiecie. Tych projektów we Wrocławiu i tych organizacji, które mają projekty asystenckie, jest mnóstwo. To też pokazuje skalę tego, jak bardzo jeszcze mało pieniędzy jest w tym obszarze. To znaczy, my moglibyśmy robić dużo więcej, tylko po prostu musimy mieć na to pieniądze.
Jeśli chodzi o asystentów, to trochę ratuje nas fakt, że w przypadku zarówno projektów unijnych, jak i w Funduszu Solidarnościowym, no właśnie, nie trzeba mieć jakiegoś specjalnego wykształcenia. To znaczy, nie żądamy, żeby ktoś ukończył szkołę policealną w zawodzie asystenta. Bo gdyby tak było, to byśmy po prostu musieli zwijać interes.
Joanna Parus
To nawet ja bym nie mogła pracować, bo nie mam szkoły policealnej w tym zawodzie.
Anna Jeżowska-Siwek
Wiecie, tak naprawdę przez te 13 lat ja spotkałam chyba z 5 osób, które ukończyły tę szkołę. Natomiast możemy zatrudniać osoby, które mają właśnie półroczne doświadczenie, również osobiste, co jest super, bo takie osobiste doświadczenie ma wiele osób.
Ale możemy też zatrudniać osoby z tak zwanego wskazania. Czyli osoba z niepełnosprawnością przedstawia nam kogoś i mówi, chcę, żeby to był mój asystent. Bo on mi pomaga, bo to jest na przykład mój sąsiad, który wspiera mnie od lat, albo mój kolega. My możemy go wtedy zatrudnić. To nas ratuje, bo gdyby nie te możliwości, to tak naprawdę asystencja w Polsce by nie istniała.
Natomiast asystentem na pewno, to już mówiłam wcześniej, nie może być nikt z rodziny. I tego pilnujemy bardzo. Oczywiście na tyle, na ile możemy. Bo czasami, jeśli ktoś bardzo chce przez nas to ukryć, to ukryje. Wyjdzie to dopiero na kontroli i wtedy wszyscy mamy kłopot.
Ale takich osób jak Asia, które są zawodowymi asystentami, które robią tylko to, jest niewiele.
Magda Brumirska-Zielińska
Osoba z niepełnosprawnością ma określoną liczbę godzin, które może w ciągu miesiąca wykorzystać, jeżeli chodzi o pracę jej asystenta czy asystentów. Idzie do pracy, idzie na zakupy, idzie do lekarza, idzie do urzędu. Domyślam się, że na wydarzenia kulturalne, czyli to co Katarynkę interesuje najbardziej, czasu zostaje już niewiele. Ale Aś mówiłaś, że się zdarza. Że również na wydarzenia kulturalne wybierasz się ze swoimi klientami.
Joanna Parus
Tak, chodzimy chociażby właśnie na mecze piłki nożnej. Tu mi najbliżej, ponieważ też działam w Stowarzyszeniu Klub Kibiców Niepełnosprawnych. I ten asystent też w dotarciu na ten stadion jest bardzo potrzebny. Ale też osobiście lubię z mężem, którego też jestem… Czasami każdy się pyta, czy ja jestem mężem asystentką. No i jestem jego asystentką. No i jestem też opiekunką. No bo tak jak Ania mówiła, opiekunka jest bardziej opiekuńcza i to jest prawda, że jak ja wychodzę z domu, jak nawet teraz byliśmy na Kongresie Dostępności i mamy mówiły, że one gdzieś tam sobie wychodzą, ale cały czas myślą o tym dziecku, jak mają te godziny tej opieki wytchnieniowej. I ja też myślę o tym mężu, pomimo tego, że nawet idę do pracy, to też o nim myślę. Więc często z nim gdzieś wychodzę jako jego asystent. W tym Wrocławiu, tak jak mówiliśmy, jest bardzo wiele możliwości i chodzimy do teatru, bo mamy taką możliwość i jest ta audiodeskrypcja, której my też potrzebujemy, bo mój mąż też używa audiodeskrypcji i jest dużo łatwiej z nią po prostu funkcjonować i pójść i to bardziej zachęca też ludzi do wyjścia z domu.
Anna Jeżowska-Siwek
Ja myślę, że to jest trochę tak… Ja wiem o co Ci Magda chodzi. Chodzi Ci o tą piramidę Maslowa, że najważniejsze potrzeby to są te życiowe, bytowe. Że jedzenie, życie, lekarz, natomiast ta kultura zawsze gdzieś tam jest na ostatnim miejscu. No bo to jest prawda. Zajmujemy się kulturą, przynajmniej większość ludzi, wtedy, kiedy już wszystkie inne potrzeby ma zabezpieczone. Co nie znaczy, że asystenci tego nie robią, tak jak Asia mówi.
Czasami jest tak, że barierą w korzystaniu z oferty kulturalnej są pieniądze. Bo teraz tak, jeżeli myślimy o tym, że osoba z niepełnosprawnością ma pójść na jakiś, powiedzmy, koncert, których we Wrocławiu jest mnóstwo i są świetne, czy do teatru, do kina i tak dalej, i myślimy o tym, że ona musi iść z asystentem, to oznacza to, że ona musi tak naprawdę kupić dwa bilety. I teraz niektóre wydarzenia dają taką możliwość, że asystent wchodzi za darmo, asystent wchodzi za złotówkę, albo ma jakiś tam bilet ulgowy, no ale ten bilet ulgowy też ktoś musi zapłacić. Nie można żądać, żeby robił to asystent, bo on jest w pracy. Więc ta osoba z niepełnosprawnością powinna mu ten bilet opłacić. Czasami to jest duża bariera
Na szczęście jest tak, że w projektach większości projektów mamy możliwość dofinansowania asystentom uczestnictwa w takich imprezach kulturalnych. To jest właśnie po to, żeby tę barierę zniwelować. Oczywiście osoba z niepełnosprawnością za bilet jeśli musi zapłacić, to sobie musi zapłacić. Natomiast my możemy pokryć koszty udziału tego asystenta w imprezie kulturalnej. I to jest fajne.
Mamy tak Funduszu Solidarnościowym, mamy tak w naszym projekcie tym, który realizujemy teraz w Wrocławiu z Unii Europejskiej.
No i myślę, że to też powoduje, że więcej osób chce i ma możliwość w ogóle korzystania z takiej oferty kulturalnej.
Magda Brumirska-Zielińska
Czyli jeśli ktoś chciałby z asystentem pójść na koncert Eda Sheerana na wrocławskim stadionie, to zgłasza się do Ciebie.
Anna Jeżowska-Siwek
Jeśli jest u mnie w projekcie osobą, która ma nasze wsparcie, to formalnie tak. Pytanie oczywiście ile kosztuje taki koncert, bo nie mam zielonego pojęcia.
Magda Brumirska-Zielińska
Dużo.
Anna Jeżowska-Siwek
My mamy limity. To nie jest tak, że możemy zapłacić za wszystko. Mamy jakieś tam limity miesięczne na danego asystenta. No i tego niestety limitu się trzeba trzymać. Nie mamy nieskończonego budżetu. A szkoda. Ale formalnie tak. Zawsze tam jakąś część, nawet jeśli ten koncert kosztuje jakieś straszne pieniądze, to na pewno jakąś część tam można pokryć. Ale warunkiem oczywiście jest to, żeby ten ktoś był już objęty wsparciem w naszym projekcie.
Magda Brumirska-Zielińska
Asiu, chciałam Cię jeszcze spytać, co Tobie jako asystentce ułatwia życie podczas wydarzeń kulturalnych? Tobie, ale też osobom, z którymi na te wydarzenia przychodzisz. Bo powiedziałeś już o audiodeskrypcji, dzięki której niewidomi i słabowidzący mogą skorzystać z na przykład filmu albo przedstawienia teatralnego. Ale czy są jeszcze jakieś rozwiązania, które lubisz i które wiesz, że są takie właśnie mocno wspierające?
Joanna Parus
Fajne jest to, że na przykład, jeśli idę na mecz ze swoim podopiecznym, to mam krzesełko obok niego. Jesteśmy razem, on nie musi mnie szukać. Czasami osoby, które są na wózkach, nie jest nim łatwo się odwrócić, więc ja widzę, że ten mój podopieczny, jeśli nie mam tego miejsca, siedzę gdzieś za nim, stoję obok niego, próbuję coś mi powiedzieć i jest mu ciężko. Jeśli siedzę koło niego, mamy do siebie bezpośredni dostęp. I to jest taka godność po prostu człowieka, że my siedzimy razem.
Tak samo jak jesteśmy w kinie, to też siedzimy obok siebie, że te miejsca są dostępne. We Wrocławiu nie mam z tym problemów. Czy możemy, nie wiem, Kino Nowe Horyzonty ma dwie sale, gdzie my siedzimy na samym końcu. Osoba z niepełnosprawnością na wózku, ma super ogląd całego filmu, nie musi stawać gdzieś z boku, bo na przykład jeśli idziemy do innego kina, to wtedy tak stajemy pod kątem, żeby ten obraz widzieć, bo na środku nie da się go oglądać, więc fajnie, że mamy obok siebie miejsca i oboje możemy komfortowo oglądać film na przykład.
Fajne jest to, że mamy toalety dostosowane. Ja na przykład nie muszę dźwigać nikogo po schodach, bo jestem kobietą, więc ciężko byłoby mi zjeżdżać z wózkiem po schodach do toalety, więc fajnie, że te toalety są dostosowane, są duże, obszerne i możemy sobie tam w tej toalecie pomóc.
Anna Jeżowska-Siwek
Wygodne są też na pewno te platformy na koncertach na przykład. Tak, te platformy, na które mogą wjechać osoby na wózkach i asystent może być z nimi, czyli wtedy, kiedy ta platforma nie jest całkiem łysa, ale są tam na przykład też krzesła, na których ten asystent może usiąść.
Joanna Parus
O, to jest bardzo ważne, bo ostatnio byliśmy na koncercie w Hali Stulecia i fajnie, że przy samej scenie było odgrodzenie dla nas, więc ci ludzie wszyscy nie musieli na nas napierać. To było bardzo fajne, bo czasami stoję za tą osobą, za ty swoim podopiecznym na wózku i muszę go chronić po prostu, żeby ktoś mu na joystick nie usiadł. Bo joystick, po pierwsze, jest bardzo drogi, bardzo delikatny, można go bardzo szybko złamać, a jak się go zepsuje, to ten komfort życia, oj, to wtedy traci komfort życia. Nie dość, że on, to jeszcze cała rodzina i portfel. Więc musimy tutaj dbać o siebie i się chronić, więc fajnie było, że było to odgrodzenie, ale wiadomo, nie wiem, czy na koncercie może być też krzesło, bo ktoś powie, że ktoś może rzucić z tym krzesłem scenę, ale ja już sobie tak nieraz mówię, że coś chyba sobie będę brała, żeby sobie usiąść koło tego swojego podopiecznego.
Anna Jeżowska-Siwek
Rybackie takie składane.
Magda Brumirska-Zielińska
Tak, tak, ale to jest przećwiczone też przez nasze koleżanki w sytuacji czasowej ograniczonej sprawności, ze złamaną nogą po prostu. Można się zwracać do organizatorów wydarzeń, szczególnie koncertów i właśnie spytać, czy mogę wejść z własnym krzesełkiem, czy możecie zapewnić mi krzesełko. Warto jest pytać.
Joanna Parus
No właśnie, a propos pytania, to też jest fajne, że możemy zadzwonić zawsze do organizatora, zawsze znajdzie się numer telefonu, mail i zapytać na przykład o ceny zniżkowe biletów, bo często jest tak, że ich nie ma na stronie, a tylko na dole jest napisane, że proszę kontaktować się z organizatorem. I zawsze, jak się idzie na jakiś droższy koncert, który nie jest dofinansowany, nie mamy możliwości mieć tego dofinansowania, to zawsze trzeba napisać, bo my też teraz wybieramy się na koncert do hali Orbita i nie było tam żadnych zniżek. I jak zadzwoniliśmy, napisaliśmy, poprosiliśmy, powiedzieliśmy, kto idzie, jakie osoby z jakimi niepełnosprawnościami, to indywidualnie dobrali nam ceny biletów. Więc o to zawsze trzeba pytać i tak też się jakby nie hamować przed tym, że coś jest drogie i na to nie iść, tylko właśnie do tego organizatora się z nim skontaktować.
I to też mi pomaga w tej asystenturze, że ja mogę tam zadzwonić, wynegocjować bilety i możemy się wszyscy świetnie bawić i ten mój podopieczny może iść na coś, o czym marzył.
Magda Brumirska-Zielińska
To może takie ostatnie pytanie dla was. Powiedzcie dziewczyny, czy jest w tej asystenturze, w prowadzeniu projektu, Aniu, i w pracy jako asystentki? Czy jest coś, co albo zmieniło wam podejście do świata, albo jakoś was czujecie, że rozwinęło, że fajnie, że się tą asystenturą zajmujecie?
Joanna Parus
Ja stałam się taką osobą, która więcej nauczyła się ogarniać. Stałam się taką odważną osobą. Nauczyłam się bardzo dużo, już nie mówiąc o piece nad osobą, nie wiem, powiedzmy na wózku, o tym, jak jest zabezpieczony. Takich stricte już do takich osób, jak one w ogóle funkcjonują, ale takiej odpowiedzialności za drugiego człowieka nauczyła mnie ta praca. Mówię, nie, że idę z osobą niewidomą, no to wiem, że muszę jej opisywać, wiem jak ona ma mnie złapać pod pachę, no bo to już jest stricte praca z taką osobą, to już umieją te osoby, które pracują z takimi ludźmi. No to im to jest głównie potrzebne. Ktoś powie, a nie jest mi to potrzebne, bo ja nie pracuję. Ale takich życiowych spraw nauczyłam się bardzo dużo po prostu rzeczy, tak powiem, ogarniać, bo jak trafił mój mąż do szpitala, ja wcześniej w ogóle rachunków nie opłacałam, nie wiedziałam za co ile płacimy, to nagle bardzo szybko wszystko umiałam znaleźć i wydawało się, że ja w domu się nie zajmuję takimi rzeczami, a naprawdę i też w pracy musiałam mu dużo rzeczy pozałatwiać i nagle, nie wiem, kończyło mu się orzeczenie o niepełnosprawności i umiałam to wszystko zrobić, czego wcześniej nie robiłam. I myślę, że to ta praca właśnie mnie nauczyła.
Anna Jeżowska-Siwek
Mnie w ogóle praca w Promyłku Słońca nauczyła wszystkiego, bo ja nigdy wcześniej nie miałam kontaktu z osobami z niepełnosprawnościami. Nauczyłam się, zwłaszcza przy projektach asystenckich, takiego obycia trochę w tym środowisku, ale nabrałam też większej pewności siebie jeśli chodzi o kontakty. Nie mówię, że jestem jakąś wybitną specjalistką od osób z niepełnosprawnościami i wspierania ich. Absolutnie nie. Myślę, że byłabym fatalną asystentką.
Zawsze zadaję Pawłowi, gdy mam go wesprzeć z jego wózkiem, zadaję mu zawsze te same pytania i zawsze go pytam, ale to gdzie to ja mam nacisnąć i on zawsze mówi: „Ale przecież tyle razy ci już mówiłem i tyle razy już to robiłeś”.
Zawsze też zrobię jak popełnię jakiś faux pas. To jest taka moja cecha, o której większość osób, z którymi jestem bliżej osób z niepełnosprawnościami doskonale wiedzą i oni, mam nadzieję przynajmniej, że to jest prawda, co do mnie mówią, że strasznie ich to bawi, że zawsze coś palnę głupiego.
Ale nauczyłam się też tego, że to nie jest jakiś straszliwy grzech, że wolno nam popełniać błędy, że powinniśmy się pytać, że ja nie muszę się znać na wszystkim. Że mogę po prostu czasem powiedzieć coś głupiego i ludzie mi to wybaczają, bo ja nie mam złych intencji, nigdy.
Nauczyłam się też bardzo dużo, jeśli chodzi o w ogóle sposoby wspierania osób z niepełnosprawnościami i dzięki tym projektom asystenckim doszłam do takiej działki, która mi pasjonuje obecnie najbardziej, czyli dostępności. Nigdy w życiu bym się nie zajmowała dostępnością, nigdy bym w ogóle nawet nie wiedziała, że istnieje taki temat, gdyby nie to właśnie, że pracuję w projektach asystenckich i gdyby nie to, że zawsze szukałam jak jeszcze można wspierać ludzi, jeśli nie przez asystencję, jeśli nie przez wsparcie takie osobiste, to jak jeszcze. No i to jest coś, co naprawdę mnie mega rozwinęło.
Joanna Parus
A ja bym chciała jeszcze powiedzieć, że nauczyłam się pokonywać swoje bariery.
Bardzo, naprawdę bardzo dużo ta praca mi pokazała, bo często ja muszę też wyjść troszkę krok do przodu, gdzieś pójść o coś zapytać, coś zorganizować, a często byłam gdzieś skryta i wstydziłam się ludzi, wstydziłam się gdzieś podejść, cokolwiek zrobić, a tutaj ja muszę to zrobić, bo często ta osoba moja nie może tam wejść, nie może tego, no nie wiem, po schodach gdzieś wejść i wtedy ktoś z kim jestem na wózku mówi, no ale ty musisz, bo ja tego nie zrobię. I ja po prostu nauczyłam się pokonywać własne bariery.
Nauczyłam się jeździć samochodem, czego wcześniej bałam się strasznie i bałam się wejść do samochodu, a nauczyłam się jeździć z osobą, która jest zapięta z tyłu, która się nie przesiada, tylko wózek jest zapięty, i jeździć bezpiecznie.
No i tak jak mówię, no to jest pokonywanie naszych słabości i barier.
Magda Brumirska-Zielińska
Dziewczyny, bardzo dziękuję Wam za tę dzisiejszą rozmowę. Ja sama się dowiedziałam paru rzeczy o asystencji, których wcześniej nie wiedziałam, więc też super.
Mam nadzieję, że temat się będzie rozwijał, może w taką stronę, że powstanie jakaś jednolita baza asystencji, może w taką, że te organizacje, które tą asystencją się teraz zajmują, będą mogły przyjmować coraz więcej osób, ale chyba idziemy w taką stronę?
Anna Jeżowska-Siwek
Nie wiem. To wszystko zależy od pieniędzy, tak naprawdę. Bo jeśli będzie finansowanie, my mamy mnóstwo możliwości. My możemy ludzi szkolić, możemy nowych asystentów zatrudniać. Ja mam w tej chwili w projekcie 115 asystentów zatrudnionych. To jest mój rekord. Jeszcze nigdy nie miałam tyle osób. To jest, słuchajcie, to jest już poważna firma, te 115 osób. Natomiast to wszystko zależy od pieniędzy. Jeżeli będzie finansowanie, jeżeli też nam decydenci nie będą się za bardzo wtrącali i próbowali jakoś regulować naszej działalności odgórnie, czasem bez pojęcia jak to ma wyglądać, to wszystko będzie szło w dobrym kierunku.
Magda Brumirska-Zielińska
I tego sobie i Wam życzę.
Anna Jeżowska-Siwek, Joanna Parus
Dziękujemy. Dzięki wielkie za odwiedzenie podcastu o dostępności.
Magda Brumirska-Zielińska
Dzisiaj rozmawiały ze mną Anna Jeżowska-Siwek i Joanna Parus. Ja nazywam się Magda Brumirska-Zielińska. Dzięki, dziewczyny. I do usłyszenia w kolejnych odcinkach.
Justyna Mańkowska
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na tematy dostępności, zacząć działać albo sprawdzić inne tematy, które poruszamy w podcaście, znajdziesz nas na Spotify lub w innym miejscu, w którym słuchasz podcastów, na YouTube czy stronie www.kulturadlawszystkich.pl.
Nasze podcasty mają transkrypcję, gdybyś chciał polecić je osobie słabosłyszącej. Link znajdziesz w opisie podcastu.
Polecamy ci także strony www.fundacjakatarynka-test.websitespace.eu i www.adapter.pl, czyli pierwszy portal filmowy z audiodeskrypcją napisami i tłumaczeniem na polski język migowy.
Zadanie publiczne jest współfinansowane ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych otrzymanych od Urzędu Marszałkowskiego województwa dolnośląskiego z siedzibą we Wrocławiu.