Ania Żórawska. Zarządzanie dostępnością w kulturze
W dzisiejszym odcinku rozmawiamy o wyzwaniach związanych z zarządzaniem dostępnością w instytucjach kultury. Justyna Mańkowska rozmawia z Anią Żurawską, prezeską Fundacji Kultury Bez Barier, która od lat działa na rzecz dostępności, a w tym roku realizuje stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jej projekt “O sprawczości w dostępności” to między innymi spotkania z koordynatorami dostępności w kulturze i osobami zarządzającymi instytucjami, wizyty studyjne, blog na temat zarządzania procesem wdrażania dostępności. Justyna i Ania rozmawiają o tym, jak ważna jest współpraca między koordynatorami a dyrektorami instytucji kultury oraz jak te spotkania mogą przynieść konkretne zmiany w sposobie zarządzania dostępnością.
W tym odcinku:
- Trudności koordynatorów dostępności,
- Rola dyrektorów instytucji kultury,
- Perspektywa koordynatorów i dyrektorów, i potrzeba prowadzenia ciągłego dialogu o ich potrzebach.
Przydatne linki:
AŻ Dostępność – podcast Ani Żórawskiej https://open.spotify.com/show/4ON66TGiVXzzTHXHb7MMza
Blog Sieć Ludzi Dostępności https://siecdostepnosci.substack.com/
Transkrypcja rozmowy:
Justyna Mańkowska
Cześć. Tu Fundacja Katarynka. Działamy od 2010 roku, by zmieniać świat na bardziej dostępny. Zapraszamy Cię na spotkania z praktykami dostępności, jej odbiorcami i ludźmi kultury. To jest podcast o dostępności.
To jest podcast o dostępności. Fundacja Katarynka. Witam bardzo serdecznie. Jestem znowu wyjazdowo, jestem gdzieś w Warszawie i mam ogromną przyjemność rozmawiać dziś z moją przyjaciółką, partnerką w działaniach dostępnościowych, wyjątkową Anią Żurawską, prezeską Fundacji Kultury Bez Barier.
Ania Żórawska
Dzień dobry. Cześć Justyna.
Justyna Mańkowska
Bardzo się cieszę, że się spotykamy, ale chcę jeszcze kilka słów o Tobie, Aniu, bo działasz w dostępności kultury od 17 lat. Wtedy, kiedy zrobiłaś pierwszy absolutnie pokaz, zaczęłaś udowadniać bardzo nieprzekonanym osobom, że się da zrobić dostępny pokaz filmowy. A od 12 lat jesteś prezeską i przewodzisz Fundacji Kultury Bez Barier. Jesteś też od wielu lat sojuszniczką osób z niepełnosprawnościami, ale nie tylko ich głos wzmacniasz, bo bardzo mocno wzmacniasz też głos koordynatorek i koordynatorów dostępności i mówisz ich głosem w ministerstwach, w urzędach, tam gdzie oni sami nie mogą dotrzeć ze swoimi postulatami, trudami czy potrzebami. I sieciujesz liderki, liderów kultury na wielu poziomach, w różnych projektach. Też zaczynasz takie działania sieci liderek i liderów dostępności w różnych miastach. Prowadzisz Kawowania, które spotykają ten obszar odbiorcy z twórcami i organizatorami dostępności. Ale w tym roku do tej całej masy rzeczy, których jeszcze nie wymieniłam, doszło ci stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które bardzo intensywnie też prowadzisz. I zajęłaś się tematem trudnym, delikatnym, ale bardzo też potrzebnym w dostępności, szczególnie kultury, czyli zarządzaniem dostępnością. Jakbyś mogła opowiedzieć, co robisz w tym roku?
Ania Żórawska
W tym roku spotykam się w instytucjach kultury z… No właśnie, nie tylko koordynatorami, koordynatorkami do spraw dostępności, tylko wreszcie z dyrekcją, właśnie z osobami zarządzającymi dostępnością. Bo jest to pewien wniosek z moich obserwacji, doświadczeń, właśnie pracy z koordynatorami, koordynatorkami dostępności, ale także udziału jako partner w projekcie PFRON Kultura Bez Barier, gdzie widziałam to, że z jednej strony koordynatorzy, koordynatorki w swojej pracy są bardzo osamotnieni. Że mało kto rozumie czym jest tak naprawdę dostępność i ile się z nią wiąże, jakie trudy są przed tymi osobami. Widziałam ich samotność. Widziałam też, dzięki wspomnianemu projektowi, wreszcie perspektywę dyrektorów, którzy krzyknęli z sali: halo, to nie tak, że jesteśmy przeciwko dostępności. My po prostu mamy taką listę wyzwań i rzeczy do wdrożenia i na poziomie ustaw różnego rodzaju, ale też wyzwań instytucjonalnych, naprawdę, począwszy czasem od przeciekającego dachu. Że jak my mamy wdrażać dostępność i jak to ma być na samej górze priorytetów. No i wtedy stwierdziłam, że chciałabym oddać głos, ale nie tylko dyrektorom. Żeby to było jednak bardziej sprawiedliwe, to duetom. I koordynatorom, i dyrektorom, i dyrektorkom. I mam szczęście w tym roku właśnie jeździć po Polsce, spotykać się z koordynatorkami, spotykać się z dyrektorami i dyrektorkami i wreszcie słyszeć, czym jest dostępność w instytucjach kultury z dwóch perspektyw. I jest to niezwykłe, dlatego że po pierwsze postawiłam sobie za cel w stypendium jeździć po instytucjach. Nigdy, mimo że na początku chciałam nie spotykać się online, dlatego że zależało mi, żeby poczuć te instytucje. Zobaczyć, z czym ona się mierzy, jak wygląda budynek. Więc zaplanowałam także wizyty studyjne, które traktuję właśnie po to, żeby zrozumieć. Żeby, tak jak powiedziałam, trochę poczuć skalę wyzwań, pochwalić, docenić za to, co te instytucje tam robią bardzo fajnego. Ponieść dobre praktyki, czy właśnie w social mediach podczas komunikowania, działań w stypendium, ale także szkoleń, które prowadzimy bardzo licznie, albo to, na czym mi też zależy w stypendium, żeby te dobre praktyki zabrać ze sobą i wypromować te osoby, które robią fajne rzeczy, żeby występowali wreszcie gdzieś z tym tematem, ze swoją dobrą praktyką.
Bo to, co myślę, jest takim też tematem, o którym my często już narozmawiamy, że właściwie mało kto wie, że są super ludzie, którzy robią dostępność. I często za tymi super ludźmi stoją super dyrektorzy albo super dyrektorki.
I wreszcie podczas stypendium mam okazję doświadczać, czym jest zarządzanie dostępnością z punktu widzenia dyrektora, z punktu widzenia koordynatora. I są to spotkania niezwykłe, wzruszające. Takie, o których naprawdę i ja długo myślę i osoby, z którymi rozmawiam.
Justyna Mańkowska
Powiem Ci, że ja oczywiście śledzę na bieżąco to, co robisz, ale też mam ten przywilej rozmawiać z tobą off the record. I dla mnie to jest niesamowite, że znalazłaś ten format, żeby spotkać koordynatora dostępności z dyrektorem. I że to, co mówisz, z tego wynikają niesamowite takie olśnienia dla nich. Co się zadziewa, że mogą zobaczyć siebie, zobaczyć tę perspektywę. Czy możesz trochę właśnie o tym odpowiedzieć, nie zdradzając oczywiście jakichś sekretów?
Ania Żórawska
Ale z przyjemnością zdradzę sekrety, bo też je publikuję na blogu i w newsletterze sieć ludzi dostępności, do którego gorąco zapraszam. Ponieważ tak się kończy każde spotkanie, że pytam o to, co im dało to spotkanie, kiedy czują się docenieni przez siebie nawzajem. I wtedy się dzieją rzeczy niezwykłe, bo jesteśmy w takiej godzinie dobrej, półtorej czasem godziny rozmowy, bardzo szczerej. Ja się nie spodziewałam aż takiej szczerości. To jest niesamowite, ale dochodzi to naprawdę do takich wspaniałych momentów, w których padają rzeczy bardzo trudne. Nawet sytuacje kryzysowe takie, które kończyły się np. odejściem osoby z instytucji.
Ale na koniec rozmowy naprawdę te osoby: dyrektor, dyrektorka, koordynator, koordynatorka patrzą sobie w oczy, często ze wzruszeniem, i mówią do siebie nawzajem, za co sobie dziękują. I wychodząc ze spotkania, kiedy pytam co im to dało, to powiedzieli: Pani Aniu, my się nigdy nie mamy czasu nad tym pochylić razem. W ogóle zatrzymać się i siebie docenić, że właściwie to my kilka dobrych lat to robimy. I szczerze ponazywać sobie, co sprawiło, że się w tych naszych wizjach troszkę potknęliśmy, że coś nam nie wyszło. I dobrze by było, żebyśmy mieli czas w tym drugim kroku po spotkaniu z panią na wyciągnięcie z tego wniosków. A wiem, że w niektórych instytucjach wyciąga się wnioski i dzieje się naprawdę coś takiego, że mam nadzieję, że będzie tylko lepiej dla całego zespołu. Bo naprawdę jestem przekonana i głęboko w to wierzę, że skorzysta nie tylko koordynator dostępności, ale skorzysta cały zespół.
Justyna Mańkowska
Aniu, chciałam Cię zapytać, zanim zapytam Cię o koordynatorów, o tę drugą stronę medalu, o której często zapominamy. Słyszymy te zmagania koordynatorów, że oni są sami przeciwko całemu światu często, że są osamotnieni. Ale jaka jest perspektywa dyrektorów? O czym oni mówią? Właśnie tu już trochę uchyliłaś rąbka, że oni są na jakieś górze wymagań i obciążeń od organizatora aktów prawnych itd. Ale co usłyszałaś od dyrektorów? Co cię tak uderzyło? Co się odsłoniło?
Ania Żórawska
Wiele rzeczy. Myślę, że zacznę od najbardziej wstrząsającej dla mnie i poruszającej rozmowy, którą sobie cenię jak każdą inną, ale ta była inna od wszystkich. To było spotkanie z dyrektorem teatru imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie, z panem Krzysztofem Głuchowskim, który, jeśli Państwo znają pana dyrektora, no po prostu bardzo odważnie mówi to, co myśli. I rzeczywiście on od razu na samym wstępie powiedział mi, że to co ja będę tu pani mówił, że to jest jakieś zarządzanie dostępnością, to jest tylko pompatyczne słowa, to jest zarządzanie… I tu pada pewne słowo, mało do powtórzenia w podcaście. To jest zarządzanie niedostępnością albo sytuacją kryzysową, non stop. I cieszę się, że to padło z ust dyrektora, dlatego że myślę sobie, że tak naprawdę pan dyrektor poniósł emocje, które nam towarzyszą w dostępności od lat.
Widzimy ten obraz, w którym są super ludzie, czyli kornatorzy dostępności, którzy chcą wprowadzać zmiany, bo czują taką misję, bo czują taką potrzebę. Widzą te osoby, które chcą przychodzić do instytucji, czyli osoby z różnymi potrzebami. I one po prostu są na takiej fali dobrych emocji. Wezmę w cudzysłów ratowania świata, że zrobimy wszystko nieważne. Czy mamy pieniądze, czy ich nie mamy, zrobimy. A pan dyrektor mówi, no ale jak ja mam w teatrze, który dzisiaj jest prestiżowy, do którego ludzie naprawdę… tam bilety schodzą w trzy minuty. Jest grany tam przecież najlepszy spektakl, czyli 1989. I jak ja mam patrzeć ludziom w oczy, jeśli nie mam dostępności architektonicznej, tak zacnego, prestiżowego, jednego z najlepszych teatrów w Polsce. Jak mam patrzeć ludziom w oczy? Gdzie my jesteśmy? On naprawdę kilka razy zadał takie pytanie bez odpowiedzi. Gdzie my jesteśmy? W kraju, który jest rozwinięty, który jest w Unii Europejskiej, który ma perspektywę jakąś. Jak my nie dajemy instytucjom środków finansowych na to, żeby wdrażały dostępność? Narzucamy kolejne ustawy, a nie dajemy środków. My same dużo rozmawiamy o tym, że bardzo dużo jest szkoleń, webinarów, publikacji, wytycznych, kolejnych standardów. Ale naprawdę koordynatorzy dostępności, a także właśnie instytucje nie mają środków, żeby wdrażać to tak, jakby chciały. Nie na taką skalę, jakby chciały. No bo jeszcze weźmy pod uwagę to, że właściwie z większością instytucji, w których byłam i z którymi rozmawiałam, to są instytucje, które są jednocześnie zabytkami. I jeszcze jest kwestia właśnie rozmów i przekonywania konserwatorów, ale także pozyskania środków na ewentualnie, na dostępność w budynku zabytkowym. I to są naprawdę bardzo duże koszty. No i od czego tu zacząć? Więc to jest tylko takie łatanie dziur.
Często to słyszę, że to jest tylko łatanie dziur. Że to jest tak, że próbują robić co mogą, że ogłaszane są, to też pan dyrektor powiedział, że ogłaszane są konkursy na coś, czego oni nie potrzebują. Ale tak muszą kombinować, żeby z tego, co jest ogłoszone, zrobić coś w dostępności.
Myślę, Justyna, że tutaj puszczam ci oczko, my wiemy o co chodzi. Bo jak zaczynałyśmy te naście lat temu, to nie było słowa dostępność. A my już to robiłyśmy i już pozyskiwałyśmy środki z grantów, choćby właśnie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Bo musiałyśmy kombinować i dyrektorzy to mówią. Żeby wdrażać dostępność, muszą jakoś sobie z tym poradzić. Starają się, jak mogą, przynajmniej ci z którymi rozmawiałam, zdobyć środki na to, żeby dać jakiś budżet koordynatorom dostępności. Bo to też jest cytat z dyrektorów. Jak można zarządzać czymś bez budżetu? Nie można. Więc ja mojemu koordynatorowi muszę coś dać. I to są różne budżety. To jest 15 tysięcy, 20, 30, zdarzy się 60, ale to jednostki, które mają budżet na dostępność. Ale tak to muszą sobie szukać środków zewnętrznych. A obie wiemy, że to są środki raczej na ofertę, na rzeczy miękkie, nie na windę, nie na duże zmiany infrastrukturalne, nawet nie na zakup sprzętu. Na to potrzeba dużo, dużo więcej środków. I robią co mogą, starają się jak mogą, wychodzą naprzeciw odbiorcom. Mówią, że dla nich osoba z niepełnosprawnością to klient. I nie wyobrażają sobie nie odpowiadać na potrzeby klientów i nie zapraszać ich do instytucji, więc to podejście jest zresztą nam obu bliskie. Więc tutaj też się spotykamy w tych spostrzeżeniach. To, co jeszcze mówią dyrektorzy, to jest im ciężko spriorytetyzować, bo mają taką skalę wyzwań.
Też miałam bardzo poruszającą rozmowę z dyrektorką Mazowieckiego Instytutu Kultury, Magdaleną Ulejczyk, która powiedziała, że Ania, wiesz co, ja muszę myśleć o dostępności. Na szczęście mam Magdę Ptak, która po prostu zdejmuje ze mnie tę odpowiedzialność i myślenie, co tutaj należy zrobić i jak. No bo ja mam, a to było na początku roku, no ja muszę myśleć o tym, że gdyby się wydarzyło coś złego, to muszę zabezpieczyć zdrowie i życie moich pracowników w kontekście tego oczywiście, co się dzieje w skali świata. I ona już o tym myśli. I gdzie dostępność? Na którym miejscu na liście priorytetów? Jeśli jest mowa o bezpieczeństwie życia i zdrowia pracowników. Jesteśmy powypalani. To z kolei twój temat i w dostępności, i w ogóle mierzymy się z kryzysami zdrowia psychicznego w naszych zespołach. Ba, mierzymy się, to jest kolejna kwestia, z osobami, które coraz śmielej przyznają się do tego, że są osobami neuroatypowymi. I jak zarządzać neurorównorodnością, zespołami z różnymi potrzebami w zespole, kiedy nikt nas tego nie uczy. I skala wyzwań i problemów dyrekcji, która naprawdę nie ma intencji do tego, żeby nie robić dostępności, jest ogromna. I życzyłabym sobie, żeby te duety zostały, żeby oni się ze sobą spotykali po tych rozmowach i żeby wspólnie dokonywali takiego namysłu, czy i co można zrobić, warto zrobić.
Ale to, co bym mogła zaproponować, zasugerować koordynatorom dostępności, co się sprawdza i co bardzo pomaga dyrektorom, ale też tak naprawdę uruchamiać sprawczość, którą właśnie mapuje w tym stypendium, w koordynacji dostępności, to, żeby do dyrektorów przychodzić z gotowymi rozwiązaniami. Opcja A, B, C. I wtedy dyrektor już nie musi myśleć o całej skali problemu. Tylko zapoznaje się z opcjami, sprawdza co jest możliwe, bo dyrektor wie, co jest możliwe w kontekście całej instytucji. I po prostu mówi Magda, Kasia, Pola. Opcja B. To w ogóle sobie myślę, że to jest takie podejście do takiego sprawczego zarządzania zespołem. Czyli nie przychodzimy do lidera zespołu z problemem, tylko w sprawczym zespole, gdzie dzielimy tą współodpowiedzialność, przychodzimy z rozwiązaniami na zadany problem, na problem, który się spotyka. To więc myślę, że super jest to, że w dostępności wychodzi też to, jak ważne jest to takie współczesne liderstwo, które pomaga nam działać. Bardzo ciekawe jest to, co mówisz o dyrektorach i to też myślę duże takie światło i taka potrzeba, żeby właśnie koordynatorzy usłyszeli ich i ich potrzeby, ich zmagania. To, co zawsze podkreślasz. A czy od koordynatorek i koordynatorów usłyszałaś coś, co cię zaskoczyło, zasmuciło, pewnie tego jest więcej, ale też coś, co tak cię uradowało, że widzisz jednak jakieś światełko w tunelu dla tego ich zmagania, dlatego jak ta sytuacja ich, jako osób często w pojedynkę odpowiedzialnych za ten obszar gigantyczny, widzimy wszyscy. Mam tego bardzo dużo i zastanawiam się co wybrać. Tak jak sobie idę po tych rozmowach w mojej głowie, to przypominam sobie takie słowa. Po pierwsze to, że te spotkania dają taki moment docenienia siebie w całym tym procesie, zobaczenia tego, gdzie zaczynała ta osoba, a jakie są efekty jej pracy. Więc to jest w ogóle coś, co radzę i choćby na zjazdach z Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej, wszystkim koordynatorom z różnych sektorów, bo mówią: nic nie umiem, ja jeszcze nie nadaję się, żeby gdzieś występować, co ja mam do zaoferowania. I zrobiłam takie ćwiczenie i bardzo to polecam, żeby właśnie zobaczyć co było, co jest. Jaką drogę przeszliśmy w tym, czego nie umieliśmy te kilka lat temu, a co już umiemy, w czym nie byliśmy specjalistami, a w czym jesteśmy. I to naprawdę na tych spotkaniach staram się podkreślać i to wychodzi, że oni mówią: nie zastanawiałam się w ogóle, albo nie zastanawiałam się nad tym, że jestem w czymś dobry, że tak gonię, tak mam dużo rzeczy do zrobienia, że nie mam czasu właśnie, żeby sobie to zebrać i docenić i jest ten moment wzruszenia. Jest też ten moment zaskoczenia, bo pytałaś o zaskoczenie, że koordynatorzy dostępności podczas tych rozmów widzą szerzej, z czym się mierzy dyrektor. I są momenty, że są zaskoczeni, ale przyznam ci szczerze, że niedużo. Że niedużo. Bardziej jest właśnie to rzadkością. Częściej jednak jest coś takiego, że jestem świadkiem, jak sobie dziękują nie tylko za wsparcie w życiu zawodowym, ale coś co mnie strasznie urzeka, to wsparcie w życiu prywatnym. Mam kilka takich właśnie historii i zresztą też godzą się na to, żeby je publikować koordynatorzy i dyrektorzy, że koordynatorki często dziękują swoim dyrekcjom za to, że w chwilach kryzysu, w ich życiu prywatnym oni przy nich byli. A o tym się zazwyczaj nie mówi. I to jest ta wartość dodana do tych braku, często przecież mówimy o tym, wynagrodzeń dla koordynatorów dostępności, ale jeśli mają osoby, która im towarzyszy w tych trudach, to też jest to zauważone wreszcie i gdzieś tam ponazywane. I zdarzyło mi się, że przy panu dyrektorze, przed którym przyznam, że byłam taka onieśmielona, pojawiły się łzy wzruszenia w koordynatorce i u pana dyrektora, więc to było naprawdę poruszające. To, co się dzieje po rozmowach, to jest dopiero dla mnie niesamowite i cieszy mnie to bardzo. Tak mnie podbudowuje, że wracają koordynatorki, koordynatorzy i np. ostatnio zadzwoniła koordynatorka i mówi: Boże, Ania, dyrektor słyszy w różnych kręgach, że ty wszędzie o nas mówisz, że ciągle gdzieś nas chcesz zapraszać. No i już wymyślają pomysły z dyrektorem, jak to wykorzystać. Albo, że nagle coś, co było… no był jakiś taki opór, no bo wiadomo, nie mamy czasu ze sobą porozmawiać. Nie rozumiemy swoich obszarów. Często koordynator jeszcze przychodzi z taką postawą, o czym zaraz bym chciała wspomnieć, że się należy, bo jest ustawa, będą kary, róbmy. A nie ma takiego zrozumienia, że powoli, że to jeszcze chwilkę potrwa i tak dalej, więc wymaga to czasu. I jakiś tam opór pomiędzy tą dwójką jest, po czym po tym spotkaniu dostaję właśnie też SMS-a albo telefon: Ania, nie wiem co się stało, ale ja nagle mogę już swobodnie rozmawiać z dyrekcją. I to naprawdę pięknie owocuje. Natomiast, jeśli mogę wspomnieć o czymś, co uświadamiają sobie, myślę, i dyrektorzy, i nazywają to coraz śmielej, ale być może, i mam nadzieję zauważą to koordynatorzy dostępności, to, że osoby, które zarządzają dostępnością, które koordynują dostępność, i to mówię o koordynatorach akurat, często straszą ustawami tym, co się zadzieje, jak się nie zadzieje dostępność w instytucji. Paragrafy przedstawiają, narzucają dostępność, nie wyjaśniając dla kogo ona jest, kto się kryje za tymi przepisami, dla kogo my właściwie to robimy. I oczywiście to wynika z różnych kontekstów. To wynika z tego, że bardzo czują odpowiedzialność za dostępność, więc chcą przekonywać, a widzą, że nic innego nie przekonywało, dopóki nie było ustaw. Z drugiej strony są to koordynatorzy, którzy na przykład zmieniają miejsce pracy, z jednego miejsca idą do drugiego i przenoszą te, jak to też sobie nazwaliśmy w Toruniu, przenoszą pewne style zachowań, gdzie musieli walczyć o dostępność na instytucje, które wcale nie ma takiego stylu zarządzania, żeby stawiać opór, żeby się konfliktować, a czuli się atakowani przez koordynatorkę dostępności. I to był taki właśnie wniosek dla nich, że bardzo to przeszkadzało i w zespole, i wśród dyrekcji. Wszyscy kojarzyli ten temat dostępności z czymś złym, że zdecydowanie bardziej po wszystkich spotkaniach, w których mam okazję rozmawiać z koordynatorami i dyrektorami, działa dialog. Działa po prostu dialog. I czas, danie sobie czasu, żeby po prostu wdrażać dostępność.
Justyna Mańkowska
Aniu, wspominałaś już o swoim newsletterze Sieć Ludzi Dostępności, który wysyłasz do koordynatorów, koordynatorek, wszystkich, którzy się zapisali. Ja też państwu ten newsletter bardzo serdecznie polecam. Bardzo lubię te wnikliwe case-y, które tam przedstawiasz, czyli po rozmowach z koordynatorkami, koordynatorami i dyrektorami opisujesz dokładnie cały proces wspierania dostępności, to co się udało, a co się nie udało. Ale teraz chciałam cię zapytać o jedną, dwie dobre praktyki, które cię tak ujęły za serce w tych instytucjach, które mogą być spokojnie gdzieś tam skalowane w innych miejscach w Polsce.
Ania Żórawska
Czymś, co jest dla mnie ważne, jest możliwość popełniania błędu, dwa, wzmocnienie całego zespołu i jak to wcześniej bardzo fajnie ujęłaś, szerzenie tej współodpowiedzialności, dzielenie się obowiązkami. Jest to, co właśnie bardzo wybrzmiewa podczas spotkań, że błędem w koordynowaniu dostępności jest trzymanie dostępności tylko u siebie. U siebie w jednej osobie, u siebie w jednym zespole. Więc to, co bym sugerowała jako wniosek z tych spotkań, to na pewno dzielenie się informacjami, co się dzieje teraz w instytucji w zakresie dostępności. Od kogo ta sugestia przyszła, bo czasem ta sugestia przychodzi z działu administracji albo z pierwszej linii. To, żeby te osoby docenić za to, że to dzięki tobie jest to wdrożenie. Ty to zrobiłeś. Bo to, co jest najczęściej popełnianym błędem, coraz wyraźniej to widzę, że nie doceniamy, że naprawdę ta dostępność angażuje cały zespół. W jakimś nawet najmniejszym stopniu. I osoby, jeśli widzą, że nie dociera do nich informacja zwrotna, po co ta dostępność? Czy to, co robią ma sens i nie widzą efektów swojej pracy? Spada motywacja, jest opór po prostu. Więc to, co bym radziła, to żeby dbać o to, żeby była informacja wewnątrz instytucji o dostępności. Nie tylko na zewnątrz, ale wewnątrz ze szczególną dbałością. To po pierwsze.
Drugie, coś, co mnie też urzekło. Pytanie tylko właśnie, czy jest szansa na to w instytucjach kultury, ale wierzę, że jest, skoro spotykam takie przypadki. To pierwsze, co powiedziałam, jeśli chodzi o budżet. Żeby coś robić, coś koordynować, czymś zarządzać, musi być jakiś budżet. Więc rekomenduję choćby małe, ale jednak budżety dla koordynatorów dostępności. A w niektórych instytucjach są systemy motywacyjne dla osób, które np. mogą prowadzić w działach edukacji zajęcia dla najczęściej wykluczanych grup osób z niepełnosprawnością. Edukatorzy otrzymują dodatkowe punkty i jeśli uzbierają punkty, to mogą liczyć na premię. I te wydarzenia, które są przygotowywane dla osób z różnymi niepełnosprawnościami, są w jednej z instytucji najwyżej punktowane. Żeby przekonywać, żeby oswajać ten lęk przed spotkaniem z grupami osób z niepełnosprawnością. Więc to mnie bardzo urzekło, bo to super zadziałało na cały zespół.
Justyna Mańkowska
Ania, stypendium powoli dobiega końca. Mnóstwo doświadczeń za tobą, mnóstwo wizyt, naprawdę świetne artykuły. Powiedz mi, co ty zabierasz, bo wydaje mi się jako stypendystka tegoroczna, że to stypendium to przede wszystkim rozwój dla ciebie. Ja tak bym chciała to widzieć, że nie tylko dajesz siebie innym swój czas, swoją uwagę, promowanie rozwiązań zespołów, ale że bierzesz coś dla siebie. Aniu, co zabierasz dla siebie z tego stypendiumu? W jakich obszarach czujesz, że wzrosłaś i co chciałabyś kontynuować?
Ania Żórawska
Bardzo chcę kontynuować spotkania z dyrekcjami, ale już nie tylko w sektorze kultury. Bardzo chcę wyjść z tymi spotkaniami do innych sektorów. Marzy mi się sektor ochrony zdrowia urzędów publicznych, żeby zobaczyć ten kontekst, tę perspektywę szerszą wraz z dyrektorami, wesprzeć być może dyrektorów w tej zmianie, bo dzięki temu, że miałam okazję przez ten rok mapować wyzwania instytucji kultury na poziomie dyrekcji i kordynatorów dostępności, mogę ponieść te postulaty, punkty widzenia choćby do Rady Dostępności przy Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej, w której jestem teraz w drugiej kadencji. To jest po pierwsze. Po drugie, zabioram mnóstwo wiedzy na temat tego, czego brakuje dyrektorom w kontekście wdrażania dostępności, a to, jestem przekonana, zaprocentuje we wszystkich działaniach, które prowadzę. Choćby w Warszawskiej Akademii Dostępności 2.0, bo te sugestie, które właśnie wypracowuję choćby w stypendium, przenoszę też na pole innych projektów, ale także Sieci Liderów i Liderek Dostępności. Dzięki właśnie stypendium, tak na konkretnym przykładzie, było spotkanie online w sieci na temat roli organizatora instytucji kultury. Jak organizator może wspierać, czyli Urząd Marszałkowski, czyli miasto konkretnej instytucji kultury i właśnie dyrektorzy. Dyrektorzy dzielili się na tym spotkaniu online dobrymi praktykami i wypracowaliśmy takie rekomendacje właśnie na grupie na Facebooku. Jak współpracować z organizatorami, więc tak naprawdę możemy przyglądać się znacznie, znacznie szerzej perspektywie wdrażania. A tego bym sobie życzyła, żeby widzieć dostępność jako naprawdę gigantyczny proces, który wymaga odpowiedniego zarządzania. Już nawet nie narzędzi, bo ich mamy mnóstwo wyprodukowanych, ale my musimy zacząć wspierać ludzi. I mam wreszcie argumenty. Stypendium dało mi argumenty na to, że potrzebne to jest, jak to robić. I mogę teraz to ponieść wyżej i stworzyć, mam nadzieję, marzy mi się, program, który będzie być może jakoś szkołą, być może jakimś wielkim programem, który będzie wspierał osoby zarządzające dostępnością w naszym kraju.
Drodzy koordynatorzy dostępności, jeśli będziecie tego słuchać, albo dyrektorzy, ja w siebie też nie wierzyłam. Ja nie wierzyłam w to, że mogę złożyć, aplikować o stypendium i gdyby nie Justyna Mańkowska, która teraz przeprowadza ze mną wywiad, ja bym tego nie zrobiła. Gdyby nie Justyna Mańkowska, ja bym się poddała wiele razy, bo mi nie wychodziło, bo to, co przygotowywałam, widziałam, że to ma zerowe zasięgi, że tego nikt nie czyta. I to, że mi towarzyszyłaś w drodze, ja dojrzewałam do właśnie newslettera, do bloga, który widzę, że czytam mnóstwo ludzi, prawie tysiąc jest na blogu, a ponad trzy tysiące na social mediach. Więc to jest po prostu przeskok diametralny, z prawie zera do tysięcy w zasięgach. I nie wytrwałabym, gdyby nie ty. Więc to, co chciałabym przekazać, biorąc sobie lekcje z naszej relacji i z tej naszej przyjaźni, że w dostępności nie można iść samemu. Więc zapraszam do sieci, zapraszam do współpracy i z nami z Fundacją Kultury bez Barrier, ale z kochaną siostrą Katarynką. Tak, żebyśmy się wspierali tak, jak my się wspieramy, Justyna. I bardzo ci dziękuję, że pomogłaś mi przejść przez to naprawdę niełatwe zadanie.
Justyna Mańkowska
No, zabrakło mi słów teraz, ale to, co mogę powiedzieć, Aniu, to, że zapraszam państwa przede wszystkim serdecznie do bloga Ani, do jej profilów w social mediach, bo dostaniecie tam mnóstwo naprawdę inspiracji, mnóstwo case’ów. Także szczerze o porażkach właśnie w zarządzaniu dostępnością i też całą masę wsparcia właśnie dostępnościowych działań w instytucjach kultury. Dziękuję bardzo.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat dostępności, zacząć działać albo sprawdzić inne tematy, które poruszamy w podkaście, znajdziesz nas na Spotify lub w innym miejscu, w którym słuchasz podcastów, na YouTube czy stronie www.kulturadlawszystkich.pl. Nasze podcasty mają transkrypcję, gdybyś chciał polecić je osobie słabosłyszącej. Link znajdziesz w opisie podcastu. Polecamy Ci także strony www.fundacjakatarynka-test.websitespace.eu i www.adapter.pl, czyli pierwszy portal filmowy z audiodeskrypcją, napisami i tłumaczeniem na polski język migowy.
Zadanie publiczne jest współfinansowane ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, otrzymanych od Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego z siedzibą we Wrocławiu.